Witam. Od lipca wpajałam moim 3 letnim bliźniakom, że idą od września do przedszkola. W domu się nie nudzą. Mamy duży dom i wielkie ponad 50m2 pomieszczenie do zabawy.
Mój syn jest odważny nie ma problemu takiego że się wstydzi innych dzieci, a córka ma odwrotnie ale pierwszego dnia w szkole córka spokojnie weszła do sali malowała kredkami a syn od razu poleciał do zabawy niestety po 20 minutach stwierdził, że weźmie jeździk i wyjedzie sobie na korytarz i tam będzie jeździł.
Kiedy nie pozwoliłam był okropny płacz skończyło się odjazdem do domu. Dziś spokojnie wszedł na 8 do klasy, ja pojechałam do domu. Po 2 godz dzwoni do mnie pani z przedszkola i prosi abym zabrała syna, bo nie może prowadzić spokojnie zajęć.
Syn w domu spokojny. Oaza spokoju, grzeczny, opanowany - nagle w przedszkolu nie chce słuchać pani nie chce robić tego co pani każe, wskakuje na stół, zeskakuje na podłogę wychodzi z sali kiedy mu się to podoba, leci do łazienki wraca do sali i tak w kółko.
Nie daje wytrzeć Pani buzi krzyczy. Wszystkie dzieci siedzą na dywanie oglądają bajki, on nie. Robi wszystko po swojemu. Kiedy wróciłam do przedszkola po syna, kiedy nas zobaczył w tuli się w nas strasznie od razu chciał wracać do domu
Nie wiem, czy to jest jego bunt czy odpuścić sobie przedszkole Zostawić go na razie w domu? Nie wiem co mam robić może jest to trochę mój błąd z tego powodu, że jak nie chciał umyć rąk w domu to ja sobie to olewam. Nie chcesz no to nie. O coś go poprosiłam nie chciał tego zrobić nie nakazywałam tego mu.
Teraz widzę że to błąd z córką jest inaczej proszę o umycie rąk ona to robi On nie zawsze mnie słucha chce robić to co mu się podoba chociaż nie zawsze czasami grzecznie słucha i wykonuje polecenia syn ma trudna wymowę a córka już pełnymi zdaniami mówi. Nie wiem co myśleć o przedszkolu
Mój syn jest odważny nie ma problemu takiego że się wstydzi innych dzieci, a córka ma odwrotnie ale pierwszego dnia w szkole córka spokojnie weszła do sali malowała kredkami a syn od razu poleciał do zabawy niestety po 20 minutach stwierdził, że weźmie jeździk i wyjedzie sobie na korytarz i tam będzie jeździł.
Kiedy nie pozwoliłam był okropny płacz skończyło się odjazdem do domu. Dziś spokojnie wszedł na 8 do klasy, ja pojechałam do domu. Po 2 godz dzwoni do mnie pani z przedszkola i prosi abym zabrała syna, bo nie może prowadzić spokojnie zajęć.
Syn w domu spokojny. Oaza spokoju, grzeczny, opanowany - nagle w przedszkolu nie chce słuchać pani nie chce robić tego co pani każe, wskakuje na stół, zeskakuje na podłogę wychodzi z sali kiedy mu się to podoba, leci do łazienki wraca do sali i tak w kółko.
Nie daje wytrzeć Pani buzi krzyczy. Wszystkie dzieci siedzą na dywanie oglądają bajki, on nie. Robi wszystko po swojemu. Kiedy wróciłam do przedszkola po syna, kiedy nas zobaczył w tuli się w nas strasznie od razu chciał wracać do domu
Nie wiem, czy to jest jego bunt czy odpuścić sobie przedszkole Zostawić go na razie w domu? Nie wiem co mam robić może jest to trochę mój błąd z tego powodu, że jak nie chciał umyć rąk w domu to ja sobie to olewam. Nie chcesz no to nie. O coś go poprosiłam nie chciał tego zrobić nie nakazywałam tego mu.
Teraz widzę że to błąd z córką jest inaczej proszę o umycie rąk ona to robi On nie zawsze mnie słucha chce robić to co mu się podoba chociaż nie zawsze czasami grzecznie słucha i wykonuje polecenia syn ma trudna wymowę a córka już pełnymi zdaniami mówi. Nie wiem co myśleć o przedszkolu