reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Problem z Teściową

mama 737 :)
no to nieciekawie masz :)
ja mam sknere tresciowa: nie tak przesadnie jak twoj, z ewode liczy, czy prad czy cos w tym stylu, ale uwaza na zakupy bardzo. jak ma pieniazka wyjac z porfela to przez 10min mysli i pewnie pozniej w nocy nie spi, alebo serce ja pobolewa...
malemu prawie w ogole nie kupuje zadnych prezentow, na duze okazje dostaje ladniejsze prezenty niz od naszych przyjaciol, co niektorzy dpieor co zaczeli zarabiac, albo oplacaja jeszcze drogie studia!
ale ona juz tak ma, to jest charakter, tego sie nie zmeini, ona nie rozumie czemu kupic 4-te biody jak mozna miec 3. po cco 3 ci sweter jak mozna miec 2. itd itd
a najgorsze jest to, ze niedawno sie dowiedzialam, ze w mlodosci tak nie miala. przerypywala wszystkie pieniadze na wyjazdy na wakacje ( pol roku pracowala pol jezdzila po swiecie), ciuchy i zabawe. potrafila isc do swojej babci i powiedziec ze ma popsute auto, ze naparwa np. kosztowac bedzie 2000. Babcia dawala 2000, a ona wymieniala zarowke za 100 i reszta w kieszen :)
a dzis potrafi do dziecka przyjechac z pustymi rekoma! dodam ze widuje go raz na 3 mieisace wiec kurde nie tak, ze wymagam, zeby ioagle cos mu dawala a mieszka 10minut od nas i zaglada co drugi dzien lub raz na tydzien. ale w sumie to i tak wole puste rece i raz na tydzien, a miec wlasnie te 20cm na mapie :) mieszka 800km od nas :)
 
reklama
Dzięki dziewczyny,ze tego długaśnego posta przeczytałyście:tak:

Josephine to mój teściu też tak ma "po co to,po co tamto"Szkoda mu puszkę wyrzucić,bo sie sprzeda,wszystko chowa po domu,wszystkie niepotrzebne graty-jeszcze się przyda i tym sposobem ich wielki dom jest tak zagracony,ze masakra,na poddasze nie da się wejść:baffled:
A jak ostatnio kupiliśmy synkowi mały stolik i 2 krzesełka to też był komentarz,ze po co,a jak z tego wyrośnie to co?A nam się te mebelki bardzo przydają,bo mały lubi sobie usiąć przy stoliku i ksiązeczki oglądac i już nie je w krzesełku do karmienia a sam przy stoliku swoim,tak jak w żłobku i nie ma problemów z karmieniem,bo się dziecko cieszy i samo zajada i dla mnie ta radość jest ważniejsza niż to co sobie zgred pomyśli:-p Dodam,ze on chyba by złamanego grosz nie wydał na coś dla wnuka,w ogóle olewa dziecko jak mały chodzi "dziadziu dziadziu "woła,na ręce go nigdy nie chciał wziąść ,a bierze z przymusu,bo mu teściowa każe:baffled:
 
A napisze wam jeszcze w ramach anegdoty,choć nie wiem czy to sie śmiać czy juz płakać,że teściu mój ze swojej oszczędności zalał sobie herbatę wodą ,w której wcześniej gotował kiełbasę:baffled::-D:-D:-D:-D
 
Ostatnia edycja:
A napisze wam jeszcze w ramach naegdoty,choć nie wiem czy to sie śmiać czy juz płakać,że teściu mój ze swojej oszczędności zalał sobie herbatę wodą ,w której wcześniej gotował kiełbasę:baffled::-D:-D:-D:-D
nie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! nie wierze!!!!!!!
to jest jednak wesole, usmialam sie :) moglas powiedziec mu ze w ramach zyczliwosci nastepny raz jak ty go poczestujesz herbata to zalejesz mu ja woda z kibla!!!! :)


a wiecie to ja mojej tesciowej nie czaje, normalnie enigma, nie ebde opisywala wszystkiego co do jej skapstwa bo juz na kilka watkach tyle anegdot napisalam, ze szok ale ona ma w sobie takie sprzecznosci :
- np zal jej wydac kase, 3 razy mysli nim kupi, MUSI BYC PRZYDATNE
- ale w zyciu by jej nie przyszlo oszczedzac na pradzie, wodzie, na telefonach wisi pod dnia ( nie pracuje), z tego na pewno by sie smiala i by nie uwierzyla ze tak mozna robic!!!!
- niby jest mega oszczedna i ni malemu prawie nie kupuje, wszystko ma by przydatne - ale z II strony ona nie chomikuje wrecz przeciwnie: co chwile wyrzuca, w domu w szafach musi miec luzno, przestrzennie! np przeprowadzajac sie ( mniej wiecej co 2 lata bo tesciu czesto zmienial miejsce pracy na swoim stanowisku) to dla niej przeprowadzka byla okazja by wyrzucac za duzo poscieli, 15 kartownow ksiazek ( meza!!!) : ok moze ona nie czyta, ale w takim skapswtie to moglaby sprzedac, albo dac komus : miala by wymowke ze dala suuuuuper wielki prezent ( choc uzywany) a ona bez skrupolow to do kosza
wiec ja jej czasem juz nie kumam, tlumacze sobie ze taki charakter
ale czego nie wytlumacze sobie, nie zdizerze i na co nie pozowle: ze ja interesuja nasze finanse, co chwile robi grzeczne, ale jednak aluzje, ze za duzo wydajemy i anwet mi sie kiedys niby zbywajac jakas anegdotka o kolezance co zakupami wpedzila sie w dlugi - spytala mi sie czy jak robie ciagle zakupy przez internet to czy kontroluje w banku stan konta!!!!!!!!!!!!!!
a ja jej na to :ja tak, maz nie :) z usmiechem... usta zacisnela i nie wiedziala co z zuchwa zrobic hahahaha
dodam ze nie pracuje i uwielbiam zakupy : wiec w jej pojeciu na pewno wydaje ciezko zarobione przez synka pieniazki na *******y i kosztowne ZBEDNE rzeczy
 
madzia737
ja Ci współczuje.ale nie daj sie tym bestiom:))to co opisujesz jest hmm.....z jednej strony śmiesze a z drugiej tragiczne,
piszesz tam że nie miałaś dokąd iść...no ale miałaś bo wcześniej napisałaś że rozważaliście mieszkanie u Twoich rodziców.było postawić się mężowi i spróbować tam pomieszkać.nie rozumiem jego zachowania.przecież oni Cię obgadują.robią z Ciebie wyrodną matkę.czemu on im nie zwróci uwagi???nie powie kilka słów??ja rozumiem rodzice rodzicami ale to z Tobą założył nową, swoją rodzinę....
moja teściowa też taka niby że wszystko dla nas...och jak ja bym chciała mieć was tutaj och jak ja bym miała tyle pieniędzy to bym wam dała och ach ech....z tym że jak ona próbuje nawet przez telefon coś wymusić na nas(datę chrztu córci sobie juz planowała bo jak to mała ponad rok a to grzech)to jej syknęłam że nie jej sprawa i nawet jak 5lat mała skończy to mogę ją ochrzcić.lece teraz w czerwcu do pl i mam u nich(hm....bez męża!!!!!!!!!!!!!!!)spędzić weekend a oni mają w domu zwierzątko---fredkę czy jakoś tak....mają zapowiedziane że jak ten śmierdziel tam będzie to ja z małą tam nie zostane.a teściowa swoje...a przesadzasz będzie w klatce.a jak mała mi tam palec wsadzi??teściowa na to....to poliże....jasne mojej mamy znajoma ma cały nos poharatany bo się to zwierzątko na nią rzuciło, na dodatek mała lubi być odkurzaczem i każdą drobinkę z ziemi wezmie nie pozwolę zeby się najada sierścią.wiec już widzę jakie będzie jej zdziwienie jak pojadę do domku hahahha
 
Uff ,no to mi ulżyło,bo ja już się zaczęłam zastanawiać,czy to aby ja nie jestem jakas nienormalna,ze np myję naczycia pod bieżącą ciepła wodą i to z płynem (o zgrozo !!! przecież po co ta chemia:crazy:),że do prania wsypuję tyle proszku ile trzeba,a nie 1/4 miarki ,ze mimo tego,ze jest maj to właczam ogrzewanie ,żeby mi dziecko nie zmarzło,bo w tych starych murach strasznie chłodno jest,a na dworze nie ma upałów,że się kąpię jak człowiek pod prysznicem i wodę spłukuję w kiblu normalnie,a nie z wiaderka z pomyjami itd.itd..:tak:
Ech wkurza mnie to ich zachowanie i durne komentarze też w strone moich rodziców,że np .moi rodzice mi złe auto dali w prezencie,bo się psuje,a to staruszek,tylko taki,zebym miała czym do pracy jeździć.No sorry na lepsze ich stać nie było,ale to źle.Salę nam na wesele moi rodzice rezerwowali i wszystko sami załatwiali,teście wpadli na gotowe i niby wszystko cacy,a po roku sie dowiaduję ,ze to za daleko od centrum było i w ogóle też źle.ale sami palcem nie tknęli:no:

marczelitto my nie rozważaliśmy mieszkania z rodzicami,bo pomimo,ze mają duże mieszkanie,to tak urządzone,ze jakoś by nam ciasno było (jest jeszcze mija siostra).Poza tym z moją mamą teżbym długo nie wytrzymała,bo to straszna pedantka jest,a wiadomo jak przy dziecku...,od początku mówiłam,ze tam mieszkać nie będziemy,że coś wynajmiemy,ale teściowa,ze po co,przecież u nich tyle miejsca,a pieniądze mamy odkładac na swoje mieszkanie ,a nie za cudze płacić.No w sumie logiczne,ale jak ich bliżej poznałam to widzę,ze to wspólne mieszkanie to nam na dobre nie wyszło.Teraz już się nie opłaca wynajmować,bo mam nadzieję,ze za miesiąc się wprowadzimy do swojego:tak:
Co do męża,to jestem na niego zła,o to,ze nic staremu nie powiedział,chocby to,ze mógłby ciszej mnie obgadywać,a jak chce,zebym wiedziało,co o mnie myśli,to niech mi powie w oczy.Mamie tez nic nie powie,bo nie słyszał,zeby coś głupiego o mnie mówiła.A tak naprawdę to chyba nabrał wody w usta i boi się im cokolwiek powiedzieć,bo jeszcze usłyszy,ze dla nas tyle robią,a my się tak odwdzięczamy:baffled:
 
Uff ,no to mi ulżyło,bo ja już się zaczęłam zastanawiać,czy to aby ja nie jestem jakas nienormalna,ze np myję naczycia pod bieżącą ciepła wodą i to z płynem (o zgrozo !!! przecież po co ta chemia:crazy:),że do prania wsypuję tyle proszku ile trzeba,a nie 1/4 miarki ,ze mimo tego,ze jest maj to właczam ogrzewanie ,żeby mi dziecko nie zmarzło,bo w tych starych murach strasznie chłodno jest,a na dworze nie ma upałów,że się kąpię jak człowiek pod prysznicem i wodę spłukuję w kiblu normalnie,a nie z wiaderka z pomyjami itd.itd..:tak:
Ech wkurza mnie to ich zachowanie i durne komentarze też w strone moich rodziców,że np .moi rodzice mi złe auto dali w prezencie,bo się psuje,a to staruszek,tylko taki,zebym miała czym do pracy jeździć.No sorry na lepsze ich stać nie było,ale to źle.Salę nam na wesele moi rodzice rezerwowali i wszystko sami załatwiali,teście wpadli na gotowe i niby wszystko cacy,a po roku sie dowiaduję ,ze to za daleko od centrum było i w ogóle też źle.ale sami palcem nie tknęli:no:

marczelitto my nie rozważaliśmy mieszkania z rodzicami,bo pomimo,ze mają duże mieszkanie,to tak urządzone,ze jakoś by nam ciasno było (jest jeszcze mija siostra).Poza tym z moją mamą teżbym długo nie wytrzymała,bo to straszna pedantka jest,a wiadomo jak przy dziecku...,od początku mówiłam,ze tam mieszkać nie będziemy,że coś wynajmiemy,ale teściowa,ze po co,przecież u nich tyle miejsca,a pieniądze mamy odkładac na swoje mieszkanie ,a nie za cudze płacić.No w sumie logiczne,ale jak ich bliżej poznałam to widzę,ze to wspólne mieszkanie to nam na dobre nie wyszło.Teraz już się nie opłaca wynajmować,bo mam nadzieję,ze za miesiąc się wprowadzimy do swojego:tak:
Co do męża,to jestem na niego zła,o to,ze nic staremu nie powiedział,chocby to,ze mógłby ciszej mnie obgadywać,a jak chce,zebym wiedziało,co o mnie myśli,to niech mi powie w oczy.Mamie tez nic nie powie,bo nie słyszał,zeby coś głupiego o mnie mówiła.A tak naprawdę to chyba nabrał wody w usta i boi się im cokolwiek powiedzieć,bo jeszcze usłyszy,ze dla nas tyle robią,a my się tak odwdzięczamy:baffled:
moja siora tak miała.teściowe sami wpraszali się z pomocą ze wszytkim...ona nic nie prosiła....a jak zwróclili im uwagę zeby się w ich zycie nie wtrącali to było tak jak ty piszesz!....a my tyle wam pomagamy a wy tak się odwdzięczacie/?!to siotra powiedziała im....nikt was nigdy o nic nie poprosił sami żeście się z tą pomocą wpraszali!to teciowa zamknęła jadaczkę.
a z tego co piszesz to wy nie prosiliście o nic tylko oni się wrecz napraszali.zebym ja słyszała jak mnie moi obgadują(mieszkam na Islandii wiec nie słyszę hahahha)a mąż by nie zareagował i powiedział ze przesadzam to bym do mamy poszła mieszkać prze jakiś czas a jak on by ze mną poszedł to by się przekonał jak to fajnie jest NIE U SIEBIE I NIE ZE SWOIMI.jeszcze bym poprosiła rodziców i siosrty zeby go zaczeli obgadywać niech by poczół to co ja:))a co a jakby nie poszedł i wybrał mamusie----jego sprawa.
powiem ci kochana że jak rozmawiał ostatnio mąż z teściami przez tel.a teściowa do mnie zażartowała że jak ja będę w pl to może mężowi kto inny gotował to jej powiedziałam.......jego sprawa jak tak zrobi to potem nawet dziecka nie zobaczy a ona no co ty byś zrobiła??z taki niesmakiem w głosie że hoho
 
to by się przekonał jak to fajnie jest NIE U SIEBIE I NIE ZE SWOIMI.

No właśnie NIE U SIEBIE I NIE NA SWOIM.Ja pomimo tego,ze mieszkamy tam rok,sami sobie te dwa pokoje odremontowaliśmy i kasę w nie naszą wsadziliśmy ,mam tam wszystkie swoje rzeczy itd,to i tak nigdy nie czułam się jak u siebie, nie czuję żeby to był mój dom:no:
Marczelitto to prawda ,myśmy o nic ich nie prosili,sama zaproponowali i kasę na dom i opiekę nad dzieckiem i to żebyśmy u nich mieszkali.A tu i z kasą na mieszkanie ciężko (chociaż kredyt wzięli,więc nie narzekam,ale za to teściowa narzeka,bo ciągle coś do płacenia przychodzi,tyle tylko,ze to już wina teścia,bo się uparł,ze działek nie sprzeda ,bo się opłaca wziąć kredyt,co dla mnie jest nie logiczne,bo wiadomo,zę do kredytu sie zawsze dopłaca,ale to już ich sprawa,dobrze,ze będą spłacać:tak:),z opieką nad dzieckiem wyszło tak jak wyszło,początkowo teściowa płaciła za żłobek,bo w sumie ona miała z nim być,ale sama zrezygnowała,teraz natomiast powiedziała,ze oni spłacają kredyt to już za żłobek mamy sami płacić,no trudno jakoś damy radę,ja i tak się cieszę,że do pracy wróciłam,a mały do żłobka poszedł,bo jak z nim siedziałam w domu to jeszcze teśćia przez cały dzień miałam na głowie,także ta praca to dla mnie poniekąd wybawienie i odpoczynek psychiczny od chorej sytuacji w domu.
Ja poza tym jestem taką osobą ,której ciężko prosić kogoś o cokolwiek,wolę sama,a to z obawy,ze później ktoś coś mi wypomni.
W tej sytuacji z teściami,mimo,że nie prosiłam nigdy o nic,to i tak wychodzę na najgorszą i niewdzięczna,ale juz generalnie mam to gdzieś ,co o mnie myślą:-p
 
No właśnie NIE U SIEBIE I NIE NA SWOIM.Ja pomimo tego,ze mieszkamy tam rok,sami sobie te dwa pokoje odremontowaliśmy i kasę w nie naszą wsadziliśmy ,mam tam wszystkie swoje rzeczy itd,to i tak nigdy nie czułam się jak u siebie, nie czuję żeby to był mój dom:no:
Marczelitto to prawda ,myśmy o nic ich nie prosili,sama zaproponowali i kasę na dom i opiekę nad dzieckiem i to żebyśmy u nich mieszkali.A tu i z kasą na mieszkanie ciężko (chociaż kredyt wzięli,więc nie narzekam,ale za to teściowa narzeka,bo ciągle coś do płacenia przychodzi,tyle tylko,ze to już wina teścia,bo się uparł,ze działek nie sprzeda ,bo się opłaca wziąć kredyt,co dla mnie jest nie logiczne,bo wiadomo,zę do kredytu sie zawsze dopłaca,ale to już ich sprawa,dobrze,ze będą spłacać:tak:),z opieką nad dzieckiem wyszło tak jak wyszło,początkowo teściowa płaciła za żłobek,bo w sumie ona miała z nim być,ale sama zrezygnowała,teraz natomiast powiedziała,ze oni spłacają kredyt to już za żłobek mamy sami płacić,no trudno jakoś damy radę,ja i tak się cieszę,że do pracy wróciłam,a mały do żłobka poszedł,bo jak z nim siedziałam w domu to jeszcze teśćia przez cały dzień miałam na głowie,także ta praca to dla mnie poniekąd wybawienie i odpoczynek psychiczny od chorej sytuacji w domu.
Ja poza tym jestem taką osobą ,której ciężko prosić kogoś o cokolwiek,wolę sama,a to z obawy,ze później ktoś coś mi wypomni.
W tej sytuacji z teściami,mimo,że nie prosiłam nigdy o nic,to i tak wychodzę na najgorszą i niewdzięczna,ale juz generalnie mam to gdzieś ,co o mnie myślą:-p
no i git:)))3maj się cieplutko
 
reklama
Hej Kobietki! Widzę że nie jestem sama w boju z teściami tzn teściem i jego drugą żoną... Normalnie jak dla mnie to najgorsze stworzenia na świecie, mimo iż do niedawna jeszcze aż tak wrogo do nich nie byłam nastawiona tzn do czerwca zeszłego roku kiedy to ślubowaliśmy z M i zamieszkaliśmy u nich. Ogólnie mieszkamy w dosyć dużym domu bo aż 240 m2, mamy swoje piętro - swój pokój z aneksem kuchennym, łazienkę, sypialnię i jeszcze 2 pokoje - przy czym jeden jeszcze stoi "zagracony", więc niby luzik, ale jednak... Przed ślubem była gadka że oni się wyprowadzą do rodziców "przyszywanej" teściowej (bo już są starzy i trzeba im codziennie pomagać itp) i tylko raz na jakiś czas wpadną zobaczyć co i jak z ich mieszkaniem, bo tego nawet tykać nie chciałam żeby mi nie powiedzieli że się panoszę albo coś. Oczywiście do ślubu była taka gadka a po ślubie cisza... zostali w domu z nami. No i niby wszystko powinno być ok bo w końcu mimo że mieszakmy w jednym domu to i tak "na swoim" jesteśmy... Ale niestety nie jest ok i może być tylko chyba gorzej. Teść tak jak i u niektórych z Was włazi nam do mieszkania ot tak sobie (niby puka do drzwi ale co to za pukanie jak nawet nie poczeka na słowo proszę), żeby spytać co robimy, czy jedliśmy już obiad - bo niby by nas moze zaprosili na coś do siebie - tylko że ta jego żoncia to nawet zwykłego schaboszczaka zrobić nie umie, nie wspominając o czymś bardziej wymyślnym. Włazi też żeby na kompie posiedzieć i jest oburzony jak ja np pisze magisterkję i pół dnia przy kompie siedzę że on nie może... A jeszcze bardziej wkurza mnie tym że przyłazi na internet jak nas nie ma w domu i odwiedza strony typowo erotyczne itp i później udaje że nie był, a ja specjalnie kontroluję historię na kompie i przykładowo nie ma nas 3 dni bo akurat mąż tak pracuje (ja wtedy najczęściej jadę sobie do swoich rodziców zeby na teściów nie patrzeć) i jak sprawdzam historię to codziennie teść potrafi siedzieć po 6 - 8 godzin na tych stronach. A później kur...a wirusy mamy i komp nam muli. Poza tym jak do nas wchodzi to często nas pyta "i jak tam dzieci śmieci?" i tym to mnie normalnie do szału doprowadza :realmad: Ale jak mu ostatnio wygarnęłam co mi na sercu leżało to już chyba z 3 miesiące się tak do nas nie zwrócił. Wkurza mnie też to, że jak gdzieś wychodzimy to robi dochodzenie jak jakiś śledczy... "a do kogo, a po co, a na jak długo, a pić zamierzacie..." itp itd. Ale całe szcęście mam normalnego męża który mimo iż to jego ojciec to też mu powie co należy :-D No a jeszcze co do teścia to żywimy się sami, pierzemy sami, sprzątamy sami itp a on przylazi i pyta np "a ile na jedzenie wydaliście w tym miesiącu, a po co pierzesz drugi raz w tym tygodniu, a dlaczego kota nie nakarmiłaś (jakby ten głupi sierściuch był mój), a macie coś dobrego w lodówce (w tym momencie myśli żeby mu piwo dać bo wie że zwykle 2 są żeby mąż sobie mógł wypić jak go najdzie ochota), a co jutro robicie" itp. A ta "przyszywana" teściowa to niby aniołek ale tak potrafi za skórę zajść że szok. Chociaż takj ogólnie może i bym ją zniosła, ale w temacie "dzieci" nigdy jej nie zniose!!!!! Nigdy dzieci nie miala (stara panna-nauczycielka) i jak tylko jakiś maluch na horyzoncie się pojawia to podniecenie u niej sięga zenitu (a lepiej dupy by teściowi dała bo jak widac ma braki...:sorry2:) i wszystko by chciała przy tym dziecku zrobić, a to ponosić a to przewinąć a to na spacer iść itp, ale podejścia zero i zero jakiegokolwiek obycia z dziećmi. I aż się boję jak urodzę (w sierpniu) co to będzie... Własnie wczoraj mialam z teściami kolejne spięcie na ten temat... bo teściowa mówi że "ale fajnie bedzie od sierpnia, z pracy będę wracała to już maluszek w domu bedzie na mnie czekał, poprzytulam, ponoszę, pobawię się trochę, nakarmię, na spacer pójdę" i takie tam. No a ja na to po raz setny chyba w ostatnim miesiącu że nie bedzie żadnego ciągłęgo noszenia, lulania, przesiadywania mi w sypialni itp bo my dziecko sobie sami wychowamy i nie mamy zamiaru go rozpuścić. No i już obraza na maska. Ale mam to glęboko. A tak jeszcze jako przykład "nieobycia" tesciowej z dziećmi mogę podać taki... byla ona ostatnio u szwagra, jego żony i synka (prawie 2 lata) kilka dni (w ramach pomocy przy małym) i drugiego dnia pobytu u nich wzięła małego na spacer. Szwagier jej powiedział żeby za 2 godz najpóźiej wróciła, ale nie powiedział dlaczego. A ona jak wybyła z domu to nie było jej bagatela 5 godzin!!!!! I była wielce oburzona (jeszcze sama mi to opowiedziała...) że ją szwagier zrąbał ze tyle czasu małego na dworze trzymała. No a ona oczywiście na tyle nie kumata że nie wiedziała że niespełna 2 letnie dziecko głodne, nie przebrane, nie wyspane itp. I do mnie mówi "a Ty wiesz że dziecku tak czesto trzeba pieluchy zmieniać, bo ja to nawet nie pomyślałam że on może mieć mokro... Musisz się nmauczyć tego wszystkiego bo w sierpniu sobie nie poradzisz". Wtedy to mnie normalie krew zalała i jej powiedziałam, że takie rzeczy to raczej każdy normalny wie i że ja nie widzę żadnego problemu w wychowaniu dziecka bo mogew powiezieć że prawie wychowałam 2 bratanice (opiekowałam się nimi od urodzenia jak bratowa do pracy poszła). No i możnaby tak wymieniać, ale już na dzisiaj chyba dosyć bo mi się ciśnienie podniosło niepotrzebnie :szok:

Może ogólnie jak to przeczytacie to nie ma ładu i składu ale przynajmniej się wygadałam :-) Chociaż niektóre z Was i tak na pewno mają gorzej, ale damy radę :-) Nikt nam na głowy właził nie bedzie, takie jest moje zdanie :-D
 
Do góry