reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poronienia nawykowe - leczenie immunologiczne

reklama
Miromirka...Bardzo Ci współczuję... Na początku maja byłam w podobnej sytuacji... Maleństwo "wypadło" kiedy byłam sama w domu, nie wiem dlaczego, ale wpadłam w panikę, zaczęłam tak strasznie płakać... Przez pierwsze pół godziny nie byłam w stanie nawet zadzwonić do męża. Nie znałam swoich praw odnośnie oficjalnej rejestracji dziecka i pochówku. Teraz myślę, że to dobrze.. Zakopaliśmy maleństwo w lesie w najpiękniejszym miejscu jaki znaleźliśmy. Pozwoliliśmy sobie na tyle łez ile było potrzebnych. To nas troszkę "oczyściło". Myślę, że te całe formalności prawne i taka "oficjalność" i świadomość zgonu dziecka bolałyby bardziej... Poroniłam w 7tyg, nigdy nie widzieliśmy bicia serca i potraktowaliśmy tą sytuację jako utraconą szansę na dziecko... Nie wiem, może okazaliśmy mu za mało szacunku... Nadanie płci i imienia jak dla mnie byłoby zbyt bolesne..
 
Ostatnia edycja:
Miromirka chciałam Ci jeszcze bardzo podziękować za informacje odnośnie fragmentacji chromatyny plemników.. Wiedziałam, że jest takie zjawisko, ale nigdy nie brałam tego pod uwagę, myślałam, że skoro zachodzę w ciążę to tylko za niski MLR może być problemem (wszystkie inne przyczyny wyeliminowaliśmy). Jestem już po szczepieniach u dr Sachy w Krakowie i po 3 dawkach MLR wzrósł z 17,7% do 54,3%... Z tego co pamiętam jesteś z Krakowa więc może ta informacja Ci się przyda....
 
Karola każdy ma prawo o decydowaniu o własnym losie, wiekszość z nas nie wie jakie ma prawa.Tylko dlatego dałam tego linka. Po tylu stratach w róznych okresach ciązy nie mam grobu swojego żadnego dziecka, bo nigdy wcześniej nikt nie mówił o takiej możliwości.Resztki poszły na badania potem na spalenie. A teraz wiem ze można mieć pełnopłatny urlop macierzyński, niemówiąc już o innych sprawach.
 
karola ja Cię świetnie rozumiem, zgodzę się z kairą, że większość z nas nie wiem jakie mamy prawa w tej sytuacji ...
ja sama dowiedziałam się o tym dopiero po ostatniej stracie ... sama jednak nie zdecydowałam się na te formalności ...
dla mnie ujęcie wszystkiego "na papierze" było za ciężkie :-(
nawet z ubezpieczenia nie starałam się o żadne pieniążki, choć słyszałam że jest taka możliwość ... jakoś za trudne było mi przyjmowanie takiej rekompensaty ... bo dla mnie to żadne pocieszenie w takim nieszczęściu ... czuła bym się chyba jakoś nie moralnie wobec aniołków, siebie :-:)-:)-(
w samej ostatniej stracie dużo pomagał mi zaprzyjaźniony ksiądz ... ryczałam na jego ramieniu ile wlezie :sorry:
wspominał że może pomóc w pochówku ... ale to było dla mnie niewyobrażalne żegnać MOJE KOCHANE DZIECIĄTKO w towarzystwie kogoś więcej niż mojego męża ... nawet w dwójkę było nam bardzo bardzo ciężko ...
w efekcie ...
w samotności, pod osłoną mroku, w ciszy i wielkim płaczu pochowaliśmy nasze dzieciątka pod krzyżem na niewielkim cmentarzu ...
żałuję tylko, że kiedy poroniłam po raz pierwszy brakło przy mnie kogoś kto powiedziałby mi, że mogę moje dzieciątko zabrać ze szpitala :-( i dać mu schronienie u Boga ... ta jedna kruszynka nie ma stałego miejsca na ziemi ... nie wiem co się z nią dalej stało :-:)-:)-(
musiało minąć dużo czasu, abym mogła stanąć pod tym krzyżem i zapalić lampkę ...
dopiero w tym roku, na 1 listopada przyniosłam tam kwiaty: 3 żywe malutkie białe różyczki jak moje 3 malutkie niewinne kruszynki :-(
i ryczę za każdym razem kiedy tylko zbliżam się do tego miejsca :-:)-:)-(
 
hej, wróciłam niedawno ze szpitala. Dobra wiadomość jest taka, że nie trzeba łyżeczkować. Dobrze się oczyściło wszystko. Co do dzieciątka... sama nie wiem.Myślałam na początku by gdzieś je pochować, jeśli chodzi o rejestrację itd to nie mam na to siły, nic to nie zmieni.. Zawiozłam go do szpitala, a tam wzieli go na badania histopatologiczne... czy pózniej mogę go odebrać aby gdzieś pochować? można mieć urlop macierzyński po tak wczesnej ciąży? dzidziuś miał 2 centymetry, worek płodowy miał z 5cm jak na 8tydz był duży dzisiuś.
 
karol.a83 tak naprawdę do głowy by nam nie przyszło że mąż może mieć taki problem. Jak dojdę trochę do siebie zrobie jeszcze mrl na wszelki wypadek, chce wykluczyć wszystkie możliwe opcje aby nie przechodzić przez to znowu. Zresztą to niemożliwe. Już nie spotka mnie więcej coś takiego, następnym razem porostu urodzę.. zdrowe i żywe dziecko i tak będzie!
 
reklama
Miromirka bardzo bardzo mi przykro....Mój pierwszy poroniony dzidziuś miał 3 cm....Ale nie widziałam Go bo miałam zabieg - mnie w sumie tylko wytłumaczyli że jeśli się na niego nie zgodzę to będzie to trwało i trwało niewiadomo ile a ja już wtedy chodziłam z martwą ciążą ok. 2 tygodni (byłam w 9 tc a powinnam być w 11) , wtedy nie wiedziałam o możliwości pochowania takiego dzieciątka, 2 następne ciąże były niższe i poroniłam sama - nie chcę sie nawet zastanawiać nad tym co było wśród skrzepów (widziałam tylko jakby fragmenty ludzkiej tkanki), za 4 razem znowu miałam zabieg bo bałam sie panicznie tego co zobaczę, czekałam 2 tygodnie aż coś się zacznie i nic a poza tym oddałam kosmówkę do badania genetycznego. Chować dziecka nie chciałam chociaż się mnie pytali -była to trudna decyzja ale wiem że nie dałabym rady. Moje aniołki w postaci figurek stoją na grobie mojej teściowej która uwielbiała aniołki - i to jest moje miejsce.
Niestety z samego badania histopatologicznego nie dowiesz się jaka była przyczyna obumarcia ciąży ale taka jest procedura....
Zula sama wiesz że u mnie z bromergeronem była masakra... W sumie teraz jest OK, jedyny objaw jest taki że mówię trochę przez nos po paru godzinach po jego zażyciu.
Misiejku w sumie jak zachodziłam w ciąże błyskawicznie i jeśli tylko trafiliśmy to po prostu w niej byłam. A teraz pomimo ze jakaś jeszcze nadzieja jest po prostu czuję że się nie udało. W sumie nie wiem dlaczego - serduszek narobiliśmy jak mrówków, wiem kiedy była owulacja, mąż przyjechał napalony po abstynencji a tu lipa.....Po prostu nie bardzo rozumiem czemu akurat teraz miałoby nie wyjść?? Taka chyba złośliwość losu...
 
Ostatnia edycja:
Do góry