@ovli22 - kochana, moja reakcja była taka sama
przy lekarzu nie panikowałam, przyjęłam to spokojnie jakby tak miało być, jakbym się spodziewała (choć mimo wszystko wiem, ze byłam w szoku i prawie zaniemówiłem wewnętrznie), potem porozmawiałam z nim chwile przy biurku, w recepcji uregulowałam płatnośc... ale trzymałam się jeszcze... zimna twarz... a wychodząc z kliniki wzięłam telefon by zadzwonić do męża i jak odebrał to najpierw nie mogłam oddychać a sekundę potem wybuchłam płaczem, siedząc już w aucie na maxa... nie musiałam mu nic mówić, już wiedział co się stało
((( A potem? Potem: nie wierzyłam, dosłownie, zadawałam sobie pytanie dlaczego? Czy nie zasluguje? Dlaczego ZNOWU mi się to przytrafiło... ryczalam, waliłam pięściami w poduszkę...
Dziś po tych 2 tygodniach jest już lepiej choć dziś jak napisałaś, ze u Ciebie to samo, pare łez uronilam bo przypomniałam sobie jak to boli....
Niestety z każdą stratą jest we mnie coraz mniej optymizmu do tego, ze urodzę zdrowe, żywe dziecko... jeszcze tli się we mnie taka mała nadziejka, ale niewiele trzeba by ona zgasła całkowicie.... dopóki starczy odwagi walcz.... mamy tyle szans ile sił i odwagi... Szkoda, ze życie znowu nas pokopalo po dupie, tyle było tu już dobrych końców, tyle mamusiek już na tym forum, a my... stałe w tym samym miejscu
Przytulam Cię mocno.... wypłacz to, nie mam innej rady.... doskonale wiem co czujesz
tez czułam się pusta w środku.........
Ile masz kochana lat?
@kasiula222 - jak u Ciebie? Co okulista powiedział? Byłaś w ogóle na wizycie?
@roxie123 - pięknie to napisałaś, popłakałam się [emoji24][emoji24][emoji24]