Więc kochani....Majeczka nistety znowu jest na respiratorze
((
Dwutlenek wzrastał, zaczynała się kwasica...mogło dojść do niedotlenienia więc została szybko zaintubowana. Narazie obyło się bez tracheotomii, decyzje ma podjąć profesor w poniedziałek. Lekarz jedak mówi że wszystko na to wskazuje....dziś nie została zrobiona ponieważ to poważniejszy zabieg, sala operacyjna...itd.
Aktualnie Majeczka ma 70% tlenu, saturacja wysoka, lekko jest uśpiona.
Na szczęście wątroba W CIĄGU JEDNEGO DNIA praktycznie doszła do normy....lekarz twierdzi ze to prawa komora podjęła pracę z nowymi naczynkami wreszcie....
i jest wydolna!!!
U Zosi stwierdzono gronkowca
( Teraz Monika boi się co dalej...czy Maja nie złapie...??????
Poza tym Monia chce teraz się położyć, dlatego ja wam piszę.
Ja twierdzę że ta intubacja da być moze Mai jeszcze jedną szansę...mam nadzieję że w poniedziałek obędzie sie bez tracheotomii i Maja zacznie oddychać sama...uparcie w to wierzę!
Ja tak sobie myślę że ta poprawa z wątrobą to efekt naszych modlitw o wątróbkę-pamiętacie...jakiś czas temu...więc moja prośba do was...módlmy się głośniej i wyraźniej bo wiecie..pan Bóg juz jest stary i nie ma się co dziwić...być może niedosłyszał
..zadziałał teraz na wątrobę a przez te dni do poniedziałku skupi się na oddechu Mai...ja tak sobie to tłumaczę..więc..najpiękniej jak można i głośno..wyraźnie prośmy Boga o pomoc dla Majki przy wydychaniu tego dwutlenku
(bo to największy problem)
Moniko i Marcinie...jestem z wami...i nie odpuszczę...będę pukać do Pana Boga...musi nas teraz usłyszeć!!!!
Buziaki