Majeczka oczywiście pod respiratorem, ale zebrała się dziewczyna.
Oczy takie wyspane, duze, kontaktowe - czekała na nas he he. Az miło bylo patrzeć, no szkoda, że z tą rurką, ale naszczęście pokazuje że jest silna i trzeba jej jeszcze chwilę na zebranie sił. Ależ odetchnęłam. Bałam się, że ta nieudana próba ją zmęczy, cofnie kilka kroków, ale niekoniecznie. Jest w fajnej formie. Lekarz zdziwił się, że Maja sobie nie poradziła i za przyczynę uważa brak sił. Musi się mała wzmocnić, jeszcze bardziej. Teraz wyniki ma dobre, znowu schodzimy z tlenu, teraz miała juz 68%, saturacja wysoka. Mała po rehabilitacji, ale dopadliśmy do jej rączek i nóżek i sami zaczeliśmy z nią gimnastykę. Dzięki temu nie płakala, tak pokazywała, że ta forma spędzania czasu z nami jej odpowiada - to naprawdę aktywna dziewczynka. Jak juz zgudbi te rurki....nie widze problemow z rehabiltacją, sama będzie się rwała, na ile tylko sił starczy
Jestem podbudowana.
Tak, mam wspanialego męża - sama go sobie wybrałam he he, stąd tak cudowne dziecko
Siłę czerpie z niego , z Was, z Mai...z modlitwy. Dziś czuję się silniejsza.
Achhh dziewczyny i chłopaki...Maja wygląda dziś tak swojo, gdyby nie te kabelki, respirator...porwałabym ja he he.
Zosia miala byc dzis ekstubowano, ale jednak tez dostała kilka dni zapasowych dla wzmocnienia się. W końcu nadejdzie dzień kolejnej próby...musi się udać tym bohaterkom.
Sciskam wszystkich.
Dodam jeszcze, że nigdy bym nie pomyślala, że moje huśtawki emocjonalne będą dostępne na internecie, ach życie...jak to jest, że wcale się nie wstydzę swoich uczuć?...