Przykro miWitam.. Byłam dzisiaj na drugiej wizycie u ginekologa. Stwierdzony brak rozwoju płodu w 10 tyg i obumarcie ciąży Do poronienia samoistnie nie doszło.. Dostalam od lekarza skierowanie do szpitala na wywołanie poronienia i ewentualnie łyżeczkowanie.. lekarz stwierdził, że mogę poczekać aż dojdzie do poronienia naturalnie, ale odradza..
Któraś dziewczyna wie, jak taka procedura wygląda? Ile leży się w szpitalu? Czy trzeba czekać na przyjęcie do szpitala, czy przyjmują od ręki?
Przeszłam poronienie zatrzymane. Do szpitala przyjmują od ręki, przynajmniej u mnie tak było. W moim przypadku nic samoistnie się nie zadziało i pewnie jeszcze długo by die nie zadziało. Byłam na oddziale ginekologii. To był początek 11 tc. Dostałam tabletki dopochwowe, później kolejne. Następnego dnia decyzja - czy czekam czy łyżeczkowanie (była szansa, że uda się oczyścić). Czekałam. Kolejne tabletki. Późnym wieczorem lekarka mnie znowu zbadała i pomogła. Udało sie uniknąć zabiegu. Rano do domu. Łącznie byłam 3 dni.
Kolejnym razem (puste jajo, 9tc, żadnych perspektyw na samoistne oczyszczenie w domu) procedura ta sama, z tym, że lekarze zdecydowali o zabiegu drugiego dnia pobytu w szpitalu. Sam zabieg w narkozie, szybko i bezboleśnie. Kilka godzin po zabiegu wyszłam do domu.
Trzymaj się
Ostatnia edycja: