enya81
Fanka BB :)
Truskaweczko ja miałam w 3 ciążach plamienia brązowe i wiesz, gin mi powiedział że to nie jest takie groźne jak żywo czerwona krew albo skurcze w macicy. Wiele kobiet plami na początku ciąży a potem jest OK. Wiem że się martwisz - sama przeżywałam niedawno katusze ale myśl pozytywnie, myśl pozytywnie.....Najgorsze że nam po takich przejściach wszystko kojarzy się jak najgorzej i od razu widzimy wszystko w tragicznych barwach.
Miromirka mój maż się nie zmieni. Walczyłam z nim wiele razy, walczę do tej pory i nic. W tragicznej sytuacji przytulił mnie raz jak nasza Ala sie poparzyła i wybuchłam płaczem jak zobaczyłam ją w tych bandażach. Pamiętam to do tej pory. Potem już nigdy tak nie było. Zreszta mój mąż lubi się napić, często wolał zabalować niż przeżywać coś razem ze mną. Ja też nie jestem święta - wybucham szybko (dziwne bo tylko na niego), dużo krzyczę i uwielbiam gadać co jego doprowadza do szału. Podczas moich pobytów w szpitalu zawsze byłam sama i chyba juz się przyzwyczaiłam. Za to moje najbliższe przyjaciółki latały do mnie jak na sraczkę hehehe:-) I w nich mam duże oparcie. No i w Was bo Wy jak nikt rozumiecie
Na szczęście mój maż póki co siedzi w kraju i raczej do końca roku będzie siedział bo ma przestój w pracy więc dobrze się składa:-) Kombinuje tylko żeby jechać do N. na trochę i mam nadzieję że akurat Go wspominam jako człowieka (wiadomo sytuacja była straszna). poza tym pracował u mnie w szpitalu i miała bardzo dobre opinie. Przejdę sie do niego na poczatku płodnych w kolejnym cyklu, sprawdzę pęcherzyk, wyłuszczę sytuację i dowiem się czy mnie poprowadzi jakby co. Taki mam plan;-)
Zula jak się czujesz?? Fizycznie i psychicznie??
Barbinko ja to jestem imprezowiczka pełną gębą, jak nie wyskoczę na baletki raz w tygodniu to jestem chora. A w piątek pędzę na fitnesik minimum 4 godzinki;-) Dobiłam do 55 kg i więcej nie zejdę , ale jest OK - mnie moja waga teraz baaardzo pasuje. Ruch mam chyba w genach po dziadku bo On miał prawie 80 lat a jeszcze na dancingi latał:-) Szkoda że nie wyskoczymy gdzieś na pifko....
A jak tak Twoje lecące wióry?? Kiedy testowanko??
Miromirka mój maż się nie zmieni. Walczyłam z nim wiele razy, walczę do tej pory i nic. W tragicznej sytuacji przytulił mnie raz jak nasza Ala sie poparzyła i wybuchłam płaczem jak zobaczyłam ją w tych bandażach. Pamiętam to do tej pory. Potem już nigdy tak nie było. Zreszta mój mąż lubi się napić, często wolał zabalować niż przeżywać coś razem ze mną. Ja też nie jestem święta - wybucham szybko (dziwne bo tylko na niego), dużo krzyczę i uwielbiam gadać co jego doprowadza do szału. Podczas moich pobytów w szpitalu zawsze byłam sama i chyba juz się przyzwyczaiłam. Za to moje najbliższe przyjaciółki latały do mnie jak na sraczkę hehehe:-) I w nich mam duże oparcie. No i w Was bo Wy jak nikt rozumiecie
Na szczęście mój maż póki co siedzi w kraju i raczej do końca roku będzie siedział bo ma przestój w pracy więc dobrze się składa:-) Kombinuje tylko żeby jechać do N. na trochę i mam nadzieję że akurat Go wspominam jako człowieka (wiadomo sytuacja była straszna). poza tym pracował u mnie w szpitalu i miała bardzo dobre opinie. Przejdę sie do niego na poczatku płodnych w kolejnym cyklu, sprawdzę pęcherzyk, wyłuszczę sytuację i dowiem się czy mnie poprowadzi jakby co. Taki mam plan;-)
Zula jak się czujesz?? Fizycznie i psychicznie??
Barbinko ja to jestem imprezowiczka pełną gębą, jak nie wyskoczę na baletki raz w tygodniu to jestem chora. A w piątek pędzę na fitnesik minimum 4 godzinki;-) Dobiłam do 55 kg i więcej nie zejdę , ale jest OK - mnie moja waga teraz baaardzo pasuje. Ruch mam chyba w genach po dziadku bo On miał prawie 80 lat a jeszcze na dancingi latał:-) Szkoda że nie wyskoczymy gdzieś na pifko....
A jak tak Twoje lecące wióry?? Kiedy testowanko??
Ostatnia edycja: