Witaj czarna mała, przykro mi, że masz za sobą podobne doświadczenia do nas. Ten encorton 1x1 to w jakiej dawce?
5mg dostałam
cześć Czarna Mała, przykro mi, że musiałaś do nas dołączyć... Współczuje przeżyć. Czy dobrze rozumiem z Twojego postu, ze nie widziałaś serduszka u żadnej fasolki?
Dokładnie, moim poronieniom blisko do ciąż biochemicznych
Witaj Mała
Dziewczyny z pewnościa pomoga choc ostatnio jakoś same brzuchatki lub swieże mamuski sie udzielają- nawet mi troche smutno... ale co tam, daja nam dobry przykład do walki...
To dobrze rokuje
póki co jestem załamana, czekam na to aż się odbiję od dna i zacznę znowu tę nierówną walkę z życiem
Mała czarna a powiedz jakieś badania robiłaś? Na jakiej podstawie miałaś włączony encorton i clexanne? W jakich dawkach? Tak ciężko odpowiedzieć dlaczego to Kogokolwiek spotyka
trzeba uzbroić się w twardy pancerz i walczyć. Tylko czasem jest tak bardzo ciężko
Miałam jedynie badania genetyczne, robiłam też zespół krzepnięcia, ale przy becie <0,1 bo po drugim poronieniu trzymali mnie długo w szpitalu, bo beta przyraslała co 10 co 20 jednostek, aż w końcu spadła
moja lekarka stwierdziła, że to musi być zespół antyfosfolipidowy i włączymy Clexane 0,2 w kolejnej ciąży od razu po dodatniej becie. Włączyła mi z całym arsenałem leków i nic z tego
a Encorton na przeciwciała dostałam od razu po pierwszym poronieniu
Czarna mała witaj, to forum to kopalnia wiedzy, poczytaj wcześniejsze posty, myślę że znajdziesz w nich wiele wskazówek, ja już się diagnozuję 4 lata i coś tam u mnie znaleźli ale czy to jest przyczyną nie wiadomo, strasznie trudne to jest do ogarnięcia, ja próbuję na wiosnę ostatni raz i boję się jak cholera.
Nie potrafię przyjąć do świadmości, że może mi się nie udać, bo pracuję na codzień z małymi dziaciakami
ja stawiam, że jakaś przeszkoda immunologiczna, bo w tak wczesnym stadium tracę ciążę
Witam
W tym ostatnim cyklu byłam stymulowana Clostilbegytem i miałam podany Pregnyl na pęknięcie i w 17 dniu od podania Pregnylu (czyli ok. 15 dni po owu) wyszła mi beta 0,3 kolejna 5,7 i kolejna 114,2 tak pięknie przyrastałą, miałam nadzieję, że będzie dobrze, ale jak widać "life is brutal". Myślę, że moja późna implantacja też może miec coś tutaj do rzeczy, ale przecież nie mogę zmusić mojej komórki, żeby szybciej wędrowała
przechodzi mi przez myśl jeszcze histeroskopia, może mam jakieś "fafrocle" na macicy, które uniemożliwiają prawidłowe zagnieżdżenie się zarodka? Nie wiem już sama, chyba zaczyna mnie to przerastać