Witam Dziewczyny,
Jestem tu nowa, i też chce się podzielić z wami swoja historią. Nie będę pisać wszystkiego bo moja historia jest baaardzo długa i kręta. W skrócie łączy nas wspólny mianownik, a mianowicie "poronienia". Właśnie wczoraj straciłam moja 4 ciąże. W pierwszą ciąże zaszłam w 2016 roku (ciąża biochemiczna 6t). Druga ciąża 2018 r., poronienie w 35 dc. Trzecia w kwietniu 2019r., również poronienie w 40 dc. I ostatnia przestała się rozwijać w 35 dc 09.04.2021 czyli świeża sprawa. Choruje na PCOS i insulinooporność. Moje komórki nk to 22,7%. Na stałe przyjmuje glucophage 1000XR 3x1. Przed każdym transferem przyjmowałam intralipid dzień przed. Brałam róznież encorton 1x1 10mg, neoparin 0.4, wit d3 min 2000j., przy ostatnich 3 ciążach brałam prolutex 1 ampułka dziennie w brzuch, lutinus 3x2, estrofem 3x1, magnez, wit b-complex, inofem.
Ostatnia ciąża zapowiadała się, ze już będzie ok pierwsza beta zrobiona w 12dpt była 302,2 po dwóch dniach 622,6. Co najgorsze nic nie wskazywało, że coś się dzieje złego. Gdy pojechaliśmy na usg pełni nadziei, okazało się ze zarodek przestał się rozwijać. Sam lekarz prowadzący się tego nie spodziewał. Sami już nie wiemy gdzie szukać problemu. przez 8 lat kiedy się staramy o dziecko zrobiliśmy chyba wszystkie możliwe badania.
Będę wdzięczna za jakieś dobre rady i wskazówki, bo im więcej szukam czytam to mam wrażenie, że wiem coraz mniej.....