Siema gwiazdeczki :-)
a już po wizycie i po zakupach prawie- ostatecznych
Co do wizyty...więc! Bardzo podobała mi się ta wizyta bo to już jest praktycznie końcówka naszych działań. Mianowicie dr jasno i wyraźnie zapytał jak to znosimy? Jak się czujemy? Czy przypadkiem nie mamy "tego" w znaczeniu starań już po tzw. "kokardki"? Bo jeśli tak to zostaje nam in- vitro (zapewne udane bo na prawdę jest ok) Nasienie ok, owulacja ok i endo ok. A jeśli damy radę i nie chcemy in -vitro to: (opcja którą wybraliśmy)
Od razu mu powiedzieliśmy, że in vitro w grę nie wchodzi (ze względów religijnych a nawet jeśli to finansowych)
Więc strategia jest następująca
od 3 do 7 dnia cyklu (5 dni) Clo 1x2 tabl. Potem monitoring w 12 i 16 dniu cyklu. Jeśli przez 3 cykle nic nie wyjdzie, 2 cykle odpoczynku i laparoskopia.
Męża badanie ogóle w zasadzie dobre, jedyne co nie za bardzo to znowu ta lepkośc zawyżona, więc obawiam się, że bakterie mogły go znowu zaatakowac...ale mimo wszystko ilośc i jakośc są OK.
Mało się nie poryczałam bo jak na USG się zapisywałam to laski pytają który tydzień ciąży
...Boże ....ukłucie w sercu ale zaprzeczyłam i dzielnie to zniosłam...Potem pojechaliśmy na zakupy więc myśli zajęte już zupełnie czym innym miałam.
Nie kupiłam niestety sobie nic
z ciuchów bo ani w Reserved, ani Camaieu, ani Orsay ...no nic zupełnie nic...masakra jakaś...jedyne co to rajstopki dla mojej gwiazdy i bluzeczkę w 5-10-15...no ale powiem Wam, że drogo jak jasna cholera ...
Ot tyle kochane u mnie spadam leżec bo padam na twarz