Pedro - nie wiem czy wiesz ale wg. tych samych mądrych poradników dziecko do 6 miesiąca nie potrafi wymuszać więc jeśli chce byc bujana itp , to widocznie jest to taka jej potrzeba , przyjedzie czas na samodzielne spanie . lepsze to niż płacz dziecka , jego i wasze nerwy
reklama
kaatia no to nasza jest rozpieszczona do granic chyba:-)
ewerysta być może, wiem, że kolejny raz zminiliśmy wiewle i znów może się jej wszystko poplątać. Ale fakt faktem już dużej nie mogliśmy próbować, tyle dni i w zasadzie problemy z uśpieniem są nadal. Więc dla jej dobra lepiej robić to czego chce, a my jakoś to wytrzymamy.
aniam141 pewnie Masz rację, że te poradniki są dla małej grupy dzieci, bo u większości i tak nic z tych mądrych rad nie działa.
A nam wczoraj Ania zafundowała chwilę grozy, a najbardziej chyba mamusi. Potem pół nocy zastanawialiśmy się czy ona nie jest chora na jakiś autyzm albo nadpobudliwość Uśpiliśmy ją około 21, zostawiliśmy ją samą śpiącą, sami idąc się myć. Po kilkunastu minutach zaczęła marudzić, a że była w pobliżu moja mama, prosiłem ją aby w razie czego weszła i dała jej smoka i pogłaskała, co też zrobiła lecz po kilku minutach zaczął się wrzask. Gdy wreszcie dostałas się w ręce swojej mamusi już była rozdrażniona. Gdy ja wszedłem do pokoju po kilkunastu minutach zobaczyłem swoją Martę z Anią przy piersi przerażoną. Ani była strasznie pobudzona, miotała się, wzrok i główka latały jej na wszystkie strony, jakby nie wiedziała gdzie jest. Wzięta na ręce nie chciała się dać uspokoić, prężyła się i wyginała, a jej wzrok był utkwiony w jednym punkcie (być może cień zabawki na ścianie). Gdy chciało się jej zasłonić wpadała w płacz. Nie dawała się sprowokować do patrzenia na mnie lub żonę. Po oświeceniu lampy na suficie czasem patrzyła na nią, czasem w kierunku gdzie wcześniej, a na nas nie chciała jakby się nas bała. Trwało to kilkanaście min. Wreszcie po jakimś czasie z piersią w buzi, trzymana za łapki, i uspakajana mówieniem zasnęła. Mimo to zastanawialiśmy się czy wszystko z nią ok, a do głowy przychodziły nam najgłupsze teorie i myśli.
ewerysta być może, wiem, że kolejny raz zminiliśmy wiewle i znów może się jej wszystko poplątać. Ale fakt faktem już dużej nie mogliśmy próbować, tyle dni i w zasadzie problemy z uśpieniem są nadal. Więc dla jej dobra lepiej robić to czego chce, a my jakoś to wytrzymamy.
aniam141 pewnie Masz rację, że te poradniki są dla małej grupy dzieci, bo u większości i tak nic z tych mądrych rad nie działa.
A nam wczoraj Ania zafundowała chwilę grozy, a najbardziej chyba mamusi. Potem pół nocy zastanawialiśmy się czy ona nie jest chora na jakiś autyzm albo nadpobudliwość Uśpiliśmy ją około 21, zostawiliśmy ją samą śpiącą, sami idąc się myć. Po kilkunastu minutach zaczęła marudzić, a że była w pobliżu moja mama, prosiłem ją aby w razie czego weszła i dała jej smoka i pogłaskała, co też zrobiła lecz po kilku minutach zaczął się wrzask. Gdy wreszcie dostałas się w ręce swojej mamusi już była rozdrażniona. Gdy ja wszedłem do pokoju po kilkunastu minutach zobaczyłem swoją Martę z Anią przy piersi przerażoną. Ani była strasznie pobudzona, miotała się, wzrok i główka latały jej na wszystkie strony, jakby nie wiedziała gdzie jest. Wzięta na ręce nie chciała się dać uspokoić, prężyła się i wyginała, a jej wzrok był utkwiony w jednym punkcie (być może cień zabawki na ścianie). Gdy chciało się jej zasłonić wpadała w płacz. Nie dawała się sprowokować do patrzenia na mnie lub żonę. Po oświeceniu lampy na suficie czasem patrzyła na nią, czasem w kierunku gdzie wcześniej, a na nas nie chciała jakby się nas bała. Trwało to kilkanaście min. Wreszcie po jakimś czasie z piersią w buzi, trzymana za łapki, i uspakajana mówieniem zasnęła. Mimo to zastanawialiśmy się czy wszystko z nią ok, a do głowy przychodziły nam najgłupsze teorie i myśli.
mata-kow
mama do kwadratu :)
Pedro do jakiegoś czasu podczytuję ten wątek i musze powiedzieć, że my przechodziliśmy przez to samo z naszą córcią. Teraz jest ciut lepiej, ale skończyła juz pół roczku ;-)
Mała najładniej zasypiałą kilka tyg. po porodzie (przy piersi ), a im była strasza, tym ciężej to szło... a odkąd zaczęła być silniejsza i potrafiła się intensywniej ruszać usypianie było koszmarem... czasem trezbabyło walczyć z nią po 2-3 godziny, żeby pospała 30 min.
przechodziliśmy etap zasypiania przy piersi (oduczyłam ją i nie umiała inaczej spać ), potem etap bujania w wózku, ale po jakims czasie też przestał działać... następnie etap bujania na rękach, ale nasza kluseczka jak miała 3 miesiące ważyła już ok. 7 kg, więc zdecydowaliśmy się że nauczymy smodzielnego zasypiania wg Tracy. Z dnia na dzień było już coraz lepiej, ale po jakims tygodniu małej już się odwidziało...
potem czekaliśmy 3 min. płaczu itd. ale malutka takich spazmów dostawała, że daliśmy sobie spokój... No i w końcu jak mała skończyła 4 miesiące załapała smoka :-) (bo wcześniej żadnej gumy w buźce nie chciała trzymać... a przez to, że wyłaziły zęby, to dała się namówić). No i nobla temu kto wymyślil smoczka wystarczyło, że odkładałam ją, dawałam smoczka i swoją koszulę nocną (koniecznie taką świeża po nocy, bo inna nie działała;-) ) no i malutka ładnie spała
oczywiście do czasu... jakiś czas działało śpiewanie kołysanek, noszenie na rękach, odkładanie do łóżeczka i przytrzymywanie rączek (bo strasznie się wierci nas wierzgołek ;-)). Po jakims czasie i to się znudziło naszej księżniczce.
Następnie spodobało jej się zasypianie na boczku, więc znów smok, koszula, przekrecanie na boczek (podpierałam ja zwiniętym jaśkiem) i mała spała... no i ten sposób też się znudził
teraz jesteśmy na etapie noszenia w pionie na rękach jako wyciszania, śpiwam lub nuce kołysanki, bujam sie z nią na boki, jak mała zaczyna mi się wiercić lub kwękać, to dokładam do łóżeczka, lekko przekręcam na boczek, daję smoka, koszulę, czekam jak sie wygodnie ułoży, ale ciąglę pilnuję, żeby zbytnio nie machała rękami i po kilku minutach śpi. Oczywiście jak ma dobry dzień ;-) ale jak ząbki ją męczą, to trzeba procedury powtarzać nawet i 5 razy, ale co dla mnie najważniejsz, malutka prawie przy tym nie płacze (a co za tym idzie ja nie tracę nerwów, bo nie lubię jak mała mi buczy jak spać nie może... uraz po kilku miesiącach 2-3 godzinnego płaczu przed uśnięceim 3-4 razy dziennie ) no i góra pół godzinki i mała śpi no i jak do tej pory każdy etap usypiania działał max tydzień, a potem ryk non stop, aż nie znalazłam nowego sposobu a ten ostatni działa już ponad 3 tygodnie :-)
życzę Ci (Wam:-)) żebyście też doczekali bezstresowego usypiania córeczki mam nadzieję, że może któryś z wwymienionych sposobów pomoże :-)
a! malutka jak usypia musi mieć względnie cicho (choć są i dzieciaczki, które muszą słyszeć np. cichą muzykę), kładziemy ją o stałych porach (sama sobie to ok 4-5 miesiąca wyregulowała)
Powodzenia życzę :-)
a z tą wczorajszą akcją nocną... u nas mała jak się obudzi w nocy lub trzeba ją w nocy na nowo usypiać, to tylko mama jak ostatnio mąż próbował, to tak się zanosiła, że nie szłoja uspokoić nie martwiłabym się więc tak... a jeśli nie daje Wam to spokoju, a nie konsultowaliście się jeszcze z neurologiem, to warto no i niektóre dzieiciaczki mające problem z zasypianiem mają też nieprawidłowe napięcie mięśniowe
Mała najładniej zasypiałą kilka tyg. po porodzie (przy piersi ), a im była strasza, tym ciężej to szło... a odkąd zaczęła być silniejsza i potrafiła się intensywniej ruszać usypianie było koszmarem... czasem trezbabyło walczyć z nią po 2-3 godziny, żeby pospała 30 min.
przechodziliśmy etap zasypiania przy piersi (oduczyłam ją i nie umiała inaczej spać ), potem etap bujania w wózku, ale po jakims czasie też przestał działać... następnie etap bujania na rękach, ale nasza kluseczka jak miała 3 miesiące ważyła już ok. 7 kg, więc zdecydowaliśmy się że nauczymy smodzielnego zasypiania wg Tracy. Z dnia na dzień było już coraz lepiej, ale po jakims tygodniu małej już się odwidziało...
potem czekaliśmy 3 min. płaczu itd. ale malutka takich spazmów dostawała, że daliśmy sobie spokój... No i w końcu jak mała skończyła 4 miesiące załapała smoka :-) (bo wcześniej żadnej gumy w buźce nie chciała trzymać... a przez to, że wyłaziły zęby, to dała się namówić). No i nobla temu kto wymyślil smoczka wystarczyło, że odkładałam ją, dawałam smoczka i swoją koszulę nocną (koniecznie taką świeża po nocy, bo inna nie działała;-) ) no i malutka ładnie spała
oczywiście do czasu... jakiś czas działało śpiewanie kołysanek, noszenie na rękach, odkładanie do łóżeczka i przytrzymywanie rączek (bo strasznie się wierci nas wierzgołek ;-)). Po jakims czasie i to się znudziło naszej księżniczce.
Następnie spodobało jej się zasypianie na boczku, więc znów smok, koszula, przekrecanie na boczek (podpierałam ja zwiniętym jaśkiem) i mała spała... no i ten sposób też się znudził
teraz jesteśmy na etapie noszenia w pionie na rękach jako wyciszania, śpiwam lub nuce kołysanki, bujam sie z nią na boki, jak mała zaczyna mi się wiercić lub kwękać, to dokładam do łóżeczka, lekko przekręcam na boczek, daję smoka, koszulę, czekam jak sie wygodnie ułoży, ale ciąglę pilnuję, żeby zbytnio nie machała rękami i po kilku minutach śpi. Oczywiście jak ma dobry dzień ;-) ale jak ząbki ją męczą, to trzeba procedury powtarzać nawet i 5 razy, ale co dla mnie najważniejsz, malutka prawie przy tym nie płacze (a co za tym idzie ja nie tracę nerwów, bo nie lubię jak mała mi buczy jak spać nie może... uraz po kilku miesiącach 2-3 godzinnego płaczu przed uśnięceim 3-4 razy dziennie ) no i góra pół godzinki i mała śpi no i jak do tej pory każdy etap usypiania działał max tydzień, a potem ryk non stop, aż nie znalazłam nowego sposobu a ten ostatni działa już ponad 3 tygodnie :-)
życzę Ci (Wam:-)) żebyście też doczekali bezstresowego usypiania córeczki mam nadzieję, że może któryś z wwymienionych sposobów pomoże :-)
a! malutka jak usypia musi mieć względnie cicho (choć są i dzieciaczki, które muszą słyszeć np. cichą muzykę), kładziemy ją o stałych porach (sama sobie to ok 4-5 miesiąca wyregulowała)
Powodzenia życzę :-)
a z tą wczorajszą akcją nocną... u nas mała jak się obudzi w nocy lub trzeba ją w nocy na nowo usypiać, to tylko mama jak ostatnio mąż próbował, to tak się zanosiła, że nie szłoja uspokoić nie martwiłabym się więc tak... a jeśli nie daje Wam to spokoju, a nie konsultowaliście się jeszcze z neurologiem, to warto no i niektóre dzieiciaczki mające problem z zasypianiem mają też nieprawidłowe napięcie mięśniowe
Ehh nie wiem czy nie do się rozpuścić dziecka,ja uważam,że da ale zdania są podzielone. Moja Nica jest rozpuszczona jak dziadowski bicz...niestety to szczera prawda. Kiedy odmawiam jej czegoś co chce np pilota,albo komórki wpada w histerię tj, nie zwracając uwagi na to co jest za nią rzuca się do tyłu,już tyle razy uderzyła głową w ścianę np,że czasami zastanawiam się czy ona będzie do końca normalna:-zawstydzona/y::-(,już nawet byłam z nią u pediatry mimo,że w tej chwili bujam się o kulach,ale kiedy ją zapytałam czy to nie jakiś syndrom choroby to stwierdziła,że owszem: rozpuszczenia...
Ehh a ja mam doła jak nie wiem...nie mogę po nocach spać...dzisiaj poszłam spać dopiero o 5 rano i o 9 pobudka...stale źle się czuję,a to mam ciśnienie 53/99 i 50 uderzeń serca,a to 145/60 i 98 uderzeń serca i nie wiem co mi jest zastanawiam się nad cukrzycą,bo miałam wynik podobno na skraju 99 ale nie wiem...nie znam się...
Ehh a ja mam doła jak nie wiem...nie mogę po nocach spać...dzisiaj poszłam spać dopiero o 5 rano i o 9 pobudka...stale źle się czuję,a to mam ciśnienie 53/99 i 50 uderzeń serca,a to 145/60 i 98 uderzeń serca i nie wiem co mi jest zastanawiam się nad cukrzycą,bo miałam wynik podobno na skraju 99 ale nie wiem...nie znam się...
K
kaatia
Gość
firaniu, da się rozpuścić dziecko, ale dwu trzy miesięczne, wydaje mi się że taki maluch jeszcze nie kuma na zasadzie będę płakał to mnie wsadzą do wózka i powożą. Płacze, bo np jest głodne, albo nie dość śpiące by zasnąć itp, tak mi się wydaje
No, ale ja muszę pochwalić moją Marynie. Zazwyczaj u nas jest tak, że karmienie odpoczynek, kąpiel wrzask, bo nie lubi się kąpać, a wycieranie to już w ogole masakra czasem smoczek pomaga, a czasem jak sie rozkręci to hoho i potem problem z zasypianiem (chociaz ostatnio bez większej awantury, ale procedura zasypiania trwała troszke) a dzisiaj... A dzisiaj ubrałam ją wieczorkiem ciepło i zabrałam na rękach do stajni (stajnia otwarta więc świeże powietrze) połaziłysmy tak z pół godzinki i Mała poznawała koniska potem do domku, kąpiel nawet grzecznie, wycieranko i ubieranko w ogóle luss i bez krzyku, potem ją do cyca, a potem monia i opatulona kocykiem leżała u mnie, a ja sobie siedziałam przed kompem i zasypiała (nawet nie miotając się jak zazwyczaj) i co zgubiła monia to ja jej do buzi tak ze 3 razy aż w końcu szok, bo moje dziecko poprostu chciało się go pozbyć i spać a ja jej wtykałam... i śpi bez monia!!! przy mozarcie a kołysanki prenatalne zamówione
taka Mała, a tak DUŻO radości
No, ale ja muszę pochwalić moją Marynie. Zazwyczaj u nas jest tak, że karmienie odpoczynek, kąpiel wrzask, bo nie lubi się kąpać, a wycieranie to już w ogole masakra czasem smoczek pomaga, a czasem jak sie rozkręci to hoho i potem problem z zasypianiem (chociaz ostatnio bez większej awantury, ale procedura zasypiania trwała troszke) a dzisiaj... A dzisiaj ubrałam ją wieczorkiem ciepło i zabrałam na rękach do stajni (stajnia otwarta więc świeże powietrze) połaziłysmy tak z pół godzinki i Mała poznawała koniska potem do domku, kąpiel nawet grzecznie, wycieranko i ubieranko w ogóle luss i bez krzyku, potem ją do cyca, a potem monia i opatulona kocykiem leżała u mnie, a ja sobie siedziałam przed kompem i zasypiała (nawet nie miotając się jak zazwyczaj) i co zgubiła monia to ja jej do buzi tak ze 3 razy aż w końcu szok, bo moje dziecko poprostu chciało się go pozbyć i spać a ja jej wtykałam... i śpi bez monia!!! przy mozarcie a kołysanki prenatalne zamówione
taka Mała, a tak DUŻO radości
kaatia - widzisz może jej tego spacerku potrzeba żeby sie potem wyciszyć w nocy ? Koniska masz ... ale super .
Pedro - a może u Ciebie taki wieczorny spacerek z Ania by sie przydał , choć kurcze zimno teraz wieczorkami
Pedro - a może u Ciebie taki wieczorny spacerek z Ania by sie przydał , choć kurcze zimno teraz wieczorkami
mata-kow wypisz wymaluj jak moja Ania:-) może to dziwnie zabrzmi, ale pocieszające, że nie my jedni mamy taki "egzemplarz". A ta ostatnia akcja nocna podejrzewam, że to nic takiego, ale myśli po głowie mimo to chodzą. Tym bardziej, że im człowiek więcej czyta tym u swojego dziecka się dopatruje. Pewnie dlatego pediatrzy jako rodzice to straszni hipohndrycy.
firanka a może zmęczenie, a do tego aura zimowa (krótkie dni itp.), a przede wszystkim przegląd generalny skoro takie skoki i rozbierzności ciśnienia.
kaatia bardzo jestem ciekaw reakcji na te kołysanki, czy to kolejny chwyt czy jednak coś. Koniecznie napisz jaki efekt.
Fajne będzie miała dzieciństwo, z koniami, cudowne zwierzęta. Sam saobie obiecałem, że Anię zapiszę na konie jak tylko będzie mogła, i na basen aby szybko nauczyła się pływać, i na tańce aby nie była taki "ślimok" jak ojciec.
aniam141 gdy miała ataki kolki, a potem próby jej wyciszenia były wyjścia na spacer do ogródka o 23 - nic. Kiedyś nawet było jeżdzenie samochodem po mieście o 12 w nocy, z efektem pozytywnym lecz tylko na czas jazdy.
A my jak narazxie działamy z nowym scenariuszem. Jak bardzo marudzi/narzeka/krzyczy to wózek i jazda po progu, a jak inna to smok, pieluszka i parę bujnięc na kolanach i śpi. A dzxiś z rana, zaraz po tym jak zasikała ubranie leżała chwilę nagi i tak jest jej najlepiej. Więc były śmiechy, masę gaworzenia i babydance:-) a po tym wszystkim padła i śpi:-)
firanka a może zmęczenie, a do tego aura zimowa (krótkie dni itp.), a przede wszystkim przegląd generalny skoro takie skoki i rozbierzności ciśnienia.
kaatia bardzo jestem ciekaw reakcji na te kołysanki, czy to kolejny chwyt czy jednak coś. Koniecznie napisz jaki efekt.
Fajne będzie miała dzieciństwo, z koniami, cudowne zwierzęta. Sam saobie obiecałem, że Anię zapiszę na konie jak tylko będzie mogła, i na basen aby szybko nauczyła się pływać, i na tańce aby nie była taki "ślimok" jak ojciec.
aniam141 gdy miała ataki kolki, a potem próby jej wyciszenia były wyjścia na spacer do ogródka o 23 - nic. Kiedyś nawet było jeżdzenie samochodem po mieście o 12 w nocy, z efektem pozytywnym lecz tylko na czas jazdy.
A my jak narazxie działamy z nowym scenariuszem. Jak bardzo marudzi/narzeka/krzyczy to wózek i jazda po progu, a jak inna to smok, pieluszka i parę bujnięc na kolanach i śpi. A dzxiś z rana, zaraz po tym jak zasikała ubranie leżała chwilę nagi i tak jest jej najlepiej. Więc były śmiechy, masę gaworzenia i babydance:-) a po tym wszystkim padła i śpi:-)
EmilkaT
styczeń 2009...
- Dołączył(a)
- 4 Listopad 2008
- Postów
- 1 712
pedro zadam tobie pytanie-oczywiście nie muiszi odpowiadać jak nie chcesz...
jestem na etapie wysłuchiwania od mojej rodziny, że będę miałą potrownie mardune, jękliwe, plączące dziecko bo ja byłam w ciąży "niedobra"...ciekawa jestem jak to było u Was? czy mamusia Ani miewała często ciążowe napady złości, płaczu, dołów?
bo ja przyznam szcezrze miewam często i teraz dobitnie mi wszyscy wjeżdzają na sumienie, że zrobiłam krzywde swojej niuńce...troszkę spędza mi to sen z powiek...
jestem na etapie wysłuchiwania od mojej rodziny, że będę miałą potrownie mardune, jękliwe, plączące dziecko bo ja byłam w ciąży "niedobra"...ciekawa jestem jak to było u Was? czy mamusia Ani miewała często ciążowe napady złości, płaczu, dołów?
bo ja przyznam szcezrze miewam często i teraz dobitnie mi wszyscy wjeżdzają na sumienie, że zrobiłam krzywde swojej niuńce...troszkę spędza mi to sen z powiek...
Emilka - u mnie się sprawdziło - całą ciąże zwolnienie - koleżanki , kawki , wyjazdy , synek wogóle nie płacze grzeczny jak aniołek. Moja przyjaciółka będąc w ciązy była w trakcie rozwodu , jej córeczka tak się zanosiła od płaczu że aż się sina robiła często miała rączki mocno zaciśniete w piąstki.
Ale znam tez osoby u których się to zupełnie nie sprawdziło
Ale znam tez osoby u których się to zupełnie nie sprawdziło
reklama
EmilkaT ujmę tak, nasza droga do Ani okupiona była wieloma chwilami nerwów, zwątpienia, czasem niepotrzebnych kłótni, ale spowodowanych nie "gadkami" rodziny, znajomych, ludzi, ale naszymi kłopotami wcześniej z samym staraniem i samym czekaniem na Anię. W zasadzie to pierwsze miesiące to było życie w stresie i po części nerwach, od badania do badania, od usg do usg. Dlatego trudno odpowiedzieć mi na ile otoczenie wpływa na samo dziecko, jakie będzie. U nas rodzina/znajomi/ludzie nigdy nie miała jakiś pretensji, dogadywnek, niedomówień.
W zasadzie trudno mi sobie wyobrazić aby ktoś dziś mi powiedział, że "płaczliwe" dziecko tyo moja wina, jak jestem spokojny tak szybko przestałbym. Zresztą uważam to za wyjątkowe "Chamstwo", "brak taktu i wyczucia" gdy mi ktoś prawi morały i próbuje własną bezsilnością obarczyć mnie. Takie rzeczy wywołują u mnie agresję i szybko kończę z takimi osobami temat mojego dziecka, sposobów wychowania itp., uznaję, że skoro kogoś pomocą teoretycznie jest wypominanie mi "co byłoby jakby i co byłoby gdyby" to niech to wygłasza nie w mojej obecności.
W zasadzie trudno mi sobie wyobrazić aby ktoś dziś mi powiedział, że "płaczliwe" dziecko tyo moja wina, jak jestem spokojny tak szybko przestałbym. Zresztą uważam to za wyjątkowe "Chamstwo", "brak taktu i wyczucia" gdy mi ktoś prawi morały i próbuje własną bezsilnością obarczyć mnie. Takie rzeczy wywołują u mnie agresję i szybko kończę z takimi osobami temat mojego dziecka, sposobów wychowania itp., uznaję, że skoro kogoś pomocą teoretycznie jest wypominanie mi "co byłoby jakby i co byłoby gdyby" to niech to wygłasza nie w mojej obecności.
Podziel się: