reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Problem z Teściową

asiador, wydaje mi sie, ze odrobina bezinteresownosci w zyciu jest wskazane. nie widze nic zlego w tym, ze nie odbieram wszystkich telefonow mojej tesciowej i nie postepuje zawsze zgodnie z jej wola a zostawiam jej od czasu do czasu synka jak chce pojsc do kina. nie wydaje mi sie, zeby jakakolwiek pomoc OFEROWANA przez tesciowa moglaby byc przepustka do podejmowania decyzji za mnie. nie uwazam rozwniez, zeby pienadze, sprzatanie domu czy cokolwiek upowaznialo do wymuszania na czlonkach rodziny oczekiwanych reakcji. obawiam sie, ze sytuacja w jakiej znajduja sie dziewczyny na forum rysuje sie mniej wiecej tak: obojetnie co zrobimy jest zle lub bardzo zle, odbieramy synow mamom, sklocamy rodziny, nasze dzieci nie widuja sie z babciami tak czesto jak "powinny", jestesmy glupie bo nie chcemy robic jak nam tesciowe "radza" (kaza, wymuszaja, szantazuja). ja np. uslyszalam, ze odbieram dziecku radosc i mozliwosc poznawania swiata, bo moj synek nie ma chodzika... - genialne!
 
reklama
asiador, wydaje mi sie, ze odrobina bezinteresownosci w zyciu jest wskazane. nie widze nic zlego w tym, ze nie odbieram wszystkich telefonow mojej tesciowej i nie postepuje zawsze zgodnie z jej wola a zostawiam jej od czasu do czasu synka jak chce pojsc do kina. nie wydaje mi sie, zeby jakakolwiek pomoc OFEROWANA przez tesciowa moglaby byc przepustka do podejmowania decyzji za mnie. nie uwazam rozwniez, zeby pienadze, sprzatanie domu czy cokolwiek upowaznialo do wymuszania na czlonkach rodziny oczekiwanych reakcji. obawiam sie, ze sytuacja w jakiej znajduja sie dziewczyny na forum rysuje sie mniej wiecej tak: obojetnie co zrobimy jest zle lub bardzo zle, odbieramy synow mamom, sklocamy rodziny, nasze dzieci nie widuja sie z babciami tak czesto jak "powinny", jestesmy glupie bo nie chcemy robic jak nam tesciowe "radza" (kaza, wymuszaja, szantazuja). ja np. uslyszalam, ze odbieram dziecku radosc i mozliwosc poznawania swiata, bo moj synek nie ma chodzika... - genialne!
Nie wszystkie teściowe takie są.Są również takie co robią coś bezinteresownie.Poprostu trzeba z nimi pogadać na ten temat.Wiem,że nie zawsze się da ale kto nie ryzykuje ten nie będzie wiedział.Jeżeli od początku zgadzamy się z poczynnaniami tych kobiet to niestety przyzwyczajamy je do takiego postępowania i dajemy im na nie ciche zezwolenie..
 
to prawda nie kazda tesciowa jest okropna np. moja mama, tesciowa mojej mamy. a rozmowa... juz wczesniej pisalam, ona wrzeszczy od razu, potem placze a na koncu mowi, ze nikt jej nie kocha. a jej sposob postepowania z ludzmi jest owszem kwestia przyzwyczajenia, wszyscy jej pozwalali na takie zachowania. i synowa ma jej mowic co ma robic a czego nie? przeciez wszystko odbierane jest jak atak. ja jednak zastosuje sie do raz psychologa, zadnej walki i eskalacji agresji tylko grzeczny sprzeciw lub umiejetny unik.
 
Witajcie dziewczyny, na te forum trafilam przez wyszukiwarkę.
Jestem stosunkowo młoda. Nigdy źle się nie zachowałam w stosunku mamy mojego chłopaka. Byłam miła grzeczna i uprzejma, nawet wówczas kiedy wpędziłam siebie - a właściwie ona mnie w jakieś stany lękowe i nerwicę.

Teraz jej nie ma wyjechała sobie. Po raz koelejny chce się ze mną zaprzyjaźnić, podbno mówi jaka to ja jestem miała, wspaniała ...ale ja już nie wierzę, nie wierzę że się zmieni. Czekam tylko, aż po raz kolejny pokaże kim jest i to będzie sotatni raz kiedy będę to tolerować.

Nawet teraz po tym najgorszym piekle który razem z Michałem przezyliśmy, już rok minął - od tych najgorszych momentów, zastanawiam się czy chce tkwić w tym zwiazku. Michał całkowicie mnie wspiera, ale znowu teraz jego matka która się "poprawiła" bije sobie punkty. Ja w sumie to rozumiem, to matka. ale ja juz nie chce z nią mieć konaktu. Stąd mój dylemat. Kocham go, ale przecież mogę myśleć o rodzinie o przyszłości? Jak mam przyjśc i powiedzieć: ona nie przekroczy progu mojego domu, nie będzie babcią moich dzieci...

Pewnie teraz będziecie się zastanawiać co się takiego stało, to bardzo długa historia.
On jest synkiem mamusi. Pierwszy mój błąd polegał na tym, że okazało się, że zaczynam być ważniesjza od niego. Początkowo wydawała się normalna. Co prawda była przestraszona gdy przychodziłam do Michała w odwiedziny, bo tam jego matka biegała po domu, krzyczała - on mówił, że ona taka jest.
Nigdy nie zdarzyło się, że mogliśmy spokjnie spędzić tam spotanie. Za każdym razem okazywało się, że Michał MUSI coś zrobić. Umyć podlogę, wynieśc smieci, pójść coś kupić. Pytałam się wiele razy czy jego mama mnie nie lubi...zawsze odpowiadał nie...
Kilka razy nie przszyłam, bo gdy rozmawialiśmy i jego mama to słyszała, to tytlko słyszałam krzyki że ma coś robić, Często okazywało się, że gdy został w domu i nie psozedł na spotkanie ze mną...w cale nie musiał danej czynnosci robic tu i teraz, często w ogóle nie musiał....
Ona dzwoniła nawet kilka razy w ciagu godziny. Gdzi jest kiedy będzie, czy o niej zapomniał. Potrafiła zadzwonic w środku spotkania i powiedzieć mu zebyć przyszedł oglądać z nią film. Albo że jej się nudzi. gdy zrozumiała, że nie ma to sensu, dzwoniła tylko po to żeby krzyczeć...krzyczała i krzcyzała, a ja się dusiałam. W końcu michał zaczął się z nią kłocić. wyłączał telefon jak pózniej się okazało kłocił się o mnie. Widziała we mnie wszystko co najgorsze. Choć dziewczyny ja naprawdę nic nie robiłam! Zaczęłam zyć w ogromnym stresie, nic nie rozumiałam, tu gdy u nich byłam były uśmiechy, żarty a potem krzyki - i ona wiedziała, że słychac ją przez telefon.
Gdy michał zaczął wyłączać komórkę zaczęła dzwonić do mnie. Niby spokojnie, ale z czasem zaczęło być to natrętne, jakbym była tylko telefonem. Ale byłam nadal miła i uśmiechnięta. tylko tyle, że zanim dobierałam telefon ciemność zachodziła mi na oczy, a serce wyskakiwało z piersi, zaczynałam się cała trząść. Często bałam się sięgnąć po telefon. Kazała Michałowi iść do pracy, nie intereslowało jej to ze ma szkołę. Potem go wyrzciła z domu. Potem mówiła, jak to je mało bo go nie ma...
Mnie oskarżało o to, że nie dobeiram telefonów (a na przyklad bylam w skzole) że robię to specjalnie. W koncu zaczęła wysyłać mi smsy o tym, ze jestem diablem wcieonym, zadzwoniła do domu, do moich rodziców.
Moj tato ją zbył.A potem jeszcze do mnie, mimo, to spokojnie jej radziłam...:szok:
Ludzie zaczęli się mnei pytać co się ze mną dzieje. Nikomu nic nie mówiłam. Zaczęłam chudnąc. Nie przytoczyłam tu wielu innych historii.to zbyt prywatne sprawy.

Kilka razy miała nawroty i opowiadala jaka to jestem miła i zdolna, by potem znów się pieklić.

Michał się cieszy, że ona się teraz inaczej zachowuje. A ja czekam, bo jestem pewna, że to stan tymczasowy. I w tedy jeśli po raz kolejny zacznie się "niemiło" zachowywać, powiem, to co naparwdę i myślę.
Zastanawiam się czy ten zwiazek ma sens, bo widzę tylko jedno wyjść, całkowicie usunąc tą chorą psychicznie kobietę ze swojego życia.

Dziewczyny nie duście uczuć w sobie, to naprawdę nic nie da. Nie ma wyjścia z tej sytuacji. Może zrezygnować z miłości...
 
no jakbym widziala siebie... (tylko bez tej ciemnosci przed oczami)... ja tez nie odbieram telefonow etc. ale z milosci bym nie rezygnowala nigdy. jak sie kocha to mozna wiele przezyc zwlaszcza, ze Michal cie wspiera i tez o Was walczy. moze skoro jestescie jeszcze w szkolach to warto zastanowic sie nad dalszym zyciem w innym miescie...na pewno bedzie latwiej.
Mamo Julci, ja probowalam mowic, tlumaczyc ale wychodzi z tego zawsze jakas masakra. Co wiecej ja widze jak jej corka co jakis czas probuje sie jej przeciwstawic to mnie rece opadaja. Mowie ci koszmar, obwinianie sie, wyliczanie i wrzask, nic konstruktywnego z tego nie wychodzi. A w tym wszystkim jeszcze jest moj maz, ktory ciagle mnie przeprasza za mame, wstydzi sie jej, i stresuje sie kazda jej wizyta, telefonem i sam mi kiedys powiedzial, ze z matka zadne porozumienie nie wchodzi w gre chyba, ze pozwolimy jej wszytkim rzadzic.
 
niestety wyprowadzka nie wchodzi w grę. On sie juz nie uczy, ma pracę, ale samemu mu już trudno się utrzymać.
Poza tym kochamy nasze miasto. Na razie ona jest daleko, ale nie wiem co będzie jak wróci...
 
niestety wyprowadzka nie wchodzi w grę. On sie juz nie uczy, ma pracę, ale samemu mu już trudno się utrzymać.
Poza tym kochamy nasze miasto. Na razie ona jest daleko, ale nie wiem co będzie jak wróci...
On poprostu jest zależny od mamy.Wiecie,jeżeli jednej osobie naprawde zależy na drugiej i trwałym związku to zrobi wszystko,żeby nikt nie mieszał...Ja naprzykład miałam wiele podobnych sytuacji ze strony swojej mamy,ale powiedziałam jej jasno,że to moje życie i nikomu,ale to nikomu nie pozwole się wtrącać i nim kierować.Miałam kilka scysji ale jakoś poskutkowało ...były tzw.ciche dni kłotnie ..
Wiecie moja mama jest teraz fajną teściową,tak twierdzą jej zięciowie i ja też mam spokój,bo nikt nie wtrąca się w moje życie.Teściową też mam ok. i jestem szczęśliwa,choć nie zawsze tak było.
 
chciałabym tak powiedzieć: jest przywiązany do mamusi i mogę szybciej się się uwolnić odpuścić...ale to nie tak.
Jego kłótnie z matką były spowodowane tylko moją osobą. Jej wystarczyło mówić, że jest jedyna że ją kochać i jak tylko zadzwoni lecieć na jej zawołanie...ale on mówił jej ze nie może bo jest ze mną...próbowała w takich moementach, na litość, że się źle czuje etc przestał wóczas na to reagować (jest chora) chyba, że już twierdziła iż wzywa pogotowie... po prostu zaczęła udawać. chciała go na siłę ściągać do siebie - chyba tylko po to by pokazać, że jest ważniejsza, ku jej wielkiej frustracji wyszło co innnego.
Za pierwszym razem wyprowadził się z domu sam, druga klasa szkoły średniej. Do mieszkania w innym mieście, bez wody...bez żadnych warunków. właściwie nie miał gdzie iść, wrócił do domu gdy nie miał już innego rozwiązania. Poparłam go w tej deycyzji, w moich oczach ważne było to, żeby skończył szkołę (wówczas) kto dziś ucząc się w szkole średniej jest w stanie się utrzymać?
oczywiscie ze jest to ekstremum, ktore w jakis sposób da się przetrwać ale nie wiem czy dobrym rozwiązaniem jest życie na skraju.

On matce nie pozwalał się wtrącać, o ile to się udawało. Ale kobieta ma nerwicę, była uzależniona od środków psychotropowych - nie ma tego w żadnych aktach, bo leczyła się "u koleżanki"...

Michał bardzo bronił nas. gdy zaczęła dzwonić do mnie zakazał jej, wykasowywał jej numery z komórki...krzyczał...ona potrafiła w niego rzucać, krzyczeć bić - najczęściej było tak, że on po prostu odchodził, bo przecież jej nie odda.

Teraz miła (podobno) i zadowolona (przez telefon) i tak się cieszy że MIchał się ze mną spotyka że sika w majtki :eek: ale ja w to nie wierzę. Ona po prostu wie, że jeśli będzie się zachowywać inaczej to on się od niej odwróci. Tylko ja mam dośc wiecznej zabawy w kotka i myszkę. Raz ślicznie gra uśmiechniętą a potem wygraża, obraża i wyzywa od najgorszych...a Michał ma wiecznie nadzieję, za każdym razem, że coś do niej dotarło. Za każdym razem naiwnie wierzy, bo bardzo by tego chciał.
Mimo takich "różowych klimatów" z jej strony powiedział, że nie oczekuję, że ja się z nią polubię, poprosił, żebym po prostu była obojętna...ale ja chyba tego już nie potrafię.
 
reklama
Wiesz ja osobiście nie reagowałabym na teściową w takiej sytuacji...może faktycznie się zmieniła?Jeżeli naprawde się kochacie i chcecie być razem to to przezwyciężycie i dacie sobie rade
 
Do góry