Monik, z tego co słyszałam od różnych lekarzy i co wyczytałam faktycznie - bobath jest metodą łagodniejszą, ale na efekty trzeba dłużej czekać.
Z własnego doświadczenia mogę napisać tyle, że zaczynaliśmy rehabilitację od metody bobath - bardzo mi zależało, żeby uniknąć vojty. Po pół miesiąca zaczęliśmy wprowadzać vojtę a od jakiegoś czasu sama ćwiczę też z małym w domu. Do vojty byłam nastawiona bardzo sceptycznie i nadal nie jestem przekonana w 100%, ale...coraz częściej nachodzi mnie myśl, że właśnie ta metoda działa na Adasia. Nie wiem, na jakim etapie by był, gdybyśmy ćwiczyli tylko bobathami. Może na podobnym, a może nie. Tylko spekulacje. Jak rozmawiałam na temat wprowadzenia vojty głównym argumentem było właśnie to, że daje szybsze efekty. Zastanawiam się tylko, czy w każdym przypadku te szybsze efekty są aż tak konieczne kosztem forsowania dziecka. Ale jak pytałam na ile nam potrzebne są te "szybsze efekty" i czy metoda vojty nadaje się do korygowania asymetrii i problemów z napięciem mięśniowym, to usłyszałam, że tak...
Na pewno lekarz rehabilitacji udzieli Ci wyczerpujących informacji, ale...zauważam, że wśród lekarzy jest podział na tych, co preferują vojtę i tych co preferują bobath i powiem szczerze, że czasami wzbudza to we mnie sporą nieufność.