reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poronienia nawykowe - leczenie immunologiczne

Kaira super extra!!! Jak ja marzę o tym żeby usłyszeć znowu ten piękny dźwięk;-) Też będę ryczała jak bóbr.....Musisz zrobić w takim razie antykoagulant tocznia. Przypomnij mi - czy bierzesz jakieś sterydy??
Tak a propos, mam koleżankę która z toczniem i RZS urodziła 2 dzieci:)

Katarina jak skręcisz w lewo z Rzgowskiej, potem masz pierwszą w lewo do CZMP a następna w lewo to już Sczanieckiej. Jedziesz prosto i Gynemed jest po prawej stronie jak przystanek koło Pizzerii:)
 
reklama
Kaira
Gratuluje serduszka :) , przeżycie z pewnością cudowne ....dla mnie tak odległe i nieosiągalne. Ja nigdy nie zobaczyłam dwóch kresek a co dopiero usłyszec serduszko...
Barbinka
Dzieki za pocieszenie , mam nadzieje że do cztredziestki zdąże ..
Katarina
Trzymam kciukaski za wizytke i czekam na szczegółową relacje.
Przekopuje neta w poszukiwaniu info na temat immuno, znalazłam pewno prawidłowość :)))), wiekszości dziewczyn po szczepieniach w końcu wczesniej czy później sie udaje. Coraz bardziej utwierdzam sie w przekonaniu że cos w tym jest.
 
Oj te boboseksy (mężowi strasznie podobało się to określenie, powiedziałam ,że to Wasze :) na żądanie nie są wcale takie fajne... Męczę mojego M drugi dzień z rzędu , nie byłoby problemu gdybym nie musiała jechać do niego do pracy... Troszkę żałosne , ale cóż jak trzeba... Ostatni cykl straciliśmy bo pomyliłam się w obliczeniach o 3 dni (jajeczkowanie było w pt a nie we wtorek jak policzyłam i plemniczki od poniedziałku nie doczekały więc tym razem zwiększam szanse do maksimum). Jeszcze tylko sobota i odpoczynek:)

Jak to dziwnie brzmi... i to niecałe 2 lata po ślubie:)

Tak sobie myśle, że chyba życie mści się za moje złe uczynki... Męża poznałam w kwietniu 2010r , a w październiku miałam wychodzić za mąż za pierwszego narzeczonego.. Miłość jak z bajki:) Ślub odwołałam, chociaż nie było łatwo.. Były narzeczony jakoś do dzisiaj nie potrafi się odnaleźć, ale nie mogę niestety mu w tym pomóc...

Poza tym jak niedoszła teściowa mówiła mi, że 8miesięcy w ciąży leżała plackiem, to pomyłam sobie że przecież to bez sensu, jak ma się poronić to będzie następna ciąża - teraz mogłabym nie ruszać się przez rok gdyby to mogło pomóc... Opowiadała też historię swoich znajomych, którzy mieszkali w Stanach i długo starali się o dziecko, okazało się ,że oboje są zdrowi i że każde z nich może mieć dzieci tylko nie razem... Moje ówczesne myślenie- to niech się rozwiodą, trochę poboli ale będą mieli szanse na założenie rodziny! Jak sobie teraz przypominam swoją niedojrzałość i naiwność to jest mi wstyd...Nigdy nie zostawiłabym mojego męża, wole żyć z nim we dwoje niż mieć pięcioro dzieci z kimś innym... A i jeszczejedno: jak miałam ok 16 lat to mimo, że ważyłam ok 55kg przy 178cm to cały czas byłam na diecie co spowodowało zatrzymanie miesiączkowania. Wtedy ciocia tłumaczyła mi, że teraz priorytetem jest wygląd ale kiedyś jak będę chciała mieć dzieci to zrobie wszystko i nie będzie się liczyło to czy po jakichś lekach przytyje czy nie, a takie zachowanie może wiele skomplikować.... Mądre słowa... Co prawda szybko się wtedy opamiętałam i nie wywarło to większego wpływu na moje zdrowie, ale prawdą jest, że mogłabym przytyć nawet 50kg gdyby to mogło pomóc...

Przepraszam za to nudzenie, ale musiałam się "oczyścić"... Komuś innemu byłoby mi głupio się przyznać do tego, że mogłam być taka głupiutka... No cóż młodość:)

Trzymam kciuki za nas wszystkie i na prawdę gorąco wierzę, że po prostu BĘDZIE DOBRZE!!! Rok 2014 musi być pełen radości :)


Kaira gratuluje serduszka- to zawsze krytyczny moment i teraz już na pewno będzie dobrze:)


Truskaweczko cały czas trzymam kciuki za twoją poziomeczkę:) Daj znać jak się czujesz, bo myślę że Wszystkie się martwimy... Trzymaj się cieplutko i nie myśl o głupotach! Moja koleżanka w 7/8 tyg miała krwotok i myślała, że już na pewno nic z tego nie będzie a maluszek ma już 2,5 roku:) Nic nigdy nie jest przesądzone, a podobno pozytywne myślenie " ściąga szczęście" jak to mówi moja babci:) Także głowa do góry:)
 
Ostatnia edycja:
Hey Dziewczyny!

Dziękuję wszystkim za wsparcie! Leżę plackiem... Dzwoniłam do Maliny - kazał odstawić ACARD dołożyć Duphaston 3x1 i Luteinę 2x3...
Dzwoniłam też do prof.Celewicza-mój w Szczecinie...ona każał mi brać Duphaston 3x2... Więc leżę i biorę 3x2 dup i 2x3Lut..

Plamienie mam nadal, ale mniejsze i jaśniejsze...
W moich 5 ciążach miałam plamienia-psychika spaczona...a każde plamienie kojarzy się z najgorszym.
Już nie pamiętam która z was pytała o szczepienie przy ANA dodatnich. Ja zdecydowałam się na szczepienia, poznałam u Maliny jeszcze kilka par z dodatnimi ANA, też się szczepią. Na bocianie można znależć artykuły o dziewczynach które mają dzieci.
W mnie ANA 1:160 jakoś tak. w surowicy ANA1 nie wykryto i antykoagulant tocznia tez ujemny.
Stwierdzony mam zespół Antyfosfolipidowy...takie tam:) Mam nadzieję, że uda mi się dołączyć do szczęśliwych pacjentek Maliny...

Widziałam takie z dzieciątkami, starające się o drugie dziecko...

Dziękuję Wam, że jesteście...
 
Truskawka , jesteśmy z Tobą, wypoczywaj Kochana, dużo spokoju,
i koniecznie daj znać po usg, masz w poniedziałek, tak ?

Kaira
gratuluje serduczka!!,:-)


Karola , to musicie się bardzo kochac !, podziwiam odwagę, że
potrafiłaś podjąć tak odważną decyzje w imie miłości :)

w tym wszystkim tez utwierdzam się w przekonaniu, że największym szczęściem w moim życiu, to spotkanie mojego meża. :-)
bez niego była bym już w całkowitej rozsypce..

Co do kary, to nie myśl tak, ciężko się oceniać, jak miałyśmy naście lat..
Ja wstyd się przyznać, kiedyś nawet nie lubiłam dzieci,
Mojego brata –tolerowałam , a obce wręcz mnie drażniły.. :-(
A teraz wszystko bym oddała by mieć swoje..
Jak widać życie potrafi być na prawdę przewrotne.

No tak czy siak widzę że jesteśmy na podobnym etapie, mi niby kalkulatory owulacyjne wyliczają owu za 4 dni, ale już się przekonałam, że ja ma zawsze wcześniej,
wiec dmucham na zimne i „walczymy” codziennie :)

No ale zabiłaś mnie tym tekstem że do pracy Męża nawet jeździsz heh , szacunek :-p:-p

Alusiu, a Ty u kogo będziesz w Łodzi, Malina czy Tchórzewski, bo
już się pogubiłam, daj znac po wizycie !!!

Katarina czekamy na wieści po powrocie z Łodzi !

gdzieś na m pogineły Zula ( chociaz cos pamietam ze na szkoleniu maiła być ?? ), Guvevera, Arla, Gogac ,????? i reszta dziewczyn ,
odezwijcie się :-)
 
Misiejku dziękuję za pamięć :) Czytam Was Kochane cały czas, ale ostatnio przez 2 tygodnie kurowałam mojego synka, miał antybiotyk na zapalenie oskrzeli, więc lekarze, kontrole, w dodatku jest astmatykiem, alergikiem, więc wiecie...
A poza tym mam takie momenty właśnie, że siedzę przyczajona i nic się nie odzywam, tak jakoś reaguję na różne sytuacje. Strasznie przeżywam Wasze starania - Enya nawet nie wiesz, jak czekałam na Twój "+". Ale co się odwlecze, to nie uciecze :) Truskawko trzymaj się Kochana, uwierz w Swojego Maluszka!!!
Nie sposób teraz odnieść mi się do Każdej z Was, ale jestem z Wami myślami i sercem w każdym wpisie i słowie, które czytam. I uwierzcie, że nieraz czytając Wasze wpisy łapię się na tym, że mam tak samo, jak z tym np. podejściem do starań, jak ostatnio czytałam wpis Misiejka, pomyślałam wcześniej także, że to takie jakieś mechaniczne i mało romantyczne i też łażę za M., a jakoś mi z tym tak niefajnie :(
Widzę Misiejku, że jesteśmy na podobnym etapie starań, ja jestem chyba w trakcie owulacji, bo pik LH niby był, śluz wiadomo jaki i ból jajnika - z tym że już chyba 3 albo 4 dzień, no i obawa czy to aby nie torbielik jakiś :( Zobaczymy co wyjdzie z tego pierwszego "staranego" cyklu :)
Widzę Kochane, że czas zmienić nastawienie i przyzwyczajenie, że to się tak za pierwszym razem udaje, bo coś mam przeczucie, że i u mnie to potrwa. No ale bez napinki, jakoś to będzie, no przecież nie jestem jakimś cudotwórcą - robię co mogę i do przodu :)
Kochane dużo miłości i nadziei, trzymajcie się Wszystkie na każdym z etapów, na jakim jesteście :)
Damy radę, no kto jak nie my :)))
 
dziewczyny, powiem Wam że mi jakoś zawsze zachodzenie dobrze wychodzi jak sobie mówie "e pewnie i tak nie zajdę" zawsze wtedy zachodzę:) Nie skupiam się na tym, ale w odpowiednim czasie intensywnie:) nawet 2 razy dziennie:tak:
 
reklama
Trzeba czekać, czas pokaże. Są rzeczy, których nie przeskoczymy.

Czasem nie wiadomo czy lepiej odpuścić czy walczyć dalej... ale tym, którzy walczą wcześniej czy pózniej się udaje.
Znam dziewczynę, której udało się za 12 razem dopiero, ale się udało! nie jest moją bliską znajomą więc nie wiem jaki mieli problem.
Trzeba mieć dużo siły..
 
Do góry