reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poronienia nawykowe - leczenie immunologiczne

Enya no to lipa :(, ostatnio dużo szybciej były, a co mówiła, będą chociaż w poniedziałek ?
Barbinka nie trać nadziei,ta moja koleżanka lecząca się u maliny,
we wszystkie 5 ciąż (niestety poronionych :(), zachodziła w pierwszym, drugim cyklu, a po szczepionkach załapała się dopiero na 6 cykl. Akurat tak że nie musiała powtarzać szczepionek..
Nie wiem czy to ta presja czasu, stres, a może szczepionki w jakiś sposób tez oddziałują .., spytam o to maliny jak będę na wizycie.
Guenevere czytałam że jak najbardziej dzień po, tez można załapac :) , ale tak jak mówi Gogać, na wszelki wypadek trzeba próbowac codziennie :-)

 
Ostatnia edycja:
reklama
Misiejku no właśnie widzę coraz więcej takich przypadków, że po szczepieniach nie można zajść. Znajoma ma podobny problem i podchodzi już chyba 3 raz do szczepień powtórnych (wcześniej nie udało jej się zaciążyć przez pół roku mimo dobrego MLR, potem znów nie udało się przez następne pół roku (i znów MLR był wysoki) i teraz też biedna się męczy (a MLR spadł z 60% do 30%!!), żadne ziółka, testy owu, monitoring nie pomagają!!!). Dlatego boję się.
 
Barbinko a moze to jednak zbieg okoliczności, bo tak sobie mysle , ze jesli jest owu , to jak szczepionki mogły by "blokowac " hmmm,
popytam, ale pewnie malina bedzie twierdził że nie ma znaczenia.
Na którejś wizycie w łodzi, gadałam z dziewczyna , ktora już ma dziecko z leczenia u maliny i po szczepionkach zaszła w pierwszym cyklu.. ;-)
wiec to chyba nie ma reguły.. moze niepotrzebnie sie nakrecamy na nie??

Dziewczyny, bądzmy dobrej myśli, a poki co , wszystkim miłego weekndu !!
 
mi zarówno mój ginekolog, jak i dr tchórzewski mówili, żeby starać się już po pierwszej szczepionce...
i tak będziemy robić! jakoś zaraz po pierwszej szczepionce mam miec owu...
kurcze strach się bać ;)

ale zapytajcie swojego lekarza, czy szczepionka może zablokować owulację.... i dajcie znać :)
 
Ostatnia edycja:
Witajcie kochane
O ile u was sie dzieje. zresztą u mnie tez ! są dobre i złe wieści
z tych dobrych to mój mLR to 26,6 czyli nie jest zle tak mi sie wydaje . Doszczepie sie jeszcze i bedzie gitara.:-)
Zaluje ze nie zrobiłam zaraz po szczepieniach ale zarwno Tchórzewki jak i moj gin nie wiedzieli potrzeby bo z badan jakie robilam wyszlo ze moge sie strac przez 3 cykle, wiec ambitnie sie tralismy- choc roznie z tym bylo. Podświadomie ciągle chodziło po glowie ze MLR nie mam i jedziemy w ciemnoooo. Cykle piekne monitorowane, jak opisywalam z efektem torbieli , pozniej lecznie dziadostawa i teraz ostatni cykl jazda- leki clo amorak pozniej zastrzyk ale co pecherzylki urołsy za duze i zadne nie pękły i mam 3 torbiele tylko mniejsze. Lekarz w szoku ze przed tem co nie wiedzilam o problemach zachodzialm w ciaze bez problemu a teraz nawet pecherzyki nie pekaja,mam zbadac prolaktyne , by moze poszla w gore :crazy::crazy: i teraz sobie zas lecze to dziadostwo .
Ucieszyłamsie tym, ze MLR nie 0 - wiec jest szansa i zielone światełko.

Dziewczyny wiec was doskonale rozumiem, ze chcemy a tu lipa nic z tego nie wychodzi, za duża presjaaaaaaa , moj M nawet mial małe problemy ze staraniami, co nigdy nie bylo z tym problemu - masakra co stres potrafi. Nie mialam juz sil jak nie urok to sraczka , wiedzialm ze w tym cyklu lipa za dużo przeciwnosći.

Barbinko - wiec wiem doskonale co to znaczy, i jakie to wszytko cięzkie i trudne, ale grunt nie tracić nadzieii poki jest ona umiera ostatnia.

Enja- o boze co to sie podzialo co z ALutka??? dobrze ze finał szczeliwy ale zas newry i stres . W dodatku najgorsze czekanie na wyniki i 1000 mysli po glowie.

Guenevere84- biedulko glowa do gory zawsze po burzy wychodzi słoneczlko, choc wiem ze jak facet sie uprze to lipaa. Moze nie jest gotowy boi sie niepowodzeń z moim tez róznie bywa, ale w koncu dązymy do jednego celu.

Przeprszam ze nei odp każdej ale próbuje nadrobić zaległości ;))) bo się rozpisałyscie troche ( tzn ja was zaniedbałam troche )
 
Ostatnia edycja:
Mnie ta jesień z taką pogoda dobija.I jeszcze to czekanie do końca cyklu i z jakim wynikiem,ciąża czy@.Na dzisiejszy dzień jestem w drugim cyklu starań a właściwie w drugiej połowie.Jestem rozdrażniona jak przed@ i na dodatek mam w ciągu dnia 37.1-37,3.Nie mierzyłam sobie nigdy temperatury w czasie całego cyklu i tak naprawdę nie mam o tym zielonego pojęcia.Dziewczyny,może coś wiecie na ten temat?A co do szczepień to one nie hamują owulacji.Bynajmniej tak mi się wydaje.Znam jedną co 10 lat się starała a po pierwszej szczepionce zaszła..więc ewentualna owulacja czy będzie czy nie, nie jest zależna od szczepionek.
 
Dziewczyny wiem, że to schizy w mojej głowie. Oczywiście, że niektórym po szczepieniach udaje się od razu, innym trochę później. Walnijcie mnie ścierą w łeb! No nic - czekam na okres, ruszam zrobić hormony, mąż powtarza badania potrzebne do Łodzi no i idę na monitoring. Ale wiem, że może być różnie - czytałam własnie na boćku, że jednej dziewczynie nawet na wlewach się nie udało. Więc nie ma reguły. Dobra! NIe smęcę już. Powodzenia starającym się! Enya, misiejku trzymam kciukasy!
 
Dziewczyny zastanawiam się czy brać w tym cyklu "niestaraniowym" dupka, boję się, że mi rozwali dosyć dobrze funkcjonujący mechanizm cyklów. Może dopiero w tym, kiedy będę się starała? A jak Wy bierzecie?
 
reklama
Guenevere owu po pozytywnym teście owulacyjnym pojawia się w ciągu 24-48 godzin więc najlepiej działać od pozytywnego testu owu. Później jajeczko żyje ok. 12 godzin i wtedy teoretycznie tez jest szansa na ciążę:-) Oj widzę że będzie stosunkowo udana noc!! Hihi Ale Ci zazdroszczę....

Barbinko
nie łam się, wiesz... ja też sie boję że u mnie to tez nie będzie po prostu bach...A u mnie to w ogóle jazda na całego, 7 szczepionek, mąż za granicą i kombinowanie jak na szczepionkę jechać a potem w owu trafić. Tylko tyle dobrze że teraz mam cykle praktycznie jak w zegarku i mogę owu przewidzieć. Ale nikt też mi nie zagwarantuje że od razu załapię....Wrrrr Ale że sie uda to nam wszystkim to ja wiem, tylko ten upływający czas i nerwy są wykańczające....:angry:

Jura
żeby mierzyć temeperaturę i się nią sugerować musiałabyś mierzyć ją cały cykl o stałej porze przed wstaniem z łóżka. Tylko wtedy jest wiarygodna bo normalnie się waha. Ja tempkę mierzę już od 2 lat i bardzo poznałam dzięki temu swój organizm;-)

Misiejku
jeśli chodzi o wynik to powiedziała że w poniedziałek będzie tylko dzwoń ok. 8.30-9.00 albo po 13.00 bo cytuję: Ona po 9-tej wychodzi. Powiedziałam jej że wolę wiedzieć wczesniej bo będę się starała w razie W umówić na szczepienie (rany jaką ja mam nadzieję że nie bedę musiała) no i tak mi powiedziała.

A teraz o mojej Ali. Otóż odebrałam ją we wtorek ze świetlicy i w szatni powiedziała że chce siku, wiec poleciała do łazienki piętro wyżej. Długo jej nie było więc już się podnosiłam żeby jej poszukać ale w tym czasie sprowadziła ją na dół jakaś nauczycielka. Ala upłakana i trzymająca się za nos nie była w stanie powiedzieć mi co się stało. Nauczycielka powiedziała że znalazła ją leżącą na podłodze i musiała jej pomóc wstać bo dziecko nie mogło się utrzymać na nogach. No i żebym ją obserwowała bo groźnie ten wypadek wyglądał. No ale ja pomyślałam że upadek jak upadek, zaraz przestanie płakać. Tymczasem miałyśmy umówioną sesję zdjęciową na tańcach więc z nią na nie pojechałam. A Ona w tym czasie przestała kontaktować - pytała sie parę razy gdzie jedziemy, nie poznawała trenerki, nie pamiętała nic sprzed upadku, nie odpowiadała na pytania, skarżyła się tylko że boli ją głowa, miała zawroty, zaczęła skarżyć się że kiepsko widzi, a jak mi powiedziała że jej zimno (mnie było gorąco) to już w ogóle spanikowałam. Prosto ze zdjęc pojechałam do szpitala i tak zdniaognozowali wstrząs mózgu z prawdopodobna utratą przytomnosci (de facto ja nie wiedziałam do końca co sie stało bo mnie przy tym nie było). Dopiero wczoraj wyszłyśmy ze szpitala, TK nie wykazała na szczęście zmian oprócz jakiegoś zacienienia koło nosa ale to prawdopodobnie jakiś stan zapalny (katar).
Dzisiaj poszłam do szkoły zgłosić ten fakt do ubezpieczenia, widziałam nagranie z monitoringu i już wiem że Ala biegła do łazienki, koło drzwi stało wiaderko i mop (więc pewnie podłoga była świeżo myta i śliska) a Ona chciała je wyminąć dookoła i upadla pod samymi drzwiami łazienki na plecy i głowę w tak nienaturalny sposób że aż płakać mi się chciało. Musiał byc niezły huk bo zaraz wypadła jedna sprzataczka z tej łazienki, druga z jednego pokoju i nauczycielka z drugiego. Razem zaczęly podnosić Alę a potem ją chyba cuciły w łazience (tam nie ma kamer) ale ogólnie na nogach dziecko nie mogło ustać. Wyglądało to strasznie...Wkurzyło mnie podejście jej wychowawczyni, olewka jak nic, starałam się wyciągnąć z niej co dzieci przerabiały bo Ali nie było 3 dni w szkole, niby mi powiedziała ale jakoś tak zbyła. Przejęła się z-ca dyrektorki i tutaj nie mam jej nic do zarzucenia. Dzisiaj przeżyłam znowu chwile grozy bo Ala zwymiotowała ( była z moją babcią) ale okazało się po prostu jakiś chyba wirus ją przyatakował bo ma gorączkę teraz. Siedzimy teraz 2 dni w domu wiec do poniedziałku powinno jej przejść :)
 
Ostatnia edycja:
Do góry