reklama
Hej dzeiwczyny
U nas tez pierwszy dzien ok. Rano trochę tylko przy rozstawaniu pomarudziła, ale nawet nie plakala.
Ja prowadzę Polę na 9, jest juz po sniadaniu. Wczesniej to nie ma szans jej dobudzic, a wolę jednak, zeby porządnie się najadla.
W przedszkolu jadla obiadek, nawet zupę, ktorej w domu nie lubi, wiec chyba efekt grupy tak na nią wyplywa.
Mamy plany, żeby POla od 9 do 14- 14 30 siedziala tam. moze pozniej, za jakies 2 miesiace, zostawac bedzie do 15 30, bo do tej godziny pracuję, ale na razie nie chcę. po większość dzieci przychodzą na razie rodzice dosc wczesnie, wiec chyba sama by tam byla, albo ze starszymi dziecmi z innej grupy.
Ja od 2 miesiecy buduję pozytywny obraz przedszkola i Pola jest entuzjastycznie nastawiona. Codziennie mamy jakies zajęcia, 2 rytmiki, 2 angielskie i 1 taniec. Nie kosztuje to fortuny, a zawsze to urozmaicenie. Jeśli chodzi o naukę angielskiego, to wszystkie teorie lingwistów podkreślają, że im wcześniej, tym lepiej, więc w tej kwestii nie maiłam żadnych wątpliwości
U nas tez pierwszy dzien ok. Rano trochę tylko przy rozstawaniu pomarudziła, ale nawet nie plakala.
Ja prowadzę Polę na 9, jest juz po sniadaniu. Wczesniej to nie ma szans jej dobudzic, a wolę jednak, zeby porządnie się najadla.
W przedszkolu jadla obiadek, nawet zupę, ktorej w domu nie lubi, wiec chyba efekt grupy tak na nią wyplywa.
Mamy plany, żeby POla od 9 do 14- 14 30 siedziala tam. moze pozniej, za jakies 2 miesiace, zostawac bedzie do 15 30, bo do tej godziny pracuję, ale na razie nie chcę. po większość dzieci przychodzą na razie rodzice dosc wczesnie, wiec chyba sama by tam byla, albo ze starszymi dziecmi z innej grupy.
Ja od 2 miesiecy buduję pozytywny obraz przedszkola i Pola jest entuzjastycznie nastawiona. Codziennie mamy jakies zajęcia, 2 rytmiki, 2 angielskie i 1 taniec. Nie kosztuje to fortuny, a zawsze to urozmaicenie. Jeśli chodzi o naukę angielskiego, to wszystkie teorie lingwistów podkreślają, że im wcześniej, tym lepiej, więc w tej kwestii nie maiłam żadnych wątpliwości
byłam na zebraniu rodziców, proszą nas o ryzę papieru, używane zabawki (jeżeli mamy w dobrym stanie), jakąś jedną nową, wpłata 100zł raz na półrocze (na drobne wydatki), całe mnóstwo papierów do podpisania - zgoda na to, na tamto.
Mam mieszane uczucia - jutro tata prowadzi...
Jak się przeprowadzimy, to będzie ciężko z tym przedszkolem, bo to rygor (dla rodziców) jak w wojsku, dziecko ma być najpóźniej o 8.30 bo śniadanie, każdorazowe późniejsze przyjście ma być telefonicznie zgłaszane, za odbieranie późniejsze niż w deklaracji grożą sankcję (ale wcześniej można, a jak). Przez to wszystko wpisałam w deklaracji godzinę więcej, co miesięcznie wyjdzie tylko 20 zł drożej, ale nikt mi nie będzie sapał, że się spóźniłam 10 czy 15 min.
Przedszkole jest rzut kamieniem od pracy Mka, ale on raz jest na 8, raz na 10 (najczęściej) albo na 12 lub wcale nie idzie do biura tylko gdzieś tam... Jak nam przyjdzie dowozić małą specjalnie tylko do przedszkola, to pewnie zmienimy na prywatne koło domu, bo z takimi dojazdami i stratą czasu, wyjdzie nam podobnie. Zwłaszcza jakbym jeszcze miała gdzieś szukać dodatkowych zajęć dla dziecka.
Zresztą w naszej nowej dzielnicy w ogóle nie ma przedszkola publicznego, bo po co
Mam mieszane uczucia - jutro tata prowadzi...
Jak się przeprowadzimy, to będzie ciężko z tym przedszkolem, bo to rygor (dla rodziców) jak w wojsku, dziecko ma być najpóźniej o 8.30 bo śniadanie, każdorazowe późniejsze przyjście ma być telefonicznie zgłaszane, za odbieranie późniejsze niż w deklaracji grożą sankcję (ale wcześniej można, a jak). Przez to wszystko wpisałam w deklaracji godzinę więcej, co miesięcznie wyjdzie tylko 20 zł drożej, ale nikt mi nie będzie sapał, że się spóźniłam 10 czy 15 min.
Przedszkole jest rzut kamieniem od pracy Mka, ale on raz jest na 8, raz na 10 (najczęściej) albo na 12 lub wcale nie idzie do biura tylko gdzieś tam... Jak nam przyjdzie dowozić małą specjalnie tylko do przedszkola, to pewnie zmienimy na prywatne koło domu, bo z takimi dojazdami i stratą czasu, wyjdzie nam podobnie. Zwłaszcza jakbym jeszcze miała gdzieś szukać dodatkowych zajęć dla dziecka.
Zresztą w naszej nowej dzielnicy w ogóle nie ma przedszkola publicznego, bo po co
U nas było dobrze dzisiaj bardzo mu się podobało nie płakał choć widziałam, że później odreagowywał na swój sposób, to się tulił to wygłupiał i zasnął w domu o 14.30 choć normalnie nie śpi już w dzień.
W tym naszym przedszkolu jest tak, że trzeba dziecko do 8.30 przyprowadzić potem przedszkole jest zamykane. Nie ma wstępu na sale tylko w szatni przebrać dziecko i papa tak jakoś też mi brakowało tego pożegnania ale tak chyba musi być. Franek pije butelkę mleka rano ja mu jeszcze bebiko robię 210ml. Mówił że jadł potem zupkę literkową i jednego naleśnika w przedszkolu choć ciężko mi uwierzyć bo w domu po powrocie zjadł tak dużo, że chyba cały dzień nie jadł... Odebraliśmy go o 12.30 o tej godzinie dopiero otworzyli drzwi maluszki płakały Franek nie płakał i wykrzykiwał fajnie było. Zobaczymy jak jutro będzie...
W tym naszym przedszkolu jest tak, że trzeba dziecko do 8.30 przyprowadzić potem przedszkole jest zamykane. Nie ma wstępu na sale tylko w szatni przebrać dziecko i papa tak jakoś też mi brakowało tego pożegnania ale tak chyba musi być. Franek pije butelkę mleka rano ja mu jeszcze bebiko robię 210ml. Mówił że jadł potem zupkę literkową i jednego naleśnika w przedszkolu choć ciężko mi uwierzyć bo w domu po powrocie zjadł tak dużo, że chyba cały dzień nie jadł... Odebraliśmy go o 12.30 o tej godzinie dopiero otworzyli drzwi maluszki płakały Franek nie płakał i wykrzykiwał fajnie było. Zobaczymy jak jutro będzie...
Joaszka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Listopad 2009
- Postów
- 2 544
Może moje dziecko będzie zacofane, ale ja na angielski nie zamierzam posyłać:-) Niech ona się polskiego dobrze nauczy, uspołeczni i usamodzielni - to i tak dużo rzeczy do nauki jak na jeden raz. Oczywiście wiem, że ten angielski to przez zabawę i w ogóle, ale...Powiem tak- parcia nie mam. A jak już mam dodatkowo za to płacić, to tym bardziej:-)Chyba, że się okaże, że ma jakieś parcie na języki, to wcześniej...
Moja Zuzka, wstyd przyznać, ale nawet kolorów dobrze nie zna...Także lepiej niech ona się tego nauczy, niż spikać po ingielsku
Tata powiedział, że dziś było dobrze - szybko, bezproblemowo, tyle że za nim wyszli i mimo przygotowanych ubrań tato dzwonił i dopytywał ja właśnie z pracy wróciłam po nocy i za godzinkę lecę po Zuzkę.
Pomimo tego, że na razie chętnie idzie, to widzę w domu, że przeżywa...Płaczliwa tak się zrobiła, raz śmiech, raz płacz- zwłaszcza jak szłam do pracy. w nocy M mówił, że się rzucała, coś krzyczała i płakała...No ale co się dziwić, jak ja, stara baba, szłam do starej pracy, ale ze stresu sraczki dostałam....
Ciekawe, kiedy zacznie się chorowanie...
Moja Zuzka, wstyd przyznać, ale nawet kolorów dobrze nie zna...Także lepiej niech ona się tego nauczy, niż spikać po ingielsku
Tata powiedział, że dziś było dobrze - szybko, bezproblemowo, tyle że za nim wyszli i mimo przygotowanych ubrań tato dzwonił i dopytywał ja właśnie z pracy wróciłam po nocy i za godzinkę lecę po Zuzkę.
Pomimo tego, że na razie chętnie idzie, to widzę w domu, że przeżywa...Płaczliwa tak się zrobiła, raz śmiech, raz płacz- zwłaszcza jak szłam do pracy. w nocy M mówił, że się rzucała, coś krzyczała i płakała...No ale co się dziwić, jak ja, stara baba, szłam do starej pracy, ale ze stresu sraczki dostałam....
Ciekawe, kiedy zacznie się chorowanie...
Joaszka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Listopad 2009
- Postów
- 2 544
w sumie nie dopytałam jak z tym późniejszym przyprowadzaniem...Widziałam tylko kartkę, że jak dziecko nagle zachoruje, to nie dzwonić, bo za pierwszy dzień i tak nie zwracają, dopiero za kolejne, a nieobecności są notowane w dzienniku...
Chyba, że wiemy wcześniej, że dziecko będzie nieobecne, to dzień wcześniej intendentce na piśmie trzeba zgłosić.
Cholera, muszę jeszcze rezygnację pisemną do tamtego przedszkola zanieść...
Chyba, że wiemy wcześniej, że dziecko będzie nieobecne, to dzień wcześniej intendentce na piśmie trzeba zgłosić.
Cholera, muszę jeszcze rezygnację pisemną do tamtego przedszkola zanieść...
Joaszka,nie zamierzam Cie na angielski zamawiac,to wasza przeciez sprawa. Pisze tylko,jakie jest zdanie osob,ktore tym sie zajmuja zawodowo i naukowo.
Co do nauki jednego jezyka dobrze, to tez do konca tak nie jest. Przeciez juz 2 latki moga byc dwujezyczne, anawet 3,sama takie znam.
Jesli chodzi o emocje,to u nas od 3tyg,czyli momentu adaptacji, placze,piski i sen nerwowy.
Nef, to przeszkole brzmi troche strasznie... Nikt drzwi otworzyc nie moze? Ja czas odbierania podalabym maksymalny,jak maja z tym problem...
To wszystko kwestia przeciez ich dobrej woli.
Sama tez w panstwowej i prywatnej edukacji dzialam i wcale to nie zawsze przepisy,tylko kwestia podejscia.
Ja dzis Pole na basen zapisalam,nauka z rodzicem. Bardziej po to,zeby siebie do syste,atycznego chodzenia zmobilizowac
Co do nauki jednego jezyka dobrze, to tez do konca tak nie jest. Przeciez juz 2 latki moga byc dwujezyczne, anawet 3,sama takie znam.
Jesli chodzi o emocje,to u nas od 3tyg,czyli momentu adaptacji, placze,piski i sen nerwowy.
Nef, to przeszkole brzmi troche strasznie... Nikt drzwi otworzyc nie moze? Ja czas odbierania podalabym maksymalny,jak maja z tym problem...
To wszystko kwestia przeciez ich dobrej woli.
Sama tez w panstwowej i prywatnej edukacji dzialam i wcale to nie zawsze przepisy,tylko kwestia podejscia.
Ja dzis Pole na basen zapisalam,nauka z rodzicem. Bardziej po to,zeby siebie do syste,atycznego chodzenia zmobilizowac
kropa501
Fanka BB :)
U nas dziś znowu zonk :/ Przed samym obiadem uderzył go chłopiec i oczywiście z rozżalenia nie usiadł nawet z dziećmi :/ Ciekawe, czy jutro jeszcze da się namówić, czy już będzie płacz od rana...
Joaszka
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Listopad 2009
- Postów
- 2 544
Marta, wielu "specjalistów" uważa też, że posyłanie dzieci wcześniej do szkoły jest dobre...a z praktyki w pracy wiem, że wiele z tych dzieci posyłanych ze względu na rzekomą super inteligencję wcześniej do szkoły, na tle starszych rówieśników wypada przeciętnie, a pod względem emocjonalnym porażka...
Oczywiście nikogo ani na posyłanie na angielski nie namawiam, ani nie odradzam. Piszę tylko, że dla mnie nie jest to najważniejsza rzecz w edukacji przedszkolnej...
Jak pisałam - niech moja Zuzka opanuje podstawy samoobsługi, komunikacji społecznej, a jak będzie miała jakieś tam ciągoty językowe i predyspozycje, to może za rok, dwa pomyślę nad tym angielskim...Po prostu czasem nie rozumiem tego "parcia" na języki i całą masę zajęć dodatkowych, tak jakby dziecko które nie chodzi na basen, karate, balet czy co tam jeszcze miało być jakieś gorsze...Nie każde dziecko się do tego nadaje. A rodzice czasem się nakręcają i nie dają dziecku wyboru, zabierają czas na zabawę i bycie dzieckiem...Najczęściej oczywiście w dobrej wierze, żeby miało "lepszy star" jak to się mówi...
U nas dziś chyba ok. Ale małe zamieszanie było, bo tata prowadził, ja odbierałam, i mimo instrukcji co i jak nie wszystko poszło zgodnie z planem. Bo jak przyszłam Zuzkę odebrać, to szukałam bluzki w którą miał M ją ubrać, pytam Zuzki gdzie bluzka, a ona, że została w sali. Zajrzałam do naszej szafki, reklamówki z ubrankami na zmianę- nie ma. No więc uznałam, że rzeczywiście na sali. Idę, pani mi pokazuje 2 bluzki, lekko zniecierpliwiona, nie ma...dzwonię do M a on mówi, że jest w worku na kapcie...No bo mówiłaś, żeby zdjąć. a ja mówiłam o spodniach dresowych, że ma zdjąć, i zmienić na getry,a o bluzce nic:-) Była też dezorientacja pani, bo myślała, że Zuzia dziś leżakuje- "tata nic nie mówił, że wcześniej", mimo, że mu wczoraj mówiła, i żeby Zuzi powiedział, że mama po obiadku przyjdzie....
Pytam Zuzkę, czemu włoski nie związane, a ona mówi - "bo tata nie umiał"
Poza tym jest problem w komunikacji...Pani mówi, że super, że zjadła i nie płakała, a Zuzka mówi, że "płakałam za tobą", albo jak pytam czy jadła zupę, to raz mówi że tak, drugi że nie....
To ile zjadła po przedszkolu, świadczyłoby, że nie jadła...
Po przedszkolu od razu zaprowadziła mnie do cukierni na babeczkę. Skubana jakimś cudem zapamiętała gdzie cukiernia jest, bo jej w ogóle nie widać z ulicy, i trochę od przedszkola trzeba podejść. A ona wiedziała w którym kierunku....
A potem zjadła 2 kolby kukurydzy
a godzinę po, poprosiła o kanapkę i o dziwo zjadła...
Jutro odbiera babcia. i pojutrze też. Ale już po leżakowaniu.
Oczywiście nikogo ani na posyłanie na angielski nie namawiam, ani nie odradzam. Piszę tylko, że dla mnie nie jest to najważniejsza rzecz w edukacji przedszkolnej...
Jak pisałam - niech moja Zuzka opanuje podstawy samoobsługi, komunikacji społecznej, a jak będzie miała jakieś tam ciągoty językowe i predyspozycje, to może za rok, dwa pomyślę nad tym angielskim...Po prostu czasem nie rozumiem tego "parcia" na języki i całą masę zajęć dodatkowych, tak jakby dziecko które nie chodzi na basen, karate, balet czy co tam jeszcze miało być jakieś gorsze...Nie każde dziecko się do tego nadaje. A rodzice czasem się nakręcają i nie dają dziecku wyboru, zabierają czas na zabawę i bycie dzieckiem...Najczęściej oczywiście w dobrej wierze, żeby miało "lepszy star" jak to się mówi...
U nas dziś chyba ok. Ale małe zamieszanie było, bo tata prowadził, ja odbierałam, i mimo instrukcji co i jak nie wszystko poszło zgodnie z planem. Bo jak przyszłam Zuzkę odebrać, to szukałam bluzki w którą miał M ją ubrać, pytam Zuzki gdzie bluzka, a ona, że została w sali. Zajrzałam do naszej szafki, reklamówki z ubrankami na zmianę- nie ma. No więc uznałam, że rzeczywiście na sali. Idę, pani mi pokazuje 2 bluzki, lekko zniecierpliwiona, nie ma...dzwonię do M a on mówi, że jest w worku na kapcie...No bo mówiłaś, żeby zdjąć. a ja mówiłam o spodniach dresowych, że ma zdjąć, i zmienić na getry,a o bluzce nic:-) Była też dezorientacja pani, bo myślała, że Zuzia dziś leżakuje- "tata nic nie mówił, że wcześniej", mimo, że mu wczoraj mówiła, i żeby Zuzi powiedział, że mama po obiadku przyjdzie....
Pytam Zuzkę, czemu włoski nie związane, a ona mówi - "bo tata nie umiał"
Poza tym jest problem w komunikacji...Pani mówi, że super, że zjadła i nie płakała, a Zuzka mówi, że "płakałam za tobą", albo jak pytam czy jadła zupę, to raz mówi że tak, drugi że nie....
To ile zjadła po przedszkolu, świadczyłoby, że nie jadła...
Po przedszkolu od razu zaprowadziła mnie do cukierni na babeczkę. Skubana jakimś cudem zapamiętała gdzie cukiernia jest, bo jej w ogóle nie widać z ulicy, i trochę od przedszkola trzeba podejść. A ona wiedziała w którym kierunku....
A potem zjadła 2 kolby kukurydzy
a godzinę po, poprosiła o kanapkę i o dziwo zjadła...
Jutro odbiera babcia. i pojutrze też. Ale już po leżakowaniu.
reklama
Podziel się: