Oj kochani moi...powiem wam, że znam i Hakera i Madzię i Doris...i zapewniam ze żadnej sprawy nie ma. Nikt nie miał nic złego na mysli, i ja znajac te osoby wiem, ze zadna z nich nie ma do siebie pretensji - tymbadziej ja ich nie mam. Madziu nie martw sie tak, jestem tylko człowiekiem i zadne twoje słowo nie stanowi dla mnie problemu. A z drugiej strony dziękuję ci za szacunek wobec nas...bo tak odebrałam twoje zmartwienie sie tym słowem o Bogu Staruszku he he.
A Doris...u niej tez teraz pełno cierpienia, Weronika boleśnie przeżywa swoją chorobę - i ja wcale od niej nie odstaję. Po utracie Oliwki sama obraziłam się na owego Staruszka. Rozumiem to wszystko. Ale zjawił się i Haker, który pociągnął mnie we właściwym kierunku...i dzis rozumiem bardzo dobrze(?) to, co dzieje się w moim życiu. Zawsze będę płakać na myśl o cierpieniu dziecka, zawsze przeżywam te wzloty i upadki Mai...ale...jak myślicie..skąd czerpię na to siły?? Poprostu wierzę i modlę się o nie.
Ale, to juz wiecie...teraz napisze co u małej
W sumie zmian specjalnych nie ma. Wczoraj Majka spała, dzisiaj rano też, bo miała zmieniane wejście centralne. Odpoczywa. Wszyscy czekamy do poniedziałku, bo profesor podejmie decyzje o tracheotomii lub tez o tym czy dać jej kolejną szansę?!
Tlen nadal na 70%... Maja naprawdę ładnie wyglada. Te policzki pucate, nawet troszkę ciałka jej przybyło, nózie przybrały...słodka niunia.
Ufam, że decyzja jaka by nie była, będzie trafiona. Bedzie trzeba dłuższego leczenia...trudno, bedziemy sie leczyć. Prosiłam w modlitwie o to, że jeśli ta tracheotomia bedzie potrzeba - to rzeczyiście pomoże Mai. Damy radę