reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poronienia nawykowe - leczenie immunologiczne

@Megi9007 Wg mnie takie ANA to nie jest problem, możesz powtórzyć za jakiś czas ANA2, czy nie rośnie. B12 i antykoagulant tocznia powinien ogarnąć hematolog. Czemu tak często badałaś antykoagulant tocznia, jakaś grupa ryzyka?

@W zalobie A nasienie mąż badał?

Robiłam antykoagulant, homocysteinę, białko c , białko s oraz te wszystkie parametry krzepliwości co 3 tyg. Oprocz ginekologa, prowadziła mnie hematolog w ostatniej ciąży (a była to już 3 ciąża, dwie poprzednie stracone). Badania były wykonywane na wszelki wypadek, bo ciąża na heparynie oraz acardzie ze względu na wcześniejsze straty. Także po pierwszej wysokiej stracie robiłam cały panel trombofilia oraz APS i wyszły w badaniu na trombofilię wadliwe patametry. Może dawki były zbyt niskie, bo ciąża niestety zakończyła się w 9tygodniu. Oczywiście przyczyna mogła być inna
 
reklama
Ja również miałam takie ANA w połogu po stratach później ANA ujemne także dla mnie to jednak nie bez znaczenia wynik bo znaczy , że w ciąży coś się dzieje z organizmem i zaczyna się bronić przed ciążą. U kogo się leczysz? Skąd jesteś jakie jeszcze badania robiłaś . Moim zdaniem 2 straty to nie przypadek i jednak zaczęła bym szukać konkretnego lekarza bo bez leków historia z poronienie może ale nie musi oczywiście się powtórzyć

Moim zdaniem nie przypadek, ciąże ewidentnie coś blokuje.
Pierwsza strata to był cios, bardzo wysoka ciąża. Druga i trzecia zatrzymane praktycznie na tym samym etapie, przestają rosnąć, serce zwalnia i koniec. Wszystkie ciąże albo po badaniach prenatalnych, albo genetycznych- zdrowe. Coś musi być ze mną nie tak.
W dodatku ostatnia ciąża bardzo ściśle monitorowana, homocysteina piękna, białko c i s super w normie, antykoagulant ujemny. Serce bije w normie, dziecko rośnie. Nagle w jednym dniu robię badania a tam białko s z pięknego wyniku, poniżej normy (choć wcześniej utrzymywało się na tym samym poziomie), dwa dni później dowiaduję się podczas wizyty, że serce zwalnia, podajemy większą dawkę heparyny i tak kontrolnie robię badanie białka s, znowu w normie jak na początku, ale nic to nie daje, serce się już zatrzymało. Później antykoagulant dodatni. Po drugiej stracie antykoagulant też był dodatni, po Kolejnych 3 tyg badanie powtórzone- ujemny.

Może powinnam robić badanie anty xa czy jakos tak, zeby sprawdzic skutecznosc dawki, nie wiem. Teraz zmieniam lekarza i czekam na pierwszą wizytę.
Badania, ktore wykonałam:
Cały pakiet trombofilii,
Cały pakiet zesp. antyfosfolipidowego,
Krzywa glukozowo- insulinowa,
Caly pakiet tarczyca,
przeciwciała ANA, ANA2,
toxo, cmv, różyczka,
i posiewy: tlenowe, beztlenowe, mycoplasma, ureaplasma, chlamydia.
 
Jestem po usg, podobno wypadlo wszystko wczoraj. Te tabletki mialam 2, bolalo przy lekkim okresie, lekkie skurcze obudzily mnie moze 2 razy w nocy. Dzis mnie juz prawie nic nie boli. Ale slysze jak sie waza moje losy... mam wrazenie, ze myla pacjentki. Teraz tylko czekam, az bede wiedziala, ze moge isc do domu. Najgorsza jest ta znieczulica, ja nawet nie oczekuje, ze ktos mnie bedzie tutaj glaskal po glowie, ale placimy skladki na nfz, wiec mam prawo do szpitala i do karetki... nie wspominajac o slownictwie i plotkach- caly oddzial wie, ze poronilam i ze wezwalam karetke. To kobiety sie tutaj tak zachowuja, a mezczyzni lekarze- klasa, tylko uspokajaja te krzyczace przekupki...
Modle sie, zeby nie bylo nastepnego razu, ale jak juz mialby byc, to w domu, wiem juz na co sie szykowac...
Przepraszam, że to powiem, ale dla mnie karetkę wzywa się w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia. Tak samo totalnie jestem przeciwna wzywaniu karetki do porodu, bo uważam że od tego są najbliżsi lub taksówka. Może też patrzę na to inaczej, bo mieszkam w mieście i nie ma problemu z transportem, ale w tej kwestii zgadzam się z personelem szpitala.

Cała reszta i to jak Cię potraktowali to oczywiście skandal. Ja dwa razy ronilam w szpitalu - raz z łyżeczkowaniem, raz bez i położne były cudowne, wręcz głaskały po głowie, dodatkowo za drugim razem oferowano pomoc psychologa. Nie wyobrażam sobie nawet takiego traktowania..
 
Piszę z nadzieją na pokrzepienie serca :) CZy któraś z Was może poroniła 2 razy w 5-6 tygodniu, a potem udało się donosić ciążę szczęśliwie?
W zeszłym roku poroniłam pod koniec 5 tygodnia,ale wtedy miałam od razu niską betę - 42 w dniu spodziewanej miesiączki. Heparynę brałam od testu, bo wiedziałam już wcześniej, że mam mutację w genie protombiny (+ mam niedoczynność tarczycy, ale pod kontrolą).

W zeszłym miesiącu znowu zaszłam w ciąże (brałam acard od miesiąca przed planowaniem + heparynę od 18 dc) i miałam wspaniałą, wysokę bete-466, ale niestety przy niskim progesteronie -7. Mimo brania duphastonu 2 dni pozniej beta-166, progesteron-3. Poroniłam dokładnie w tym samym dniu cyklu co rok wcześniej, mimo wyższej początkowej bety.

W pazdzierniku mąż idzie na plemniki, idziemy razem do genetyka plus badam teraz insulinę i glukozę. nie wyszło mi APS.

Bardzo się boję, że mimo dobrych wyników (mam wzorową morfologię i mocz, brak toxo czy rozyczki) moj organizm nigdy nie zaakceptuje ciąży i będzie ją tak odrzucał :(
U mnie po dwóch wczesnych poronieniach (5 tydzień) i jednym zaprzestaniu bicia serduszka w 9 tygodniu udało się donosić ciążę nr 4 (na heparynie i progesteronie) i mam zdrowego synka, później kolejne poronienie w 5 tygodniu i następne w 8, a teraz leci 36 tydzień ciąży nr 7 z córeczką (na heparynie, sterydzie i progesteronie), także nie ma rzeczy niemożliwych ☺️❤️ Trzymam kciuki!
 
Moim zdaniem nie przypadek, ciąże ewidentnie coś blokuje.
Pierwsza strata to był cios, bardzo wysoka ciąża. Druga i trzecia zatrzymane praktycznie na tym samym etapie, przestają rosnąć, serce zwalnia i koniec. Wszystkie ciąże albo po badaniach prenatalnych, albo genetycznych- zdrowe. Coś musi być ze mną nie tak.
W dodatku ostatnia ciąża bardzo ściśle monitorowana, homocysteina piękna, białko c i s super w normie, antykoagulant ujemny. Serce bije w normie, dziecko rośnie. Nagle w jednym dniu robię badania a tam białko s z pięknego wyniku, poniżej normy (choć wcześniej utrzymywało się na tym samym poziomie), dwa dni później dowiaduję się podczas wizyty, że serce zwalnia, podajemy większą dawkę heparyny i tak kontrolnie robię badanie białka s, znowu w normie jak na początku, ale nic to nie daje, serce się już zatrzymało. Później antykoagulant dodatni. Po drugiej stracie antykoagulant też był dodatni, po Kolejnych 3 tyg badanie powtórzone- ujemny.

Może powinnam robić badanie anty xa czy jakos tak, zeby sprawdzic skutecznosc dawki, nie wiem. Teraz zmieniam lekarza i czekam na pierwszą wizytę.
Badania, ktore wykonałam:
Cały pakiet trombofilii,
Cały pakiet zesp. antyfosfolipidowego,
Krzywa glukozowo- insulinowa,
Caly pakiet tarczyca,
przeciwciała ANA, ANA2,
toxo, cmv, różyczka,
i posiewy: tlenowe, beztlenowe, mycoplasma, ureaplasma, chlamydia.
A powiedz jak przeciwciała pomocnicze typu przeciwko fosfatydyloserynie i fosfatydyloinozytolowi? U mnie to one wyszły pozytywne i to wskazywało na aps.
Mój lekarz uważa, że wysokie ciążę traci się z powodu problemów z krzepliwością krwi.
 
Robiłam antykoagulant, homocysteinę, białko c , białko s oraz te wszystkie parametry krzepliwości co 3 tyg. Oprocz ginekologa, prowadziła mnie hematolog w ostatniej ciąży (a była to już 3 ciąża, dwie poprzednie stracone). Badania były wykonywane na wszelki wypadek, bo ciąża na heparynie oraz acardzie ze względu na wcześniejsze straty. Także po pierwszej wysokiej stracie robiłam cały panel trombofilia oraz APS i wyszły w badaniu na trombofilię wadliwe patametry. Może dawki były zbyt niskie, bo ciąża niestety zakończyła się w 9tygodniu. Oczywiście przyczyna mogła być inna
Ciekawe postępowanie Twojej hematolog i to, że ten koagulant się zrobił dodatni. Ja również miałam kiedyś ujemny a od ponad 2 lat dodatni. Czytałam Twój kolejny post o badaniach. Tam nie ma tych "prawdziwych" immunologicznych. Ja nie jestem wtajemniczona w ten temat, ale są tu na forum mamy, które dopiero po leczeniu u immunologia donosiły ciąże.
 
reklama
Ciekawe postępowanie Twojej hematolog i to, że ten koagulant się zrobił dodatni. Ja również miałam kiedyś ujemny a od ponad 2 lat dodatni. Czytałam Twój kolejny post o badaniach. Tam nie ma tych "prawdziwych" immunologicznych. Ja nie jestem wtajemniczona w ten temat, ale są tu na forum mamy, które dopiero po leczeniu u immunologia donosiły ciąże.

Tak, zgadza się. Tej „prawdziwej” immunologii jeszcze nie robiłam. Po 1 stracie uznano to za ogromny pech (pępowina wokół dziecka), za drugim razem po stracie doszukiwano się problemów z krzepliwoscia, wiec w 3 ciazy acard i heparyna (moze lekarz gin jednak dal za male dawki). Wiec dopiero teraz zaczęto się przyglądać immunologii, ale wizytę u nowego lekarza mam dopiero za 2 mce i mam nadzieję, że nie będzie za późno od ostatniego poronienia by wykonac potrzebne badania immunologiczne, ale bedziemy diagnozowac sie i probowac dalej.
 
Do góry