reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Porody

Beti to było 17 lat temu, więc juz na prawdę kupę czasu, usg może i tak nie pokazywały jak dzisiaj ale wystarczyło poczekać do tych 10 cm, moze bym tak nie popękała wzdłuż i wszerz. Teraz mam nadzieje pewnie tez się nacierpie - bo cc to jest jednak operacja, ale swiadomie wybieram takie rozwiazanie po tym co przeszłam. Będę miała porównanie. No jakoś będzie:)
 
reklama
Ja pierdziele co za poród masakra dosłownie... w ogóle co do porodów to dla mnie śmieszne jest to że u nas w jednym szpitalu po cc nie można przez 3 dni jeść, dziecko myją od razu po porodzie i co dziennie a w drugim szpitalu po okolo 6-8 h po cc normalnie dają jedzonko a dziecko dopiero po 3ciej dobie zycia pozwalaja umyc...
 
co szpital to obyczaj..niestety. W Niemczech do tygodnia nie zalecają kąpania, wcierają maź płodową w skórę dla jej ochrony. Ja nie chcę, żeby moje dziecko kąpali...obawiam sie wojny ze szpitalem przez te moje 'chcenia'..
 
dziecko to jest w kazym szpitalu z matka non stop ale chodzi czasem o takie niby "niuanse".

kerna mnei drazni to, ze w szpitalach sa tak przyzwyczajeni do ich sposobu postepowania! ja nie widze w tym problemu aby postepowac zgodnie z wola rodzacej. przeciez to jej porod, jej dziecko a oni maja tylko pomoc. a tak naprawde wystarczy odrobina dobrej woli personelu bez oceniania i zbednych komentarzy.

ja pamiatem, ze bylam w szoku jak jestem pierwsza noc w spzitalu o godzinie 5.30 wszyscy juz sie glosno krzataja po korytarzu, salowe sprzataja, wynosza ci smieci z pokoju. no nie ma spania! o 6 rano pielegniarka budzi cie zeby... zmierzy temperature, poniesc rolety i powiedziec, ze o 8 obchod:/ noz kur.... tam sie nie da odpoczac
 
Mnie położna rozłożyła na łopatki jak wpadła o 5:30 do sali, trzask światło, ja taka mega-rozespana: "Dzień dobry" :) a ona na to ani me , ani be, tylko: "A stolec był?" :baffled::no: Qltura pełną gębą... :szok:
 
haaaaaa Co do planu porodu to z tego co niestety wiem to też bywa różnie..czytałam teżhistorie gdzie rodząca była wysmiewana za plan porodu, że takie wytyczne to ona sobie może mieć ale to szpital jest a nie koncert życzeń...
 
reklama
to i jak pokrótce opiszę swoje męczarnie;-)
Podczas pierwszej ciąży byłam mega aktywna chodziłam na spacerki min 5 km dziennie i to mnie chyba zgubiło ;-) Dzień przed odejściem wód płodowych był dzień wojska polskiego a ja z mężem machneliśmy spacerek niecałe 20 km do muzeum no ale co czułam się świetnie to czemu nie tym bardziej że podobno chodzenie ułatwia poród ;-) Na drugi dzień mąż po nocnej zmianie kładł się spać a ja poszłam do mamy. Gdy mama wychodziła do pracy ja wstałam siku ale jak tylko zrobiłam kroka to było boom i wielka kałuża na podłodze. Na początku nie docierało do mnie to wszystko, do męża nie mogłam się dodzwonić ale że to blok obok to wysłałam moją siostrę po niego i najbardziej czego żałuję to że nie widziałam jego miny jak ona poczochrana w sumie prosto z łóżka wpadła do mieszkania wrzeszcząc że to już :-D Mamcia zamówiła Taxi tam badania dostałam celeston na rozwój płucek no i na patologie. Po dwóch dniach leżenia w łóżku przyszła pani dr i oznajmiła że trzeba wywołać poród bo grozi mi zakażenie wewnątrzmaciczne. To była środa koło godz.16 pojechałam na porodówkę oczywiście od rana na czczo ale że nic się nie rozwinęło to znowu po północy na patologię i od rana od 9 powrót na porodówkę tam znowu oxy i nareszcie się udało o 01.30 w nocy na świat przyszedł mój synek. Podali mi go na dosłownie 5 minut i potem pojechał na badania a ja ze względu na pękniecie szyjki i niekompletne łożysko zostałam dalej na porodówce. Najbardziej dobijające było chyba to że co chwila jakaś dziewczyna przychodziła na porodówkę chwila moment i po wszystkim a ja jedna chyba wszytskie zmiany zaliczłam:-( no i byłam megaaa głodna bo ostatni posiłek jadłam bodajże wtorek wieczór bądź środa rano ( nie pamiętam już tak dokładnie) a kolejne śniadanie dostałam dopiero w piątek rano no ale najważniejsze że synek był już z nami. Urodził się 20 sierpnia 2010 r o godz. 01.30 waga 2050g i 49 cm mój mały diabełek
 
Do góry