Oczekujaca123
Fanka BB :)
pewnie masz racje. Staram sie zmienic myslenie z "nienawidze" na "mam ja gdzies" chwilami.mi sie udaje i czuje sie lepiej.. ale to wszystko wraca w momencie jak slysze ze chca sie z nami spotkac albo o nas pytaja... to wtedy ta nienawisc mi znow wraca bo nie chce jej widziec. Chyba boje sie tego, ze ona znow zacznie gadac tylko o sobie a ja niewytrzymam i ze zlosci wygarne wszystko co we mnie siedzi... wiec wole ta "rozmowe" odbyc jak juz urodzi... odwlekamy to na tyle ile sie da...@anna_kat tak to jest ze inni nie wiedzą jak się w stosunku do nas zachowywać a bywa i tak ze ja nie wiem jak sie zachować w stosunku co do innych. Na moje oko szwagierka nie miala zlych intencji. Moze chciala Cie chronić, może nie wiedziala jak zareagujesz i nie chciala sie konfrontować z sytuacja -nie wiem.
@marshia nie bylam na IP porzeczka mnie uspokoila. Powiem Ci ze ja tez nie mam zadnych objajow dalej. Wcześniej czasem jakies zgagi drobne a teraz zas zero nic, null. Wiec mnie to tez niepokoi. Wczoraj odważyłam sie powiedziec o ciazy i moich obawach kolezance bliskiej to kazala wizualizować same dobre rzeczy i nie stresowac się ponoc podświadomośc robi swoje.
Jak czesto masz wizyty u lekarza?
Ja w poniedziałek jak wszystko bedzie ok to tez poszukam detektora.
@Oczekujaca123 nikt nie oceni Twoich emocji poczucie niesprawiedliwosci to normalna sprawa. Myślę ze warto zmierzyć sie z tym co czujesz do szwagierki bo pamietaj ze zloscia jej nie zaszkodzisz jedynie sobie. Warto miec wyrabane i skupić sie na swoim zyciu - to najwspanialsze .
Wiem sama po sobie. Jeszcze pol roku temu skupialam sie na innych analizowalam czy ich lubię czy nie, jak sie do mnie odnoszą, czy na mnie uważają przejmuja sie mna. Pozniej moj M dostal raka i wszystko przeztalo sie liczyć : kasa, relacje, znajomi. Mam to gdzieś najwazniejsze ze go mam i ze sie kochamy. Po poronieniu stwierdzilam ze nic gorszego w zyciu mnie nie spotka a pozniej okazalo sie ze może spotkać.
Wyobrazcie sobie z jakim politowaniem patrza na mnie moi znajomi: dwa razy poroniła w ciągu roku pozniej jej maz zachowal na raka i stracil prace. Nawet nie wiedza jak bardzo jestem teraz szczesliwa bo sie z nami nie spotykaja
W sumie wspolczucia z jej strony tez bym nie zniosla , bo zdazylam poznac jej myslenie i niestety ale nie byloby to szczere z jej strony...
Twoja sytuacja jest ciezka , wspolczuje Ci i szczerze mowia podziwiam, ze masz w sobie tyle sily. Zycze Ci wszystkiego dobrego :** i zdrowia dla Waszej trójki. Trzymam kciuki, zeby wszystko sie unormowalo. Nie wyobrażam sobie nawet co czujesz
Ja na to patrze troche inaczej i tak tez tlumaczy mi psycholog , ze zrozumiałe jest to ze moje uczucia sa inne niz np osob ktore poronily na wczesniejszym etapie, bo moja ciaza byla juz zaawansowana, porod odbyl sie naturalnie a ja trzymalam swoje dziecko na rękach i zegnalam sie z nim... nie umniejszajac tu niczyjemu cierpieniu... ale na innym forum 1 z dziewczyn mnie zaatakowała mowiac ze za duzo rozpaczam bo ona poronila tez w 10tc i wie co ja czuje mimo to wrocila do pracy i nie obija sie na l4.... wiec aktualnie dla mnie to co sie mi przytrafilo to ogromna tragedia i jak ktos nie rozumie... to trudno