Moniczek77
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 5 Sierpień 2016
- Postów
- 56
A teraz właśnie się okazało, ze muszę jeszcze raz być łyżeczkowana.nie mam już siły
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Moniczek a może mają w szpitalu psychologa, może rozmowa z nim by Ci pomogła? Nie obwiniaj siebie za to co się stało, to nie jest niczyja wina, a tym bardziej Twoja.A teraz właśnie się okazało, ze muszę jeszcze raz być łyżeczkowana.nie mam już siły
A ja nie chciałam poznać płci mojego maleństwa. Byłoby mi jeszcze trudniej wiedząc, że umarła we mnie córeczka lub synek... zmarło we mnie MOJE DZIECKO. Mam ogromny żal do siebie...moje ciało powinno zabezpieczyć je, Dac mu schronienie, możliwość zobaczenia nieba i slonca. Moje ciało mnie oszukalo. zawiodło.nienawidzę siebie. Nienawidzę mojego ciała. bardzo boli. Jest tym gorzej, że nadal jestem w szpitalu. Dziś Pani doktor powiedziała, że muszę zdać sobie sprawę, że "plodu" już we mnie nie ma. Bo moje emocje i uczucia są tak silne, że blokują organizm przed oczyszczaniem się (znów wcale prawie nie krwawie). A ja nie mogę. Nie chcę. Nie umiem ODDAJCIE MI MOJE DZIECKO.........
Juz nie wiem co sie dzieje. We wtorek zrobili mi to drugie lyzeczkowanie (specjalnie jakiś konsultant profesor przyjechal) . We środę przyszedł (ten sam prof) mnie zbadać i przy okazji powiedział, że napedzilam im stracha... Dziś jest czwartek a ja po obchodzie i badaniu usłyszałam, że do soboty na pewno nie wyjdę. I że muszą drugi antybiotyk włączyć. Nie ma nikogo, kto od początku do końca powiedziałby mi CO SIĘ DZIEJE.....???
Bardzo mi przykro, ze tak dlugo to wszystko trwa.... nie mozesz w spokoju przezywac zaloby, ktora jest potrzebna po stracie zeby poukladac mysli w glowie i cale zycie na nowo, bo bedzie juz ono inne.Juz nie wiem co sie dzieje. We wtorek zrobili mi to drugie lyzeczkowanie (specjalnie jakiś konsultant profesor przyjechal) . We środę przyszedł (ten sam prof) mnie zbadać i przy okazji powiedział, że napedzilam im stracha... Dziś jest czwartek a ja po obchodzie i badaniu usłyszałam, że do soboty na pewno nie wyjdę. I że muszą drugi antybiotyk włączyć. Nie ma nikogo, kto od początku do końca powiedziałby mi CO SIĘ DZIEJE.....???