reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poronienia nawykowe - leczenie immunologiczne

Dziewczyny powiem Wam tylko jedno,nawet jesli jestescie wyluzowane to w momencie kiedy zajdziecie niestety ale to moze sie zmienic ,a juz na pewno jakby tfu,tfu cos sie dzialo.
Ja bylam bardzo wyluzowana ale jak zaszlam to nabralam troche stracha ,moze i przez przeciwnosci.
Ale pewnie jakby nie bylo krwawien to i tak bym sie bala.
Inaczej nie potrafie.
Boje sie ale jestem opanowana i staram sie dobrze radzic ze stresem zeby nie zaszkodzic dziecku.
Nawet z zywa krwia jak sama jechalam na ip to wmawialam sobie ,ze poki nie ma diagnozy to tylko spokoj mnie uratuje.
Takze kazda z nas gdzies tam po drodze spanikuje,a ta droga niestety jest dluga.
Musimy byc gotowe psychicznie ,aczkolwiek uwazam ,ze czas (przynajmniej w moim przypadku) niczego nie zmienia.
Malo tego im dluzej bym czekala tym bardziej bym sie zastanawiala nad wszystkim.
Czy ciaza bylaby po 2 miesiacach czy po roku od starty to mysle ,ze przezylabym ja tak samo.
Jestem dorosla i panuje nad emocjami[emoji4]

@anetkruczek tez sie zakochalam[emoji7]

Wysłane z iPhone za pomocą Forum BabyBoom
 
reklama
No i ja się podpisuję pod słowami @Funia90 :*

Ja z natury jestem wrażliwcem i panikarą więc prędzej cz później i tak by mnie panika nie ominęła ...ważne żeby panować nad emocjami to fakt :) oczywiście są sytuacje ,że trzeba sobie popłakać , ale ja obecnie swój czas staranek uważam za wesoły i bez nerwów :) obczajałam tylko kiedy ow żeby wiedziec od kiedy liczyć jakby co :)

@anetkruczek no i dobrze :) może uda się szybciej bez pomocy lekarzy :) czasami niespodziewanie wyskoczą 2 krechy :) to testujemy razem :D 3mam mocno kciukasy &&& :* a pierwsze dzieciątko ile już ma ?
 
@anetkruczek - ale ja nie mówię, że mamy czekać nie wiadomo ile i myśleć nie wiadomo o czym... :) Jest na pewno sporo racji w tym, co piszesz, choć z drugiej strony - ile jest przypadków (nawet tutaj na forum), że jak ktoś bardzo chciał to nie wychodziło, a jak odpuścił to od razu się udało? :)
To loteria. Tak jak i życie, które jest loterią. Mnie praca absolutnie nie trzyma przy życiu, wiele razy sobie już myślałam tak jak Ty, że może siedząc w domu 24h byłoby mi o wiele lepiej, łatwiej... ale spędziłam pare tygodni na L4 i wiem, że to tylko takie gadanie moje, mimo iż praca, w której obecnie jestem nie jest spełnieniem moich największych marzeń i aspiracji, to jednak pozwala na normalną codzienność. ;) Sama jestem w tym pogubiona - Mam ogromne ambicje, żeby szukać czegoś nowego, rozwijać się itd. ale tkwię tu od blisko roku (z takim zamierzeniem zmian) bo mam umowę na czas nieokreślony i szkoda mi jej zaprzepaścić pod kątem ciąży. W nowej pracy wiadomo jak jest - stres, niepewność, itd. a tu mam już w miarę "ciepłą" posadkę i jest mi dobrze... I sama nie zmieniam jej, bo po 1. nie jest tu źle, po 2. mam inne, bardziej priorytetowe dla mnie plany i dlatego tu siedzę, po 3. nie jest najgorzej z zarobkami (a kasa jest potrzebna na wszystko jak wiadomo), po 4. siedząc w domu bez pracy dostałabym na głowę... :)

W tym jednak całym szaleństwie, wg. mnie i tak nasze plany są niczym. Los / Bóg i tak zrobi tak jak jest nam pisane :) Ja widzisz, zarówno w 1 i 2 ciąży wiele planowałam, a wyszło i tak jak wyszło, więc mam nauczkę i dużo pokory w sobie. Pamiętam jak dziś, druga ciąża, piękny dzień - środa wizyta u ginekologa, rutynowa miała być, poinformowałam już w pracy, że idę na L4 bo mija 3 miesiąc, a na wizycie co? Zdziwko... "Pani Marto, niestety serduszko przestało bić".........

Wiadomo, okres starań będzie nerwowy, jak i cała ciąża, ale jeśli to możliwe to w moim odczuciu czasem warto zwolnić i "uwolnić" się na chwilę od tego stresu :)

Miłego dnia dziewczyny, uciekam na obiad z koleżankami! ;*
 
@Kitki ja wracam od sierpnia i uwierz mi też będę na wojnie i to na pierwszym froncie. Znacie mnie trochę, kiedyś wam pisałam ze mam stanowisko kierownicze i zaraz po dyr. Zawsze w swojej pracy starałam się aby podział obowiązków był sprawiedliwy i plus minus był dopoki byłam. Jedna osoba a druga w sumie zmuszona przez stosunek współzależności podczas mojej nieobecności nie dość że wywalczyły w tym roku podwyzki rzędu 500 zł dzięki czemu drastycznie zbliżyły nam się pensje to jeszcze zmniejszyły zakresy swoich obowiązków. Wiem i rozumiem ze każdy musi pracować i każdy ma lżejszy i cięższy okres ale wyobraźcie sobie sytuację w krórej sekretarka nie ponosząc żadnej zawodowej odpowiedzialności zarabia więcej niż dziewczyna obliczajaca podatki, ZUS, emerytury, wynagrodzenia. Dla mnie to jest niepojęte...ale tak jest gdy jest się najbliżej osób decyzyjnych... jednak widzę ze świata nie zbawie a wrogów się nabawie.
Siedzę w domu i juz trzymam nos w książce. Mnie nikt nie pyta i nie prosi czy chce uczyć się nowych przepisów i podstaw prawnych.
Coś za coś jak to mi "kolega" powiedział albo kariera albo 500+
Spoko musze podejść do tego bez emocji bo i tak wazelina pozostanie wazelina. Mam cudowna rodzinę ♡ mam Was na odstresowanie♡ prace tez mam i byle zdrowie dopisywalo a od oceny reszty jest ktoś ponad tym wszystkim :)
 
dziewczyny powiem Wam tak, że stres i strach czy w straniach, czy w ciązy nigdy nas nie opuści, zawsze będziemy się martwić czy wszytsko wporządku.....niestety taki juz nas los "kobiet po przejściach". ja nigdy nie potrafiłam tak poprostu, normalnie cieszyć się z dwóch kreseczek tylko zawsze czułam ogrom strachu i paniki co się wydarzy, co dla mnie szykuje tym razem los, czy tym razem uda mi się donosić to dzieciątko i z każdym palmieniem, krwawieniem, skurczami jeszcze większa obawa i strach. i mimo tego że lekami byłam obstawiona, niestety poroniłam 5 razy..................Bóg dał mi to jedno dzieciątko, do dziś twierdzę że to "mój wymodlony cud" bo wiedział, że sami na tym świecie nie damy rady z mężem....że będzie to smutne małżeństwo z ciągłymi kłótniami, obwinianiem się i pretensjami i kto wie może zkaończyłoby się rozwodem. moje poronienia ciągle mnie dołują............przypominają smutny czas i choć walczę o rodzeństwo dla mojej córki, gdzies ciągle w głowie z tyłu myślę "że to nie ma prawa się udać" ale walczę..................
 
@anetkruczek to już duży dzieciaczek :) no i widzisz udało się mieć jedno to i następne się uda zobaczysz :*

@Marthi odpuścić czyli jak Ty to rozumiesz ? :) bo dla mnie to jest nie starać się wcale ... tak odpuścić na jakiś czas wtedy rozumiem stresów brak i odpoczynek od wszystkiego bo nie nastawiamy się na ciążę , czy na wyniki trudnych badań , chociaż i tak nawet wtedy przejdzie myśl może jednak się udało :) wiele odpuściło i zaszło...nie sądzę żeby tak to działało do końca , bo kobieta ,która poroniła już zawsze ma wiele głosów w podświadomości . Udaje się bo po prostu organizm na to pozwolił . Bóg tak chciał .
Wiadomo raz wychodzi od razu, raz nie wychodzi z tym się liczyć trzeba nie każda ow +sex = dziecko , ja w pierwszej i drugiej ciąży chciałam i miałam od razu, ale się nie udało donosić ...teraz w końcu też się uda zajść w którymś cyklu ale nastawienie trzeba mieć pozytywne :) wiadomo też ,że nie w każdym cyklu jajeczko pęka , większość z nas tutaj musi przy cyklach brać leki czy zastrzyki tak jak ja od 16dc gdybym się nie starała to na darmo bym to brała , dużo dziewczyn musi monitorować cykle żeby wiedzieć ;/ także my możemy sobie mówić luzik , uda się to się uda , nie to nie , ale mózg i tak robi swoje nad nim ciężko zapanować . Mimo trudności chyba jeszcze nikt nie zwariował od planowania , nie mówiąc już o osobach ,które mogą liczyć już tylko na in vitro . Jest pewne szaleństwo w tym ale , to życie nam układa taki scenariusz :) co do siedzenia w domu ...ja teraz odpoczywam . Może się nudzę czasami ale było mi to potrzebne...prawie 7 lat zapierdzielałam w UK nie raz po 16h dziennie , dużą styczność miałam z chemią i to taką najgorszą , dźwiganie , naciąganie się , kto wie czy to też nie miało wpływu na rozwój sytuacji mimo ,że byłam zdrowa . Teraz od października jestem w Polsce i mój czas tutaj to wiadomo 2 nieudane ciąże ciaglo sie to wszystko czasowo bo po szpitalach badania itd ...teraz dopiero odpoczywam nabieram siły na kolejną przygodę . I mimo paniki czy tego ,ze jestem wrażliwa bardzo , uważam się za silną kobietę i tak 3mam dalej :)
Zazdroszczę Ci takiego myślenia , bo ja nie umiem się tak przestawić chociaz bym chciała :)
Miłego popołudnia smacznego :)

@mała79 dokładnie tak jak piszesz ... ile trzeba siły ,żeby dac radę sprostać temy co nam daje życie ...
Ja pierwszym razem cieszyłam się bardzo 2 kreski , planowanie przyszłości , kto by myślał o jakimś poronieniu :< drugim razem radość przełamana lękiem już nie to samo ... teraz też czekam bardzo żeby zrobić ten pierwszy krok zobaczyć te 2 kreseczki ale jestem pewna , że się poryczę i zadam pytanie " Boże co teraz dla nas przygotowałeś " ...wiem ,że będzie ciężko , ale trzeba walczyć . Kochana ma prawo się udać :* tylko jak sama wiesz nie zawsze jest tak jakbyśmy chciały i wtedy kiedy byśmy chciały :*
 
Hej dziewczyny :*
Chciałabym Was prosić o trochę wsparcia ale i szczerą opinię.
Chyba się nie pochwaliłam, ale w sobotę widziałam na usg pęcherzyk i zarodek więc ciąża potwierdzona.
Niestety dzisiaj (5t5d) zaczęło mi się brązowe plamienie :( nie żeby się ze mnie lało, ale jest w środku brązowo jak aplikuję luteinę i jak wypływa to również jest zabarwiona na brązowo :( Na pewno nie jest to od niedoboru proga, bo wczoraj badałam i jest 78 więc całkiem sporo, bo biorę 3xduphaston i 3xluteina.
Nie chciałam panikować i od razu jechać do lekarza bo wiem , że na tak wczesnym etapie dają tylko proga i zalecają leżenie. Postanowiłam, że jutro przeleżę w domu a w piątek pójdę do doktora bo miałam mieć wizytę serduszkową :(
I zastanawiam się, czy plamienie może być spowodowane torbielą, która mi się zrobiła na jajniku? Bo mam 3cm torbiel, która się nie wchłonęła.
Ja już mam przed oczami najgorsze scenariusze :( Jeszcze nigdy o nic tak się nie bałam jak teraz...
 
reklama
@nevergiveup nie denerwuj sie ,pewnie to nic zlego.
Ja jechalam w 5t5d na ip i ku mojemu zdziwieniu serduszko bylo.
Tez mialam torbiel 3cm,ale nie wiem czy ona moze powodowac plamienie.
Moze przy aplikacji luteiny sie podraznilas.
Generalnie brazowe to nie powinno byc nic groznego.
Ja mialam nawet zywa krew.
Moze tez zrobil Ci sie jakis krwiaczek,lez spokojnie i odpoczywaj,musi byc dobrze dobrze[emoji5]


Wysłane z iPhone za pomocą Forum BabyBoom
 
Do góry