reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Problem z Teściową

no a co do mojej tesciowej, to dzisiaj napisala do mojego meza po 2 tygodniach milczenia, ze go kocha. przed 2 tygodniami napisala mu w smsie, ze on sie oddala od niej i jego siostry blabla bla... a powodem tego jest co? lub raczej kto? no to chyba oczywiste. za 2 tygodnie mam chrzciny synka, na pewno bedzie awantura, bo nie odpusci nam szantazu ze Swietami BN. juz slysze ten natarczywy ton i zameczanie mojej mamy a na koncu wrzask, placz i trzasniecie drzwiami. przygotowuje sie:)
Skąd ja to znam?
 
reklama
he, wlasnie z mezem wrocilismy do domu po weekendzie, zobaczymy jak dlugo bedziemy mogli nacieszyc sie zyciem domowym. obstawiam, ze w srode najpozniej czwartek zostaniemy zbombardowani informacjami o samotnosci, dramacie zycia i wszelkich chorobach i otrzymamy zaproszenie na "upragniony" niedzielny obiad u T.
 
o kurcze....
co to się z tymi teściowymi dzieje???ja własnie jestem na etapie wychowywania swojej.... mam o tyle dobrze, że moj maż widzi wady swojej mamy i mozemy o tym swobodnie rozmawiać pomimo tego, że jest mu ciezko, ale nauczylam go tego bo o moich rodzicach i ich wadach rozmawiałam z nim swobodnie, bo uwazam, ze ma on prawo do swojego zdania. a co do obiadków niedzielnych, to mama meza też nam dlugo truła zebysmy przyjechali.... 1,5 roku do niej nie jeżdziłam, bo najpierw byłam już w zaawansowanej ciazy, potem córeczka za mala była....potem się coś u nas działo a ostatecznie znów zaszłam w ciąze i nie bardzo moglam jeździć... a poniewaz nie mamy jeszcze samochodu, to nie bylo wskazane jeździć srodkami transportu. i w ten oto sposób przyzwyczaiłam ją, że ona tez może ruszyc się z domu(oczywiscie byłoby inaczej gdyby nie mogla chodzić, albo była chora). jesteśmy na takim etapie, że ja robię w ndz obiad i ona przyjezdża albo w sob. ciezko było bo ona nie mogla tego zaakceptowac, ze ja tak się uparlam(wiem, tez ze do meza coś burczała na ten temat). każdym razie na początku szukała wielu wymowek, ale jak zobaczyła, że nie ustapie to się zaczela robić elastyczna, a jak ja zobaczyłam, ze ona się zmieniła, to ostatnio skusiłam się na to, że pojechalismy do niej w ndz. wszyscy razem, pierwszy raz od długiego czasu
i wiecie co, odkąd zaczęłam być z nią szczera i z meżem co do tej sytuacji i odkąd tupnęłam nogą, to zobaczyłam, że tesciowa w końcu zaczęla się ze mną liczyć - i nawet ze swoim synem. w końcu potrafi uszanować nasz sposób prowadzenia dzieci...chodz czasem sie zapomina i wtedy muszę jej przypominać, jaka jest właściwa droga:tak:
 
wiem,wiem....
u mnie też było ciężko, ale musiałam postawić na soim bo czsami za barzo wchodziła nam w życie... dzięki Bogu, ż z nią nie mieszkam:tak:...bo nie wiem jakby się to skończyło,ale raczej nie za dobrze:zawstydzona/y:dobrze, że ona zobaczył, że nie może mnie do niczego przymusić, przynajmniej już nie podejmuje takich prob.uffff....
 
no, w sumie racja...
gdyby nie popuściła, to byśmy chyba dalej "walczyly":tak:no a teraz nie jest tak xle, ale życze wszystkim wam wytrwalości w bojach:tak::tak::-)
 
reklama
moja T. nie jesr ulegla! nawet jej byly maz kwituje jej zachowanie mniej wiecej tak " boze...ta kobieta nigdy w zyciu nie wyciagnie wnioskow ze swojego zachowania".moja siostra wczoraj sie opiekowala synkiem, wiedziala o tym ale i tak przylazla jak ja z mezem bylismy na basenie. no i oczywiscie marudzila jak to wnuka wcale nie widzi, wyliczyla ile razy pradziadek oraz bratowa widzieli malego. mojej siostrze sie zalila...no w tym tygodniu jak dotad to jej najlepszy numer no ale jeszcze mamy kilka dni do niedzieli. aaa...nalezy doszukiwac sie pozytywnych rzeczy, wiec wychodze z zalozenia, ze jak wczoraj widziala sie z wnukiem to juz nie bedziemy zmuszani do niedzielnego obiadu (wykancza mnie to odmawianie). ja nie mam zludzen, ze moja T. przejdzie jakas metamorfoze.
 
Do góry