Renifer,Ania normalnie jak czytam o waszych tesciowach psychopatkach to normalnie moja matke widze przed oczami.....one wszystkie lezały obok siebie
Ania smoczka to chyba mialas od razu do smietnika wywalic lub wogole nie przyjac....ja bym tak zrobiła
co do mieszkania razem....my mimo ze mielismy osobne pietro mieszkania to moja matka była u nas z milion razy na dobe
normalnie nawet w dzien nie byłoby szans na szybki numerek bo jak w banku było ze akurat wleci
a o pukaniu mozna zapomniec...moj maz pare razy zwracał jej uwage to popatrzyła sie jak na debila i dalej swoje robiła,jak zamykalismy sie na klucz to opierdal ze przed nia sie zamykamy :sick:
maz był w pracy to przychodziła i sie z niego wysmiewała...ze taki głupi inzynier,jak on te studia skonczył i wogole
ojjj wtedy sie działo!!!
bo nie pozwoliłam nigdy by jechała po jedynej mi najblizszej osobie!! a ze był dobry na studiach to wiem bo widziałam indeks i dyplom!!
jak był w pracy to tez mnie buntowała przeciw niemu,ze sie jeszcze przekonam i przejade na nim,ze całe nasze miasteczko bedzie az chuczec! (dosłownie jej słowa)
jak mnie nie było w domu wieczorami bo sie uczyłam, to jazda była w odwrotna strone--buntowała meza(jeszcze wtedy narzeczonego)
nie raz mi mowil ze ona by skakała z radosci jakby mnie zostawił....
doszło do tego ze robiła mi awantury ze stoje po jego stronie!! ale my trzymalismy sie razem pzreciw tej ....
oczywiscie pol miasta znalo takie potworne historie o mnie i mezu, ZE SZOK!!!!! ogolnie wiem ze ja ją biłam,ze maz chamsko sie do niej odnosi...odnosił sie z kpiną lub ironią nigdy głosu nie pdoniosł!!
non stop,po iles razy dziennie przyłaziła...ale to nie były milłe wizyty bo wiecznie o cos chodziło,a to przychodziła opie.rdalac ze kapalismy sie po 22 i woda w rurach leciała i przeszkadzała jej zasnac (od razu nakaz kapania sie do 22,pozniej nie wolno),a to opierd.alac przyszła mnie bo ktos ja wkurzył.....normalnie dnia spokoju nie było.....bo wiecznie cos!!!
taka madra ale zadne podteksty nie trafiały!!
w koncu zaczełam mowic dosłownie i tez nic
no,ale jak to glupie to co poradzic?
piszecie ze mieszkacie razem.....my sie wyprowadzilismy.....chcielismy mieszkac z dala od tego potwora
w sierpniu bedzie rok jak sie wyprowadzilismy i nie mamy z nia kontaktu
jakie to zycie jest od razu spokojne i piekne :-)
oczywiscie na meiscie ludzie dalej gadaja bo moja mamuska o to dba,ale....sasiadom sie jezyki rozwineły jak sie wyprowadzialm i wiem, ze sa po mojej stronie :-)
teraz chodze z głowa podniesiaona,a wczesniej...bałam sie wyjsc na miasto na spacer bo ludzie patrzyli sie na mnie....myslałam ze mysla o mnie Bog wie co...a etraz wiem ze oni wiedza ;-)
dlatego moja rada....nie psujcie sobie krwi i uciekajcie!!
albo budujcie sie czy bierzcie kredyt i idzcie na swoje
zdala od toksycznych ludzi!!!
a to ze sie ma wspolne podworko czy ten sam dom ale odgrodzony to nic nie daje....sama swiadomosc ze mieszka sie z potworem nie daje spokoju...wiem cos o tym....i głowa do gory choc wiem ze lekko nie jest....