reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

proszę pomóżcie Mai!!!

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Miałam nadzieję, ze jak tu zajrze to juz beda same dobre wieści, ale niestety:-(. Majeczko słoneczko trzymaj sie i walcz!! Moncik ja was bardzo podziwiam - macie ogromna siłe i napewno te cierpienia zostana wam wynagrodzone - jeszcze tylko troche. Wytrzymacie!! Modle sie za Maje i za was.
 
reklama
Rozmawialiśmy dziś z profesorem, bo jutro wyjeżdza i wróci dopiero ok 17 grudnia - niestety powiedział mi, że jeśli Maja będzie żyla, to napewno się zobaczymy po jego powrocie, bo zapowiada się jej baaaardzo dluga rehabilitacja, i tylko czasu trzeba aby były efekty. Tymczasem Maję wciąż obarczają płyny z obrzęków, wstrzymują sie z zamykaniem do nieokreslonego czasu. Podobno puścil jej szew na łatce, która zatykala ubytek, narazie nie stanowi to specjalnie problemu, ale kiedyś bedzie trzeba to naprawić - na polapaniu wlaśnie tych tkanek i nici polega cala sztuka...podobno...!

Maja coraz drobniejsza, juz inaczej wygląa niz na tej fotce, taki szczurek na buźce, a lekarz mówi że będzie jeszcze gorzej, że muszę byc gotowa na gorszy widok, bo często tym dzieciom zapadają się oczka itd... Chce wiedziec o tych rzeczach, ale potem placzę bo mimo, że rozum to pojmuje to jednak serce nie potrafi.
Co tu duzo mowic, tęsknię za Mają i jej zywotnością, a ten widok, że powoli mogę niepoznać swojego dziecka...potęguje czarne myśli. Wiem, trzeba czasu, wiem, szykowałam sie na takie zdarzenia, wiem, musi być dobrze... ale wciąż jeszcze nie jest. Tak czekam na to zamknięcie i wybudzanie :(
Każdy lekarz powtarza, trzeba czasu...czasu i jeszcze raz czasu. Ale my tu niczym innym nie zyjemy, jak odwiedzinami o 11, 16 i 20.
Nerwy powoli mi puszczają, zapas optymizmu sie wyczerpuje, choć i tak jest nieźle. Szczęście, że Marcin jest niepoprawnym optymistą...albo tak dobrze udaje?!

Modlę się...wczoraj pod koniec różanca miałam taki obraz, że widzę Maję w domu jak chodzi i tańczy przed lustrem, uśmiecha się targając misi za uszy...popłakalam się. W nocy śniło mi się, że walczyłam ze zlem...a jak??...poprostu modląc się i ufając w opiekę Bożą i to mnie chroniło...czyżby to znak , że mam być spokojna i ufać Bogu?? chcialabym mieć pewność, że tak właśnie jest. To trudne, tak strasznie trudne. Caly czas powtarza się nam, jak ciężkim przypadkiem jest Maja.
Wygląda na to, że perspektywa spędzenia świąt w domu...jest odlegla, chyba że, Majcik znowu wyskoczy z cudownym uzdrowieniem!
Módlmy się, proszę...i dziękuję za każde słowo, dajecie wsparcie ogromne...płaczemy jak dzieci z Marcinem czytając to forum-Marcin się uzależnił he he :)
 
Mońcik - trzymajcie się!!!
My też czas modlimy - razem z Ingunią - za Majeczkę i za Was, żebyście mieli dużo sił potrzebnych do przetrwania tej nerwówki.
 
MOŃCIK kochana musisz być silna!!! Silna dla swojego dziecka!! Wiem - łatwo powiedzieć, ale dasz rade, przecież juz tyle przeszliście. Pokazałaś wszystkim, że jesteś dzielna. Trzeba wierzyć w Boga - w końcu zgromadzil wokol was tyle życzliwych, pomocnych i wspierajacych was ludzi. Majeczka napewno sie nie podda, bo wie - czuje, że ma przy sobie kochajacych ja rodziców!! Oprócz was ma tez ( nawet o tym nie wiedzac) tylu wiernych kibiców, ktorzy modla sie za nia i za was. Napewno juz wkrotce bedziecie mogli wszyscy troje sie przytulic i byc wreszcie szczesliwi bez zmartwien i cierpienia. Zycze wam tego z calego serca i mocno trzymam kciuki za całą wasza trojeczke!!!
 
Monisiu strasznie mi przykro ze tak wszystko idzie nie po naszej mysli..ja już nie będę mówiła że trzeba czasu...bo wy doskonale to wiecie...ale wierzę i modlę sie żeby Wasza córeczka była zdrowa, żeby Majka miała siły...żeby Bóg jej w tym wszystkim pomógł...piszesz o tym śnie...aż się popłakałam. Czuję ze to dobry znak, że Bóg jest z wami i chroni Majeczkę.
Modlę się głośno i mocno zeby wasza Majka żyła!!!!

A widok własnego dziecka po operacji...wiem jak ciężki...mój Fifi też bardzo schudł..i długo wracał do wagi urodzeniowej- oj długo...do tej pory mam przed oczami OIOM...rozkład łóżeczek...inne dzieci...te emocje...ten strach czuję za każdym razem kiedy sobie przypomnę i oglądam zdjęcia z tamtego okresu.

Mocno was przytulam kochani...musicie wytrwać...napewno wszystko się ułoży!!!
 
Mońciku, ty i Maja to dwie najsilniejsze istoty pod słońcem. Dacie radę!!!! Maja czerpie życiodajne siły z Ciebie, więc uszy do góry. Przetrwacie najbliższe dni i będzie już tylko lepiej. Przesyłamy Wam z Maksem wszystkie najlepsze i najcieplejsze uczucia. :-)
 
jak czytam to łzy same się cisną...Maja Malwinka...
wierzę jednak,że będzie dobrze.
CZekam na dobre wieści.
 
NIE WIEM CO NAPISAC..... rany jak tak patrze na Misia to wyc mi sie chce, nie wiem co bym zrobila na Twoim miejscu, chyba dawno bym nie wytrzymala, jakie to niesprawiedliwe Monia, normlanie serce mi peka... podziwiam Cie.... jestes silna i tak silna jest tez Maja..... płacz nic nie da ale nie mogę sie powstzrymać...
 
reklama
:-:)-:)-:)-:)-:)-:)-:)-(cześć cioteczki!!!!!
nie było mnie tu od wczoraj zostaliśmy na noc u teściów, cały czas byłam myslami u Mai zastanawiałam się co u nich....strasznie się denerwowałam...czy czułam???:no:
Mońcik to na pewno chwilowy kryzys,.Maja będzie żyła, nie ma w ogóle słowa "jeśli":wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:
Najgorsza miała być pierwsza doba prawda????było ok, teraz też będzie !!!!!!!!
Przecież taki maleńki organizm musi odreagować taką ingerencję jaką była operacja i Maja nam się zbuntowała chwilowo,ale wróci do normy :tak::tak::tak::tak:
Ja też się popłakałam :-:)-:)-:)-:)-:)-(
Musimy wierzyć:tak::tak::tak::tak::tak:
Majuniu walcz słoneczko nasze
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry