Dziewczynki czekam na wizyty serduszkowe, trzymam kciuki za Wasze Kruszyny;-)
Madziu nie dziwie się ze tracisz zapał, można się podłamać jak tak wieczne coś "wyskakuje',
ale zobacz masz synka, wiec z tym dna tez różnie bywa.
Pamietam ze miromirka pisała ze u jej meza to się poprawiało, tylko tak jak mówisz na wszystko potrzeba czasu i wytrwałości, która u nas
i tak jest nadszarpnieta.
Jeśli macie środki to myśle ze dobry pomysł jest z tym in vitro z dodatkowa selekcją, maż w trakcie niech dba o chłopaków, a powoli może się przymierzac to takiego rozwiązania..
Ja tam tez chciałabym się zabezpieczyć z każdej strony.
No i to magiczne 34 lata, ja ciagle tez czułam ten oddech na karku że czas mnie nagli:-(
Jasiek dziękuje za wszystkie komplementy;-)
U nas armagedon, dosłowny, w ogóle się zorganizować nie możemy, przyznam się ze wstydem że wczoraj nawet mi się nie udało w piżame przebrać

wiem grzech narzekac, ale co do płaczu to mi chyba hormony i brak snu dzisiaj zawirowały bo poł dnia ryczałam rzewnymi łzami
Przez ten problem z pokarmem i dopajaniem małego mm, czuje się jak wyrodna matka, karmie go tą butelczyna a łzy sciekaja po policzkach, masakra.
Dzięki Kochane za rady, włąśnie taki system z tym lakatorem położne zaleciły w szpitalu i mecze te cycki na potęge, ale poki co udaje mi się wydusić tylko ze trzy posiłki dziennie.
Jutro wizyta położnej może coś podpowie
Buziaki dla Wszystkich płaczek, czasami dobrze sobie ulżyć, ale oby jak najmniej takich dni.