Dziewczyny ogromne dzieki za odzew i cieple słowa z Waszej strony. Mialam juz nie walczyc dalej, bo za chwile kwalifikacja w OA i myślę, że w przyszlym roku już może jakies dzieciątko się dla nas znajdzie, ale jednak cały czas nie daje mi spokoju nieodgadniona przyczyna poronień. Może nie będę już wypisywała badan, które miałam robione, bo chyba nie zostalo nic pominietę, wszystko dogłębnie przebadane genetyka; kariotypy i kosmówki z 3 ciąż, cala immunologia: wszystkie przeciwciała, podobieństwa tkankowe, cytokiny Th1/Th2, testy LCT I MLR, KIR-y, komórki NK - nawet monitorowane często w jednej z ciąż, trombofilia, dwukrotnie sprawdzana macica, oczywiście wkoło hormony, choroby wirusowe, bolerioza, gastroskopia, badania nasienia meża razem z chromatyną plemnikowa i posiewem na bakterie i w sumie to wyszla mi tylko mutacja genu MTHFR- heterozygota czyli ta łagodniejsza wersja, no i ogólna liczba przeciwcial fosfatydyloserynowych przekroczona, ale na te przypadlości zawsze podwyższona dawka kwasu foliowego, encorton max bralam 15 mg, no i oczywiście fraxiparyne max 0,6 ml, acard, duze ilości progesteronu- luteina ewentualnie duphaston, wit. B6, B12, witamina D3, ostatnio lek na odrzut przeszczepów Equoral, no i do tego szczepienia z limfocytów męża u prof Malinowskiego w Łodzi, wlewy z immunoglogulin w Novum w Warszawie na zlecenie dr Dubrawskiego, choć nie widział powodu ich podawania, ale spróbowaliśmy, więc chyba zostalam możliwie przebadana, ale nic nie pomaga, zatem nie daje mi spokoju ta jedyna niezbyt dobra insulina, w zw. z czym chyba wyszedl podwyższony androstendion :-(Moja znajoma badala podczas in vitro komórke jajowa i wyszła niestety niezbyt dobrej jakości, natomiast bo obniżeniu insuliny uległo to zmianie, zatem wiem, że insulina ma wpływ na jajniki i wlaśnie jakość komórki jajowej, dlatego spóbuję to skonsulowac z prof Jerzak i może jeszcze raz spróbować z metforminą. Dzieki za namiary na dr Przygodę, zaraz bedę szukac kontaktu, żeby sie zapisac na usg, skoro prof Jerzak i tak mi to zleci. No i zobaczymy czy jeszcze jakaś szansa istnieje..
A wyjście awaryjne jest :-)adopcja jest do przejścia, w tamtym roku w lipcu zlożyliśmy papiery do OA, teraz jesteśmy w trakcie szkoleń, a w wakacje już będzie kwalifikacja i czekanie, a z dzieciaczkami jest różnie, ale myślę, że w przyszłym roku jest szansa dostac malucha, także najgorzej chyba nie jest, a czas leci i tak bardzo szybko:-) Takze napawde dziewczyny temat jest do przejścia, jak natura nie chce nam dać maleństwa, to jest opcja sobie pomóc!