ładnie to wszystko ujmujecie, i ładnie to wszystko układacie pod siebie, tak aby samej sobie przykrości nie zrobić. Piszę bo sama mam taki problem, moj mąz również stracił ochote na sex, baaaaardzo dawno temu. Dokłdnie w momęcie kiedy zaszłam w ciązę i zaczełam się powiekszac, w tedy nie tykał mnie nawet palcem.Nie oszukujmy sie, kto by chciał sie bzykać z wielorybem?! Nawet go rozumiałam, w pewnym sensie. Myślałam- urodzę to sobie odbiję będę go męczyć co noc i co dzień taaaa.... (myślał indyk o niedzieli... ) Sex po porodzie jest tak żadko jak kiedyś pomarańcze w sklepach. I nie myślcie sobie, że ze swoim mężem na ten temat nie rozmawiałam. Rozmowy nie raz toczyły sie godzinami, kończyły się w rózny nie raz sposób, to łzami, to kłutnią, to nie dokonczonymi słowami ale nigdy przytuleniem, pocałunkiem i sexem. Pewnie sie zastanawiacie jak sie tłumaczył? Haa.... i tu jest najlepsze, "nie czuje takiej potrzeby" albo "no jejku no, jakoś tak sie już przyzwyczaiłem" RĘCE OPADAJĄ!! wiec teraz radzę sobie sama i jestem zadowolona w 100% i nie potrzebuję męża do zaspokojenia moich potrzeb saxualnych ) a jako on sobie z tym radzi, to mnie nie interesuje)
Pozdrawiam wszystkie niezaspokojone mamy
Pozdrawiam wszystkie niezaspokojone mamy