reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poronienia nawykowe - leczenie immunologiczne

My jesteśmy po nieudanym in vitro i w trakcie szczepienia.Teraz będzie 3 dawka za tydzień.Ale u nas jest też problem ze słabym nasieniem.Czy są tu osoby którym po szczepieniach udało sie zajść w ciążę mimo słabego nasienia? Mąż bierze leki przepisane przez prof Malinowskiego ale dr Trzeciak z invimedu mówi żeby nie nastawiac się ze te leki zdzialaja jakieś cuda i naprawia nasienie
Napisz coś więcej. Skąd decyzja o szczepieniach?
 
reklama
Lekarz z in vimedu nam zalecił żeby tam j
Napisz coś więcej. Skąd decyzja o szczepieniach?
Lekarz z invimedu zalecił żeby tam jechać i po badaniach wyszedł u mnie brak odporności czy coś takiego i muszę się szczepic limfocytami męża.Pytanie tylko czy to wystarczy przy słabym nasieniu.Nadzieja jest w tym ze mamy już córkę 5 lat z naturalnych starań
 
Lekarz z in vimedu nam zalecił żeby tam j

Lekarz z invimedu zalecił żeby tam jechać i po badaniach wyszedł u mnie brak odporności czy coś takiego i muszę się szczepic limfocytami męża.Pytanie tylko czy to wystarczy przy słabym nasieniu.Nadzieja jest w tym ze mamy już córkę 5 lat z naturalnych starań
No niestety nikt gwarancji Ci nie da,że szczepuenia pomogą. Szczepienia raczej są na zbyt dużą odporność. A mianowicie nasze organizm są tak odporne,że traktują ciążę jak coś co trzeba z organizmu wyprzeć. Szczepienia mają to odwrócić. Tak w skrócie. Słabe nasienie na pewno nie dyskwalifikuje:)
 
@malutkikaczorek Witaj. Tak z czystej ciekawości dlaczego w tym dziale szukasz odpowiedzi??W
googlach wyskoczyło czy Ci ktoś polecił?? Tu dziewczyny szczepią się ze względu na poronienia nawykowe jak w temacie. Mogę polecić Ci popytanie w www.krotki.blog.pl tam jest masa dziewczyn podchodzących do ivf z różnymi problemami. Dziewczyny szczepią się i rodzą dzieci. Wiadomo życie to ciągła loteria mozna miec niepłodność idiopatyczną że wszystko gra ,czasem i śpiewa a nie zachodzą . Tak samo może być w Twoim przypadku . Można się szczepić i mieć słabe nasienie u męża a zaskoczyć za 1 razem a czasem i za 10 .
 
@bobasek1990 wklejam ci fotke ,ktora dodala kiedys @czarna_mala [emoji4]

@kas90 przeszlam na ciemna strone spania hahah,budze sie o swicie ale dzien mam dluzszy[emoji4]

@pixi.nova ja od poczatku bylam zmuszona do lekkiego trybu zycia bo od 4tc plamienia,potem krwiak i lezenie przez miesiac a pozniej to juz sie balam.
Mysle ,ze spacerowac wolnym kroczkiem mozna jesli sie dobrze czujesz,dotlenienie i wit d nawet wskazana[emoji4]
Teraz chcialabym chodzic na spacery ale nie mam z kim.
A sama sie boje,np zboczencow[emoji4]

@bertha moj M tez pojechal do pracy jak czekalam na zabieg,a jak po mnie mial przyjechac to przy jednym i przy drugim poronieniu sie spoznil,odwiozl do domu i poszedl znow do pracy:/
Bylo mi strasznie smutno i przykro...ehh
A jak siedzialam w marcu wkurzona ponad godzine i czekalam na niego to myslam ,ze go zabije jak dotrze,chcialam jechac taxi ale balam sie ,ze podpaska nie da rady,tak sie ze mnie lało:/
Juz nawet nie chce o tym myslec,oczywiscie wzielam tylek w troki i sama sobie poradzilam[emoji29]

Moze sprawdz wlansie M ,czy u niego nie ma problemu z bakteriami ,czy grzybami.
Moze jakas pieczarke choduje[emoji4]
A czego uzywasz do podmywania?

My ogolnie probujemy "wyjasniac " i dojsc do porozumienia ale bedzie ciezko.
Ja poczekam,dam mu czas na przemyslenia i bede realizowac moje cele powoli.
Jedynie chyba balaganiarstwa go nie oducze...ehh Bertha ja bym wolala pedanta w domu,nosz idealnie bysmy sie zgrali[emoji5]
1503939707-aaaaaa.jpeg



Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
Dziękuję :-*
 
Cześć Dziewczyny wieczorową porą ;)
Czy moze wiecie cos na temat skuteczności leczenia Introlipidem? Wiecie jaka skuteczność? Jestem właśnie po wizycie u dr Paśnika z Łodzi i pogorszyły mi się wyniki NK ponad 20 mam i tu dwie propoyzcje dostałam szczepienia albo wlewy. Szczepienia to dla mnie oststeczność z racji historii nowotworowej u Taty i nie wiem co robić. Wieciemoże czy Gameta albo Salve robią takie wlewy przez cewkę moczową?
cieplutko pozdrawiam!
 
Cześć Dziewczyny wieczorową porą ;)
Czy moze wiecie cos na temat skuteczności leczenia Introlipidem? Wiecie jaka skuteczność? Jestem właśnie po wizycie u dr Paśnika z Łodzi i pogorszyły mi się wyniki NK ponad 20 mam i tu dwie propoyzcje dostałam szczepienia albo wlewy. Szczepienia to dla mnie oststeczność z racji historii nowotworowej u Taty i nie wiem co robić. Wieciemoże czy Gameta albo Salve robią takie wlewy przez cewkę moczową?
cieplutko pozdrawiam!
Witaj Macieja tu na forum jest i było kilka osób dzięki którym się udało z intralipidem,np susana we czwartek urodziła córeczkę ciaza właśnie na intralipidzie, ja również biorę wlewy-one są podłączone do żyły lokciowej, że wzwg na wysokie nk ale nieudaLO mi się zajść w ciążę, również nie mogę się szczepic, z intralipidem jest niestety tak niekiedy,rzadko ale jednak, ze po nim rosną nk, ja właśnie jestem takim przypadkiem z 27na 36%mi skoczyły ale tak jak pisze zdarza się tak rzadko
 
Witaj Macieja tu na forum jest i było kilka osób dzięki którym się udało z intralipidem,np susana we czwartek urodziła córeczkę ciaza właśnie na intralipidzie, ja również biorę wlewy-one są podłączone do żyły lokciowej, że wzwg na wysokie nk ale nieudaLO mi się zajść w ciążę, również nie mogę się szczepic, z intralipidem jest niestety tak niekiedy,rzadko ale jednak, ze po nim rosną nk, ja właśnie jestem takim przypadkiem z 27na 36%mi skoczyły ale tak jak pisze zdarza się tak rzadko

O no to wspaniała wiadomość, że są małe szczęścia z takiego leczenia, Susana gratulacje !!! ;))
No ale o tym, ze mogą skoczyć NK to mi P. nie wspomniał Ehhh ... Wlewy podobno działają tylko 2 m-ce max więc mam nadzieję, ze u Ciebie spadną wyniki NK. Ja się zastanawiam gdzie uderzyć z tymi wlewami (dojakiej kliniki w Łodzi?) bo mam zalecania na wlewy ogólne ale też bezpośrednio domaciczne przez cewkę. Podobno skuteczność wyższa z najnowszych badań. Dziewczyny jeśli macie jakieś doświadczenia, możecie polecić jakiegoś gina to plizz dajcie znać bo ja w tym temacie bez doświadczenia kompletnie a Susany nie chcę "mordować" pytaniami niech się cieszy swoim szczęściem ;)))
 
@bertha - Widzę spore podobieństwo między naszymi M... mój też, co prawda kiedyś totalnie nie potrafił okazywać uczuć, teraz jest coraz lepiej, uczy się tego... ale na początku to tak nie wyglądało.
Nadal idealnie nie jest, aczkolwiek z roku na rok widzę dużą poprawę.... Niemniej, jak leżałam w szpitalu po poronieniu też nie czułam od niego wielkiego wsparcia, ale mówił mi wprost, że przeprasza, bo nie wie jak się zachować. Ja w sumie też mówiłam, że chce być sama... ale kiedy w końcu przychodził (np jak juz bylam w domu) do sypialni i pytal czy moze mnie przytulic, to bylo mi bardzo milo i jakby trochę lżej z tym wszystkim, wbrew temu co chciałam.... Ja tez jestem osoba, ktora musi sie wyplakac sama ze soba, musze pobyc sama by sobie wytlumaczyc jakas sytuacje, by sobei z nia poradzic. Czasem to jest dzien, czasem tydzien... Wiem, ze jestem wtedy samolubna, ale tak mam. Nie umiem dzielić z kimś smutku, wolę przeżyć go sama...
Jednak w kwestii tekstów w stylu; ""a czyj jest problem - mój czy twój?".... " mojemu też się niestety to czasem zdarza, palnie a nie pomyśli i choć potem szybko się orientuje, że zjeb** to mi jest bardzo przykro i chwile to trwa, aż przełknę tę gorycz... U nas była jedna podobna sytuacja, jak wyszło, że jego sperma jest idealna... Kiedyś mi palnął, że przecież to ze mną jest problem, bo u niego lekarz powiedział, że żołnierzyki są idealne i nie ma się do czego przyczepić.... Potem niby zrozumiał, przeprosił, ale... niesmak pozostał.
Duże dzieciaki z nich, masz rację. Mój M, nie jest idealny, ale kocham Go i doceniam za wiele, wiele innych rzeczy, które nas łączą i dla nas robi. Z drugiej strony nikt nigdy nie był dla mnie tak opiekuńczy jak On... i dziś, gdy przypomniam sobie film z naszego ślubu, który dla mnie przygotował Mąż (mamy dzisiaj II rocznicę ślubu) i mówi w nim, że jestem jego kruszynką i nigdy nie pozwoli mnie skrzywdzić, bo kocha mnie najmocniej na swiecie to łezka kręci mi się w oku. Wiem, że on choć nie umie czasem wyrazić uczuć, bywa czasem szorstki i ma swoje humory, kocha mnie jak nikt inny na tym świecie. I to jest dla mnie najpiękniejsze...


Wczoraj byliśmy w hipermarkecie na zakupach, stoimy obok pieczywa i nagle podbiega z 3 letni chłopiec i do mojego Michala mowi "taaaato" - my banan na buzi, na siebie spojrzenie i M. do niego mówi "no hej, ale ja nie jestem Twoim tatą" a mały "uuuupsss, no tak" i uciekł... Byście widziały uśmiech i radość mojego M.... jak potem z 3x powtarzał "taato, taato" tak jak ten mały do niego powiedział i widac, ze go to cieszylo... Aż łezka mi się zakręciła w oku...


Druga sprawa...

Wczoraj MamaGinekolog opisała na blogu swoją historię jak poradziła sobie po ostatniej stracie... czytałam to dwa razy, a potem wiele komentarzy też i byłam w szoku ile kobiet pisało, że straciło swoje dzieciątka w 37-40 tygodniu ciąży... Mam wrażenie, że na FB w komentarzach bylo ich o wiele wiecej niz tych, ktore pisaly ze stracily wczesną ciążę, do 12tc... To musi być dopiero cios...

Poryczałam się wczoraj i to mocno.
Leżałam, czytalam te historie i wszystko wracalo....
I wiem, ze nigdy nie mozna byc niczego pewnym :( bo te dziewczny mialy caly czas w wiekszosci wzrorowe ciaze, zdrowe dzieci, a te malenstwa odchodzily po cichu w łonie, bo np. okrecily wokol pępowiny...

Masakra :( :( :( :(

Przepraszam, że tak od rana na smutasa...
 
reklama
@bertha - Widzę spore podobieństwo między naszymi M... mój też, co prawda kiedyś totalnie nie potrafił okazywać uczuć, teraz jest coraz lepiej, uczy się tego... ale na początku to tak nie wyglądało.
Nadal idealnie nie jest, aczkolwiek z roku na rok widzę dużą poprawę.... Niemniej, jak leżałam w szpitalu po poronieniu też nie czułam od niego wielkiego wsparcia, ale mówił mi wprost, że przeprasza, bo nie wie jak się zachować. Ja w sumie też mówiłam, że chce być sama... ale kiedy w końcu przychodził (np jak juz bylam w domu) do sypialni i pytal czy moze mnie przytulic, to bylo mi bardzo milo i jakby trochę lżej z tym wszystkim, wbrew temu co chciałam.... Ja tez jestem osoba, ktora musi sie wyplakac sama ze soba, musze pobyc sama by sobie wytlumaczyc jakas sytuacje, by sobei z nia poradzic. Czasem to jest dzien, czasem tydzien... Wiem, ze jestem wtedy samolubna, ale tak mam. Nie umiem dzielić z kimś smutku, wolę przeżyć go sama...
Jednak w kwestii tekstów w stylu; ""a czyj jest problem - mój czy twój?".... " mojemu też się niestety to czasem zdarza, palnie a nie pomyśli i choć potem szybko się orientuje, że zjeb** to mi jest bardzo przykro i chwile to trwa, aż przełknę tę gorycz... U nas była jedna podobna sytuacja, jak wyszło, że jego sperma jest idealna... Kiedyś mi palnął, że przecież to ze mną jest problem, bo u niego lekarz powiedział, że żołnierzyki są idealne i nie ma się do czego przyczepić.... Potem niby zrozumiał, przeprosił, ale... niesmak pozostał.
Duże dzieciaki z nich, masz rację. Mój M, nie jest idealny, ale kocham Go i doceniam za wiele, wiele innych rzeczy, które nas łączą i dla nas robi. Z drugiej strony nikt nigdy nie był dla mnie tak opiekuńczy jak On... i dziś, gdy przypomniam sobie film z naszego ślubu, który dla mnie przygotował Mąż (mamy dzisiaj II rocznicę ślubu) i mówi w nim, że jestem jego kruszynką i nigdy nie pozwoli mnie skrzywdzić, bo kocha mnie najmocniej na swiecie to łezka kręci mi się w oku. Wiem, że on choć nie umie czasem wyrazić uczuć, bywa czasem szorstki i ma swoje humory, kocha mnie jak nikt inny na tym świecie. I to jest dla mnie najpiękniejsze...


Wczoraj byliśmy w hipermarkecie na zakupach, stoimy obok pieczywa i nagle podbiega z 3 letni chłopiec i do mojego Michala mowi "taaaato" - my banan na buzi, na siebie spojrzenie i M. do niego mówi "no hej, ale ja nie jestem Twoim tatą" a mały "uuuupsss, no tak" i uciekł... Byście widziały uśmiech i radość mojego M.... jak potem z 3x powtarzał "taato, taato" tak jak ten mały do niego powiedział i widac, ze go to cieszylo... Aż łezka mi się zakręciła w oku...


Druga sprawa...

Wczoraj MamaGinekolog opisała na blogu swoją historię jak poradziła sobie po ostatniej stracie... czytałam to dwa razy, a potem wiele komentarzy też i byłam w szoku ile kobiet pisało, że straciło swoje dzieciątka w 37-40 tygodniu ciąży... Mam wrażenie, że na FB w komentarzach bylo ich o wiele wiecej niz tych, ktore pisaly ze stracily wczesną ciążę, do 12tc... To musi być dopiero cios...

Poryczałam się wczoraj i to mocno.
Leżałam, czytalam te historie i wszystko wracalo....
I wiem, ze nigdy nie mozna byc niczego pewnym :( bo te dziewczny mialy caly czas w wiekszosci wzrorowe ciaze, zdrowe dzieci, a te malenstwa odchodzily po cichu w łonie, bo np. okrecily wokol pępowiny...

Masakra :( :( :( :(

Przepraszam, że tak od rana na smutasa...
Wiesz, czytałam to samo wczoraj:/ Też mnie to trochę dobiło. Też czytałam komentarze. Też mnie to "zaskoczyło" ,że tyle ciąż było wzorowych,a kończyło się tragedią. Zresztą...czytałam to choć nie byłam pewna czy chcę. Wracały wspomnienia sprzed paru lat, gdy moja siostra poniosła taką stratę. Zmieniło to ją bardzo. Ja do dziś nie umiem patrzeć na zdjęcia dzieci w inkubatorach.Byłam bardzo blisko tego wszystkiego. Serce boli strasznie. Dlatego wielki ukłon w stronę kobiet, które przeszły taką stratę. Drugi-dla partnerów,bo to jest niewyobrażalny cios.i próba na całe życie. Mój szwagier był tak mocnym oparciem,że można powiedzieć,że pokochałam go wtedy bardzo za to,że dawał siłę mojej siostrze.
A co do zachowania mojego męża gdy ja traciłam kolejną ciążę. Był moim oparciem,ale też na swój sposób. To nie jest tak,że on siedzi ze mną i kmini, co dalej robimy. Ma ogólną-bardzo ogólną-wiedzę na temat tego wszystkiego,ale nie angażuje się jak ja. I dobrze. Tak jak napisała @bertha , akceptuje mój plan. I to dla mnie ważne,że mi nie dopieprza tekstami,że to wszystko jakaś czarna magia i ile tego jeszcze:/ Nie jest "babą" i nie pokazuje jak to przeżywa. Jest moim wsparciem i to dla mnie najważniejsze.
miłego dnia:)
 
Do góry