Oczekujaca123
Fanka BB :)
Dziewczyny! Pomóżcie! Tydzień temu miałam wizyte u hematologa . Mieszkam we Włoszech. W sierpniu odkrylam, ze mam mutacje mthfr c677t i pai 1 4g/4g obie w homozygocie, poroniłam w maju i mam zdrowa córkę która m obecnie 3 lata. Narazie nie staramy sie bo ja się jeszcze nie mogę się przełamać. Cały czas myśle o tym , analizuje i zastanawiam się. Z jednej strony sobie poradziłam ale z drugiej jednak nie. Cały czas to do mnie wraca. Wracając do tematu. Idę do hematologa poleconego przez mojego gina i inne osoby. Przynoszę jej dokumenty o skreeningu które wykazały te mutacje i pytam co i jak i mówię o zaleceniu gina o konieczności brania heparyny w trakcie ciazy. Ona mi mówi ze nie muszę bo przy takich mutacjach nie trzeba i nie jest refundowana na co ja mówię ze pytałam już kilku osób i ze jest polecane. Ona mówi ze nic mi nie jest i ze nie muszę. Chyba ze byłabym po 2/3 poronieniach pub miałabym zespół antyfosfolipidowy( nie badałam). Patrzy na homocysteine i mówi ze jest Ok(7,5 przy braniu metyli) i mówi ze może być do 13!!!!!!!!! Czaicie? Ja do niej, ze z tego co wiem to przy staraniach powinna być od 5-8 max a ona ze nie. Ona mi czytala zalecenia i ze przy moich mutacjach nie ma konieczności heparyny, serio dziewczyny już zgłupiałam. Co mam myśleć i robic. Jutro mam zamiar zrobić badania. Proszę was o pomoc.
Poza rutyna, homocysteina, wit b12, kw foliowym co powinnam zrobić? Jutro 4 dc. Jakie hormony, tarczyce itp. Na pewno zbadam ten zesp antyfosfolipidowy i myślałam tez o białku c i s. U ginekologa byłam dwa tygodnie temu ale jak się dowiedział ze karmie piersią to się zdenerwował i nic nie zalecal badać bo uważa ze moje cykle sa krótkie właśnie przez kp, wiec nie mam co liczyć ze on mi da listę co zrobić. Dziekuje dzieczyny i liczę na was
Dziewczyny! Pomóżcie! Tydzień temu miałam wizyte u hematologa . Mieszkam we Włoszech. W sierpniu odkrylam, ze mam mutacje mthfr c677t i pai 1 4g/4g obie w homozygocie, poroniłam w maju i mam zdrowa córkę która m obecnie 3 lata. Narazie nie staramy sie bo ja się jeszcze nie mogę się przełamać. Cały czas myśle o tym , analizuje i zastanawiam się. Z jednej strony sobie poradziłam ale z drugiej jednak nie. Cały czas to do mnie wraca. Wracając do tematu. Idę do hematologa poleconego przez mojego gina i inne osoby. Przynoszę jej dokumenty o skreeningu które wykazały te mutacje i pytam co i jak i mówię o zaleceniu gina o konieczności brania heparyny w trakcie ciazy. Ona mi mówi ze nie muszę bo przy takich mutacjach nie trzeba i nie jest refundowana na co ja mówię ze pytałam już kilku osób i ze jest polecane. Ona mówi ze nic mi nie jest i ze nie muszę. Chyba ze byłabym po 2/3 poronieniach pub miałabym zespół antyfosfolipidowy( nie badałam). Patrzy na homocysteine i mówi ze jest Ok(7,5 przy braniu metyli) i mówi ze może być do 13!!!!!!!!! Czaicie? Ja do niej, ze z tego co wiem to przy staraniach powinna być od 5-8 max a ona ze nie. Ona mi czytala zalecenia i ze przy moich mutacjach nie ma konieczności heparyny, serio dziewczyny już zgłupiałam. Co mam myśleć i robic. Jutro mam zamiar zrobić badania. Proszę was o pomoc.
Poza rutyna, homocysteina, wit b12, kw foliowym co powinnam zrobić? Jutro 4 dc. Jakie hormony, tarczyce itp. Na pewno zbadam ten zesp antyfosfolipidowy i myślałam tez o białku c i s. U ginekologa byłam dwa tygodnie temu ale jak się dowiedział ze karmie piersią to się zdenerwował i nic nie zalecal badać bo uważa ze moje cykle sa krótkie właśnie przez kp, wiec nie mam co liczyć ze on mi da listę co zrobić. Dziekuje dzieczyny i liczę na was
Dziewczyny! Pomóżcie! Tydzień temu miałam wizyte u hematologa . Mieszkam we Włoszech. W sierpniu odkrylam, ze mam mutacje mthfr c677t i pai 1 4g/4g obie w homozygocie, poroniłam w maju i mam zdrowa córkę która m obecnie 3 lata. Narazie nie staramy sie bo ja się jeszcze nie mogę się przełamać. Cały czas myśle o tym , analizuje i zastanawiam się. Z jednej strony sobie poradziłam ale z drugiej jednak nie. Cały czas to do mnie wraca. Wracając do tematu. Idę do hematologa poleconego przez mojego gina i inne osoby. Przynoszę jej dokumenty o skreeningu które wykazały te mutacje i pytam co i jak i mówię o zaleceniu gina o konieczności brania heparyny w trakcie ciazy. Ona mi mówi ze nie muszę bo przy takich mutacjach nie trzeba i nie jest refundowana na co ja mówię ze pytałam już kilku osób i ze jest polecane. Ona mówi ze nic mi nie jest i ze nie muszę. Chyba ze byłabym po 2/3 poronieniach pub miałabym zespół antyfosfolipidowy( nie badałam). Patrzy na homocysteine i mówi ze jest Ok(7,5 przy braniu metyli) i mówi ze może być do 13!!!!!!!!! Czaicie? Ja do niej, ze z tego co wiem to przy staraniach powinna być od 5-8 max a ona ze nie. Ona mi czytala zalecenia i ze przy moich mutacjach nie ma konieczności heparyny, serio dziewczyny już zgłupiałam. Co mam myśleć i robic. Jutro mam zamiar zrobić badania. Proszę was o pomoc.
Poza rutyna, homocysteina, wit b12, kw foliowym co powinnam zrobić? Jutro 4 dc. Jakie hormony, tarczyce itp. Na pewno zbadam ten zesp antyfosfolipidowy i myślałam tez o białku c i s. U ginekologa byłam dwa tygodnie temu ale jak się dowiedział ze karmie piersią to się zdenerwował i nic nie zalecal badać bo uważa ze moje cykle sa krótkie właśnie przez kp, wiec nie mam co liczyć ze on mi da listę co zrobić. Dziekuje dzieczyny i liczę na was
@Porzeczka1234 dzis szczerze pogadalam z moja gin o tym co bylo... obie miałyśmy lzy w oczach , ona sama mowi ze ciezko jej zapomniec moj porod... ze chyba nigdy ja tak nic nie ruszylo i kazde moje wejście do jej gabinetu to sukces bo wie ze ide dalej w tej ciazy... rozmawialam tez o tym profesorze ktorego tak winie i nie cierpię i wiecie... troche mi wyjasnila jak to tak naprawde byc powinno... o co wtedy chodzilo i czemu teraz tak bardzo nie chciał sie mna zająć... on sie po prostu bal.. bal sie ze znow nie bedzie moglby mi pomoc a nie porrafi o mnie zapomnieć o tym co przezylam... ze przyjmuje postawe taka jakby nie walczyl ale on sam rozlozyl rece i bogu dziękował ze inny profesor podejmie sie walki o mnie... wiec .. moze macie racje moze to chwila slabosci... moze ja sama nie chce do tego wracac ale gdzies ciagle samo mi to w glowie siedzi .. wiecie zbliza sie ten czas... 23tc... jestem w kolejnej ciazy zagrozenie duze... wspomnienia wracają.. widzialam znow lekarzy znow bylam w tym szpitalu...
Chyba po prostu potrzebuje sie wypłakac, wygadac... i przeżyć jakos ten czss..
Musze to przemyslec co zrobie czy bede walczyc czy nie... ale teraz po prostu musze sie wyciszyc choc to mega trudne...
@Tutti_frutti_by-Iga ja mam co prawda V leiden (oprocz paj i mthfr) i 1 porod przed wczesny za soba ale moja gin mowi, ze nawet przy pai po poronieniu zaleca heparyne , choc immunolog i genetyk twierdza ze samo.pai to jeszcze nie wiele znaczny.. wiec wszystko zalezy od lekarza.. ale ja mimo wszystko szukalabyn takiego co da heparyne, ona nie zaszkodzi a moze pomoc. I Ty przede wszystkim czulabys sie bezpieczniej. Co do badan to ja z tarczycy robilam caly pakiet tj tsh ft4 ft3 anty TPO anty TG, do tego homocysyeina, wit b12, wit D3, zelazo, ferrytyna, kwas foliowy, zespol antyfosfolipidowy te przeciwciala betakardiolipinowe i te drugie nie pamiętam jakie, no i bialko C bialko S i ogolnie cala koauologie jakos yak sie yo nazywalo u hematologa te antytrombiny III aptt ddmiery itp ale to akurat ogarnal mi hematolog przyszpitalny na NFZ i wyszlo wszystko idealne wjec sir nie zaglebialam.
Z zespolem antyfosfolipidowym jest tak jak pisze @aspekt teraz moze nie wyjść a wydatek nie maly. Jakbys byla w ciazy bedziesz prowadzic ja wr Wloszech czy w Polsce ? Moze trzeba olac hematologa (moj tez uznal ze V leiden mthfr i pai = konoeczna heparyna ale refudnacji brak...?!?!, iec go olalam i moja gin sama uznaje refundacje tak jak i genetyk...
Wiec moze warto znalezc lekarza ktory po prostu wdrozy co trzeba....czy to we Wloszech czy w Polsce - i to juz szukac a nie w ciazy, ebys sie potem stresowac nie musiala...
Po tych wczorajszych analizach czy tu pisac o wizytach itp to sana nie wiedziałam czy napisac, ale wiecie jakie stresy przechodze wiec na pocieszenie:
szew trzyma. Szyjka 2.14 ogolnie przy szwie sie nie mierzy, le mi zmierzyla... zebym lepiej spała
Chcialam wizyty co tydzien ale powiedziała ze nie ma co tam grzebac i co 2 wystarczy jak bede miala skurcze czy wieksze plamienie to szpital. Oczywiscie dolozyla mi leki ktore zabral profesor czyli luteine i acard (ale acard za tydz mam wlaczycl... wiec jest tak jak chcialam i czulam sie bezpieczniej a odstawilysmy relanium.... mam je brac doraznie. Teraz oby przetrwac 2 tyg do kolejnej wizyty.. i potem kolejne 2... i jakos do przodu... uf...
Pisze to bo ta wiadomość cieszy mnie teraz... ale... boje sie ze za kilka dni znow ogarnie mnie panika.. znow bedzie cos nie tak... i bede wariowac. Proszę kopnijcie mnie, walnijcie w leb.. nie wiem zrobcie cos... bo teraz chyba naprawde zaczynam swirowac...