Witajcie dziewczyny, na te forum trafilam przez wyszukiwarkę.
Jestem stosunkowo młoda. Nigdy źle się nie zachowałam w stosunku mamy mojego chłopaka. Byłam miła grzeczna i uprzejma, nawet wówczas kiedy wpędziłam siebie - a właściwie ona mnie w jakieś stany lękowe i nerwicę.
Teraz jej nie ma wyjechała sobie. Po raz koelejny chce się ze mną zaprzyjaźnić, podbno mówi jaka to ja jestem miała, wspaniała ...ale ja już nie wierzę, nie wierzę że się zmieni. Czekam tylko, aż po raz kolejny pokaże kim jest i to będzie sotatni raz kiedy będę to tolerować.
Nawet teraz po tym najgorszym piekle który razem z Michałem przezyliśmy, już rok minął - od tych najgorszych momentów, zastanawiam się czy chce tkwić w tym zwiazku. Michał całkowicie mnie wspiera, ale znowu teraz jego matka która się "poprawiła" bije sobie punkty. Ja w sumie to rozumiem, to matka. ale ja juz nie chce z nią mieć konaktu. Stąd mój dylemat. Kocham go, ale przecież mogę myśleć o rodzinie o przyszłości? Jak mam przyjśc i powiedzieć: ona nie przekroczy progu mojego domu, nie będzie babcią moich dzieci...
Pewnie teraz będziecie się zastanawiać co się takiego stało, to bardzo długa historia.
On jest synkiem mamusi. Pierwszy mój błąd polegał na tym, że okazało się, że zaczynam być ważniesjza od niego. Początkowo wydawała się normalna. Co prawda była przestraszona gdy przychodziłam do Michała w odwiedziny, bo tam jego matka biegała po domu, krzyczała - on mówił, że ona taka jest.
Nigdy nie zdarzyło się, że mogliśmy spokjnie spędzić tam spotanie. Za każdym razem okazywało się, że Michał MUSI coś zrobić. Umyć podlogę, wynieśc smieci, pójść coś kupić. Pytałam się wiele razy czy jego mama mnie nie lubi...zawsze odpowiadał nie...
Kilka razy nie przszyłam, bo gdy rozmawialiśmy i jego mama to słyszała, to tytlko słyszałam krzyki że ma coś robić, Często okazywało się, że gdy został w domu i nie psozedł na spotkanie ze mną...w cale nie musiał danej czynnosci robic tu i teraz, często w ogóle nie musiał....
Ona dzwoniła nawet kilka razy w ciagu godziny. Gdzi jest kiedy będzie, czy o niej zapomniał. Potrafiła zadzwonic w środku spotkania i powiedzieć mu zebyć przyszedł oglądać z nią film. Albo że jej się nudzi. gdy zrozumiała, że nie ma to sensu, dzwoniła tylko po to żeby krzyczeć...krzyczała i krzcyzała, a ja się dusiałam. W końcu michał zaczął się z nią kłocić. wyłączał telefon jak pózniej się okazało kłocił się o mnie. Widziała we mnie wszystko co najgorsze. Choć dziewczyny ja naprawdę nic nie robiłam! Zaczęłam zyć w ogromnym stresie, nic nie rozumiałam, tu gdy u nich byłam były uśmiechy, żarty a potem krzyki - i ona wiedziała, że słychac ją przez telefon.
Gdy michał zaczął wyłączać komórkę zaczęła dzwonić do mnie. Niby spokojnie, ale z czasem zaczęło być to natrętne, jakbym była tylko telefonem. Ale byłam nadal miła i uśmiechnięta. tylko tyle, że zanim dobierałam telefon ciemność zachodziła mi na oczy, a serce wyskakiwało z piersi, zaczynałam się cała trząść. Często bałam się sięgnąć po telefon. Kazała Michałowi iść do pracy, nie intereslowało jej to ze ma szkołę. Potem go wyrzciła z domu. Potem mówiła, jak to je mało bo go nie ma...
Mnie oskarżało o to, że nie dobeiram telefonów (a na przyklad bylam w skzole) że robię to specjalnie. W koncu zaczęła wysyłać mi smsy o tym, ze jestem diablem wcieonym, zadzwoniła do domu, do moich rodziców.
Moj tato ją zbył.A potem jeszcze do mnie, mimo, to spokojnie jej radziłam...
Ludzie zaczęli się mnei pytać co się ze mną dzieje. Nikomu nic nie mówiłam. Zaczęłam chudnąc. Nie przytoczyłam tu wielu innych historii.to zbyt prywatne sprawy.
Kilka razy miała nawroty i opowiadala jaka to jestem miła i zdolna, by potem znów się pieklić.
Michał się cieszy, że ona się teraz inaczej zachowuje. A ja czekam, bo jestem pewna, że to stan tymczasowy. I w tedy jeśli po raz kolejny zacznie się "niemiło" zachowywać, powiem, to co naparwdę i myślę.
Zastanawiam się czy ten zwiazek ma sens, bo widzę tylko jedno wyjść, całkowicie usunąc tą chorą psychicznie kobietę ze swojego życia.
Dziewczyny nie duście uczuć w sobie, to naprawdę nic nie da. Nie ma wyjścia z tej sytuacji. Może zrezygnować z miłości...