reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Relacje z porodów:)

Jej Marteczka - ale Ci zazdroszczę takiego porodu, wszystko tak z "biegu" nie było czasu się nawet zestresować :cool2:
 
reklama
Marteczka ale fajnei z badań na porodówkę:tak:niespodziewanie i szybciutko:sorry2:opisałąś to takz ę stwierdzam zę masz talent bo chyab wszystkie sie wzruszyłyśmy:sorry2:super też ze tak szybciutko wróciłaś do formy:tak::-)pozazdrościć i ponaśladować teraz nam zostało;-):-)
 
Ha Sabincia!A ja taki obrzydliwiec na krew itd.a tu nic się nie bałam ani nic,wszystko jest matka w stanie znieśc dla dziecka;-).Na porodówce darłam się ,że już nie chcę dzieci,a mąż mnie przepraszał(za to,że muszę to przez niego przechodzic)a teraz jak mu mówię,że chcę drugie to mówi,żebym wyluzowała bo dopiero co urodziłam jedno:-D.Gdyby nie to krwawienie(chociaż bardziej się czuję jakbym okres miała,po tak długiej przerwie)to pewnie wogóle bym już nie czuła,że rodziłam,i myślała,że bocian mi dziecko podrzucił,bo wszystko się pogoiło,brzucha już praktycznie nie mam(mąż mówi teraz do mnie suchmielcu):-)
Hahahah ja zaczełam przepraszac po porodzie za zachowanie za jeki a połozna mi mówi " kochanaa....Ty to byłas cichutka jak myszka nawet kawusie dałas wypic w spokoju" hahaha a mogłam sie drzec bo miałam ochote ale bałam sie ze wyjde na jakas idiotke a pozatym tam lezała dziewczyna szczerze jej wspołczuje od 2 tyg....nie ma miejsca na odziale to lezy w kacie na poodowce i codziennie sie naoglada tych porodów a sama lezy z saczacymi sie wodami i jej wstrzymuja akcje bo była wtedy w 25 tyg ehhhh
 
Sobota wieczorem, ok 23. Zaczął mi odchodzić czop śluzowy, więc stwierdziłam, że wolę, żeby mnie mąż ogolił a nie położna w razie jakby co. Tym bardziej, że cały dzień jakieś tam skurcze się odzywały. Golenie zakończyliśmy bliżej północy. Torbę spakowałam kilka godzin wcześniej, więc spoko. Ok 1 w nocy obudził się Przemko ale jak zasnął to stwierdziłam, że te skurcze bardziej bolesne i regularne co 10 min więc już zasnąć nie mogłam. Ok 2 wstałam, bo skurcze były co 5,5 min. Ubrałam sie, obudziłam męża żeby mi taryfę zamówił i pojechałam do szpitala.
Niedziela ok 3:30. Zbadano mnie na izbie przyjęć - rozwarcie na opuszek. KTG pisze się ładnie, ale skurcze już tylko co 7 minut. Decyzja lekarza - na porodówkę. Co jakiś czas bada mnie położna, ale nic się nie dzieje. Koło południa skurcze się wyciszają i idę na patologię.
Niedziela 23. Skurcze bardziej bolesne niż wcześniej, ale ciągle co 9-10 min. Ponieważ ni śpię już od dawna, to jestem tak zmęczona, że między kurczami śpię.
Poniedziałek 3. Skurcze cięgle takie same, rozwarcie nadal na opuszek. Lekarz każe wracać na porodówkę.
godzina 7 - skurczy mocniejsze i więcej ale z rozwarciem bez zmian. Piszę do męża, że może spokojnie iść do pracy, bo to pewnie jeszcze sporo potrwa
godzina 8 - rozwarcie na 2,5 po masażu na 3,5. Położna mówi, że teraz powinno ruszyć, ale mamy dużo czasu. Piszę do męża, że się zaczęło.
8:30 - odeszły wody, rozwarcie na 9 cm. Skurcze dają o sobie znać, ale idzie wytrzymać. Jeszcze masaż szyjki i jest 10 cm. Mąż oczywiście jeszcze nie dojechał bo to godziny szczytu.
Czekamy chwilę na bóle parte. Siadam na takim śmiesznym taborecie w kształcie rogala, żeby główka się dobrze wpasowywała, a co jakiś czas wracam na łóżko i prę na boku. Skurcze są słabe i dość rzadkie ale nie ma pośpiechu, tętno dzidziusia dobre więc nic nie przyspieszamy. Ostatnie dwa parcia na łóżku już na wznak.
9:15 - mam Zolinkę na brzuchu :-D
Mąż dojechał ok 9 i już nie zdążył na poród. Z resztą ciężko by mi było wtedy zmieniać salę na rodzinną ;-)
Przez poprzednią cesarkę macica nie chce się obkurczać i straciłam sporo krwi, więc dostaję kroplówki z oksytocyną i preparatem krwiozastępczym a lekarz mnie zszywa. Niestety nie obyło sie bez nacięć i jeszcze trochę popękałam. Do wieczora nie wolno mi wstawać. Ale na poporodowej dostaję maleńką na kilka godzin. Potem na zwykłej sali też na jakiś czas ją dostaję. A wieczorem mogę już wstawać i Milenka jest już ze mną cały czas.
Skurcze były bolesne, ale na szczęście szybko sobie przypomniałam naukę oddychania ze szkoły rodzenia, choć to było 3 lata temu. I jak się skupiałam na oddychaniu, to mniej bolało. W sumie nie było też tak źle, bo ciągle czekałam, że powinno bardziej boleć. Niestety obok rodził dziewczyna, która nie chciała współpracować z położnymi, a na prawdę bardzo fajne położne były na tej zmianie i przez jej krzyki i płacze miałam wrażenie, że boli bardziej niż to było na prawdę.
 
Giza ale mam gęsią skórkę!! Też chce szybko i mało boleśnie:tak: zazdroszczę Ci ze juz jesteś po wszystkim i cieszysz sie Milenką w domku:-)
 
Giza - to w pół godziny rozwarcie Ci się o 7,5 zwiększyło!!! :szok:
No a całokształt - wyczekałaś się pięknie, w domku skurcze co 5 min a tu tyle czekania w szpitalu jeszcze miałaś :-( Ale super że tak szybciutko Ci to poszło i że Zolinka już na zewnątrz :-)
 
Super Giza ci poszło...choć pewnie moglo być zaraz jak trafiłas do szpitala.(cały poród )..
Fajne jest to,że mimo bólów..( człowiek sam niewie czego sie spodziewac..)..to później się wszystko zapomina..
 
Szczerze powiedziawszy wolałabym nie opisywać mojego porodu, bo tylko was mogę postraszyć:no:. To co przeżyłam to KOSZMAR! Rodziłam 16h w tym 2,5h bóli partych i nic...cesarka! A trafiłam na takie małpy, że szkoda gadać. Opiekę przed porodową i poporodową miałam rewelacyjną ale sam poród:wściekła/y::wściekła/y:.
Muszę pomyśleć jak w miarę łagodnie wam go opisać ale póki co to za mało czasu minęło. A nie chciałabym przestraszyć dziewczyn, które są jeszcze przed porodem.
 
reklama
P.Mamusiu- to może faktycznie nam na razie tego porodu nie opisuj, bo reszta całkiem spanikuje tak jak ja:-p:baffled:
Giza- w sumie to chyba nie było tak źle z tego co przeczytałam,ale to czekanie pewnie Cię też wymęczyło:baffled:.

Dziewczyny dużo zdrówka i sił dla Was i dziewczynek:-D:-D:-D
 
Do góry