Witaj,
Jak wielki to ból po stracie dziecka,rozumiem bardzo dobrze.Ja mam dwoje dorosłych dzieci,bo mój syn ma 20 lat a córka 18.Ja sama jestem już wiekowa bo mam 40 lat,ale jednak w lutym tego roku zdarzył się cud i zaszłam w ciążę.Radość nie miała końca,wszyscy na niego czekaliśmy.Ja byłam szczęśliwa,że będę mogła poświęcić się całkowicie temu dziecku ponieważ w domu mam odchowane dzieci.Dzisiaj już wiem,że zbyt wiele było planów.....ciążę przechodziłam wzorowo.Zero nudności,wymiotów normalnie pracowałam bo czułam się wspaniale.Wszystko było dobrze,19.05 byłam na badaniach prenatalnych,wszystko książkowo jak na 16 tydzień ciąży i nagle dzień później na wizycie kontrolnej u mojego ginekologa- koniec......21.05 lekarz stwierdził obumarcie płodu.Szok,niedowierzanie.Dzisiaj jestem już w stanie o tym pisać,bez łez chociaż dziura w głowie i w sercu pozostanie do końca życia.Do dzisiaj nie wiemy co się stało.Zrobiliśmy z mężem wszystkie możliwe badania genetyczne i immunologiczne.Pochłonęło to mnóstwo czasu i pieniędzy,ale ja w pewnym momencie przestałam liczyć bo chciałam wiedzieć.Nie wystarczała mi odpowiedź,że mam już 40 lat....i to może dlatego.Prowadzę bardzo zdrowy tryb życia,zdrowo się odżywiam nie palę,nie piję jestem aktywna.Tym bardziej to był szok.Dla mnie najważniejsze jest to że badania materiału z poronienia wykazały,że nie przekazaliśmy dziecku żadnych wad genetycznych i pod tym kontem było zdrowe.To też dało spokój mojej głowie,bo dostałam te informacje na papierze.Genetyk powiedział,że nie mieliśmy z mężem wpływu na to co się stało.Po prostu na przełomie 4-5 tygodnia coś się źle połączyło.Mój syn miał mieć na imię Kuba.Pochowaliśmy chłopca,ale na imię dostał Maksymilian.Stwierdziliśmy,że na Kubę wciąż będziemy czekać,bo dostaliśmy zielone światło od genetyka i właśnie czynimy starania.Zbyt wiele zdarzyło się cudownego w trakcie tych 16 tygodni ciąży,żebym nie próbowała ponownie mimo moich 40 lat.
Każda z nas ma inaczej.Ja uspokoiłam się dopiero kiedy go pochowałam mimo że lekarze byli przeciwni,
jak to określił jeden pan doktor:"to nie pamiątka"(nie chcę tego komentować,bo brak mi słów),wiem jedno musisz swoje wypłakać,nie ma innej rady.Ja byłam 8 tygodni na skróconym urlopie macierzyńskim pełnopłatnym i teraz każdemu mówię,że wyrobiłam limit płaczu do końca życia.Najważniejsze ,że masz wsparcie w partnerze.Mój mąż też zdał egzamin na 6 z plusem.Wszystko wymaga czasu.Na pewno jesteś młodziutka i będziesz miała dzieci,ale musisz sobie dać na to czas.Ja też musiałam dojść do siebie po stracie.W tej kwestii nie da się niczego przyśpieszyć.Tylko czas leczy rany.......
Bądź proszę dobrej myśli,chociaż na chwilę obecną wiem,że świat Ci się zawalił......
Będzie dobrze.
Pozdrawiam ciepło
Agata