mama maluszka
Aktywna w BB
- Dołączył(a)
- 8 Wrzesień 2010
- Postów
- 83
Witam
Dziewczyny proszę o pomoc
Moja sytuacja wygląda następująco. Straciłam już 3 ciążę na wczesnym etapie.
1. Pierwsza (zaszłam w pierwszym cyklu starań) ok. 8 tygodnia (miałam niewielkie plamienia) w szpitalu okazało się że ciąża zatrzymała się na wczesnym etapie (nie było widać zarodka). Miałam zabieg łyżeczkowania.
W badaniach które zrobiłam wyszło że mam kłopoty z tarczycą, wysokie tsh i podwyższone przeciwciała TPO - dostałam euthyrox. Prolaktyna też była wysoka - zażywałam bromergon.
2. Druga ciąża (udało się po półroku) zaczęła się od plameń mniej więcej w czasie kiedy miałam termin planowanej miesiączki. Po kilku dniach zrobiłam test ciążowy bo faktyczna miesiączka nie przychodziła i wyszedł dodatni. Potem był szpital, ale nie było widać pęcherzyka ciążowego w macicy. Na kolejnym usg okazało się ze to ciąża szyjkowa ok. 7 tc. Serduszko pięknie biło tylko zarodek był w szyjce. Mialam operację.
Później miałam już robione sporo badań, pakiety hormonalne (znowu wyszła za wysoka prolaktyna), wyszły tez nieznacznie podwyższone przeciwciała antykardiolipinowe IgM i przeciwfosfatydyloserynie, nieprawidłowa insulina po obciążeniu. Dodatkowo MLR = 0. Na hsg wyszło że jeden jajowód drożny a przy drugim był utrudniony wypływ płynu. U męża wyszły słabe parametry nasienia, dużo patologicznym plemników i niezbyt ruchliwych.
3. Trzecia ciąża była udana, szczęśliwie donosiłam praktycznie do końca. Ciąża też zaczęła się plamieniem w terminie planowanej miesiączki. W niej byłam już obstawiona lekami acard i duphaston w drugiej połowie cyklu. Przed staraniami miałam bromergon, gluckophage, euthyrox. Od pozytywnego testu clexane 0,4, dużo duphastonu. Cała ciąża leżąca bo wiecznie coś sie działo, najpierw plamienia, a później szybko twardnienia brzucha i szybko wychodziły spore skurcze na ktg (choć dla mnie były nie bolesne) - dostawałam fenoterol. Ale na szczęście jakoś dotrwałam do końca.
Później miałam duże problemy z ciągłymi stanami zapalnymi (albo grzyb albo bakterie). Po długiej walce jakoś się z nimi uporałam bo kolejne posiewy wychodziły prawidłowo. Wyszły znowu problemy z insuliną (brałam gluckophage ale krótko bo w pierwszym cyklu zaszłam w kolejną ciążę), bromergon i vigantoletten (wyszła mi bardzo niska witamina D3). Ale przed 4 ciążą miałam już odstawiony ten lek bo wit. D3 była już prawidłowa.
4. Po 3 latach znowu zdecydowałam się na ciążę (udało się w pierwszym cyklu starań). Przed ciążą w badaniach wyszły znowu problemy z insuliną (brałam gluckophage ale krótko bo w pierwszym cyklu zaszłam w kolejną ciążę), bromergon i vigantoletten (wyszła mi bardzo niska witamina D3). Ale przed 4 ciążą miałam już odstawiony ten lek bo wit. D3 była już prawidłowa.
Ciąża była prowadzona na tych samych lekach co poprzednio (tylko clexane było 0,6). I niestety okazało sie że obumarła. Na jednym usg było echo zarodka (tylko niskie ponizej 100) a na kolejnym już nie było widoczne. Potem nawet nie było widać zarodka. Dostałam tabletkę dopochwowo, potem duży krwotok i zabieg.
Dziewczyny co doradziłybyscie w mojej sytuacji? Bo jak dla mnie za dużo tych niepowodzeń. Tym bardziej że w ostatniej ciąży leki już miałam a i tak sie nie udało.
Czy znacie jakiegoś dobrego lekarza ze Śląska lub Małopolski? Bo jestem na etapie poszukiwań i nie mogę nikogo znaleźć.
Będę wdzięczna za wszelkie informacje.
Dziewczyny proszę o pomoc
Moja sytuacja wygląda następująco. Straciłam już 3 ciążę na wczesnym etapie.
1. Pierwsza (zaszłam w pierwszym cyklu starań) ok. 8 tygodnia (miałam niewielkie plamienia) w szpitalu okazało się że ciąża zatrzymała się na wczesnym etapie (nie było widać zarodka). Miałam zabieg łyżeczkowania.
W badaniach które zrobiłam wyszło że mam kłopoty z tarczycą, wysokie tsh i podwyższone przeciwciała TPO - dostałam euthyrox. Prolaktyna też była wysoka - zażywałam bromergon.
2. Druga ciąża (udało się po półroku) zaczęła się od plameń mniej więcej w czasie kiedy miałam termin planowanej miesiączki. Po kilku dniach zrobiłam test ciążowy bo faktyczna miesiączka nie przychodziła i wyszedł dodatni. Potem był szpital, ale nie było widać pęcherzyka ciążowego w macicy. Na kolejnym usg okazało się ze to ciąża szyjkowa ok. 7 tc. Serduszko pięknie biło tylko zarodek był w szyjce. Mialam operację.
Później miałam już robione sporo badań, pakiety hormonalne (znowu wyszła za wysoka prolaktyna), wyszły tez nieznacznie podwyższone przeciwciała antykardiolipinowe IgM i przeciwfosfatydyloserynie, nieprawidłowa insulina po obciążeniu. Dodatkowo MLR = 0. Na hsg wyszło że jeden jajowód drożny a przy drugim był utrudniony wypływ płynu. U męża wyszły słabe parametry nasienia, dużo patologicznym plemników i niezbyt ruchliwych.
3. Trzecia ciąża była udana, szczęśliwie donosiłam praktycznie do końca. Ciąża też zaczęła się plamieniem w terminie planowanej miesiączki. W niej byłam już obstawiona lekami acard i duphaston w drugiej połowie cyklu. Przed staraniami miałam bromergon, gluckophage, euthyrox. Od pozytywnego testu clexane 0,4, dużo duphastonu. Cała ciąża leżąca bo wiecznie coś sie działo, najpierw plamienia, a później szybko twardnienia brzucha i szybko wychodziły spore skurcze na ktg (choć dla mnie były nie bolesne) - dostawałam fenoterol. Ale na szczęście jakoś dotrwałam do końca.
Później miałam duże problemy z ciągłymi stanami zapalnymi (albo grzyb albo bakterie). Po długiej walce jakoś się z nimi uporałam bo kolejne posiewy wychodziły prawidłowo. Wyszły znowu problemy z insuliną (brałam gluckophage ale krótko bo w pierwszym cyklu zaszłam w kolejną ciążę), bromergon i vigantoletten (wyszła mi bardzo niska witamina D3). Ale przed 4 ciążą miałam już odstawiony ten lek bo wit. D3 była już prawidłowa.
4. Po 3 latach znowu zdecydowałam się na ciążę (udało się w pierwszym cyklu starań). Przed ciążą w badaniach wyszły znowu problemy z insuliną (brałam gluckophage ale krótko bo w pierwszym cyklu zaszłam w kolejną ciążę), bromergon i vigantoletten (wyszła mi bardzo niska witamina D3). Ale przed 4 ciążą miałam już odstawiony ten lek bo wit. D3 była już prawidłowa.
Ciąża była prowadzona na tych samych lekach co poprzednio (tylko clexane było 0,6). I niestety okazało sie że obumarła. Na jednym usg było echo zarodka (tylko niskie ponizej 100) a na kolejnym już nie było widoczne. Potem nawet nie było widać zarodka. Dostałam tabletkę dopochwowo, potem duży krwotok i zabieg.
Dziewczyny co doradziłybyscie w mojej sytuacji? Bo jak dla mnie za dużo tych niepowodzeń. Tym bardziej że w ostatniej ciąży leki już miałam a i tak sie nie udało.
Czy znacie jakiegoś dobrego lekarza ze Śląska lub Małopolski? Bo jestem na etapie poszukiwań i nie mogę nikogo znaleźć.
Będę wdzięczna za wszelkie informacje.