Anastazja - dziękuję za powitanie!
To było tak.
Mam aktualnie 29 lat, mąż 31. Staramy się o dziecko niemal od ślubu, czyli od czerwca 2009 r. Po trochę ponad roku starań mąż poszedł na badania nasienia. Wynik jak wyrok - 4 mln plemników, z tego kilka procent żywych. In vitro bez dwóch zdań, lekarz jasno powiedział, że nie ma szans na cokolwiek innego. My mu zaufaliśmy...
U mnie wszystko 100% w porządku, ale jak wiadomo to ja wzięłam cały ciężar IVF na klatę. 52 zastrzyki gonadotropin, punkcja, tylko 8 komórek
Z tego powstało 7 zarodków. Dwa mi wszczepiono, po dwóch tygodniach dwie kreski na teście, niebywałe szczęście, dwa pęcherzyki. Jednak zanim doczekałam się serduszek - szczęście pękło jak mydlana bańka. To było Boże Narodzenie 2010. W marcu 2011 przystąpiliśmy do kriotransferu, odmrażanie przeżył tylko jedne zarodek, ale nie został ze mną. Lekarz zaczął nas namawiac na inseminację, ale ja się nie dałam. No bo jak - plemnik nie może trafić na szkiełku do komórki, trzeba robić ICSI a ma się przebić przez jajowód...? Naciągane to strasznie było.
Potem się załamałam na jakiś czas, po in vitro przytyłam 30 kilo ( gonadotropiny + rzucenie palenia).
Po jakimś czasie postanowiliśmy COŚ zrobić. Cokolwiek. Żeby nie siedzieć i bezczynnie nie czekać na cud. Mąż poszedł do urologa, choć w klinice leczenia niepłodności powtarzali nam jak mantrę, że niepłodności męskiej sie nie leczy.
Urolog pomacał, zastanowił się, posłał męża na usg i zaskoczenie - wędrujące jądro, forma wnętrostwa. Niesamowicie rzadko sie trafia u dorosłych ludzi. Przypadłość ta dotyka 5% noworodków i mija jeszcze w niemowlęctwie. Polega to na tym, ze jądro "lata luźno" i podczas ruchu czy napinania mięśni brzucha chowa się do jamy brzusznej.
To był kwiecień 2012. Mąż dostał skierowanie na operację, która odbyła się we wrześniu 2012. Przyszyto mu to wędrujące jądro na miejsce. Po trzech miesiącach, tj w styczniu 2013 mąż zrobił badania nasienia i szok - 15,5 mln, 60 % żywych.
Morfologia nadal nie najlepsza, ale kurcze, od operacji minęły zaledwie 3 miesiące! Wstąpiły w nas nowe siły.
I tak oto znalazłam się tutaj. Wczoraj miałam pierwszą IUI, na naturalnym cyklu, tylko ovitrelle na pęknięcie pęcherzyka, bo mój stan zdrowia oprócz nadwagi jest książkowy. W preparacie było 13 mln plemników , został oceniony przez doktora na 4,5 w 5 stopniowej skali (cokolwiek ta skala znaczy). Oczywiście zmieniliśmy klinikę bo w tamtej coś mi nie grało. Teraz trafiliśmy na fajnego lekarza, który nie robi nadziei i nie naciąga na kasę. Będzie chyba dobrze....