reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Poród w Żeromskim

Dziewczyny po dłuższej nieobecności czas i na moją relację:) Długo nie zaglądałam bo leżałyśmy dłużej w szpitalu a po powrocie ciężko zorganizować sobie czas w rezultacie czego dopiero dziś po raz pierwszy odpaliłam komputer:) Moja malutka jest kochana, teraz w zasadzie je i śpi:)

Jak już pewnie czytałyście w piątek 28.12 rano o 10 zaczęły sączyć mi się wody. Wylądowałam na patologii, gdzie poinformowano mnie że u 80 % kobiet skurcze pojawiają się w przeciągu 24 godzin a jeśli się nie pojawią tą będą musieli wywołać poród bo z każdą godziną wzrasta ryzyko infekcji wewnątrzmacicznej. Od momentu przyjęcia, mimo ujemnego wyniku GBS podawano mi co 8 h antybiotyk by chronić maleństwo. Przez całą noc skurcze się nie pojawiły więc o 8 rano w sobotę pożegnałam się z oddziałem patologii ciąży. I aby zakończyć temat patologii napiszę że ja akurat trafiłam super, nikt nie zapytał mnie skąd mam lekarza, nie byłam też traktowana gorzej, więc pobyt na potologii wspominam jako ok. O 8 rano przeniesiono mnie na salę porodową. Rodziłam w sali nr. 1, która była wyposażona w wannę z hydromasażem, worek sako, piłkę, materac itp. Położna przywitała się ze mną, przyszedł lekarz, zbadał i okazało się że rozwarcie mam na 2 cm. Podano mi zastrzyk z Buskolizyny (czy jakoś tak) na rozwieranie się szyjki oraz kroplówkę z oksytocyną (ani jednego ani drugiego nie miałam w planie ale mus to mus). Zachęcono do aktywnego spędzania czasu więc siędząc na piłce kołysałam miednicą i czytałam gazętkę. Po godzinie zaczęły się masakryczne skurcze od razu co 1 minutę. Myślałam że zwariuję z bólu, ok. 13 badanie i rozwarcie dalej na 2 palce:( Położna poleciła prysznic i ja również polecam go wszystkim rodzącym. Polewając brzuch ciepłą wodą ból znacznie się zmniejszał. Jednorazowo można siedzieć pod prysznicem 30 min. Czas płynął, bóle nadal masakryczne co 1 minutę i o 18 rozwarcie nadal na 2 palce. W międzyczasie podano mi leki przeciwbólowe w kroplówce, które nic a nic nie działały, dostałam też nospę do kroplówki i po niej ból minimalnie się zmniejszył. Lekarz, który zaglądał co pewien czas powiedział że zaczekamy aż kroplówka z oksytocyną się skończy i jeśli nie wystąpią naturalne skurcze to zrobi cesarkę. O 20 kroplówka się skończyła i jekieś 30 minut później zaczęłam mieć naturalne bóle, które były zupełnie inne i łatwiejsze do zniesienia niż te po oksytocynie i co najważniejsze sprawiały że rozwarcie zaczęło postępować. Po ok. 1 godzinie miałam już 4-5 palców co było wystarczające do podania mi znieczulenia. W moim wypadku nie było z tym najmniejszego problemu. Powiedziałam tylko raz że chce znieczulenie i 5 minut później przyszła Pani anestezjolog i przygotowała mnie do zzo. Powiem tak, po podaniu znieczulenia nie czułam zupełnie bólu tylko wiedziałam kiedy jest skurcz bo trochę napinał mi się wtedy brzuch. Uczucie cudowne, czułam się zupełnie innym człowiekiem i wreszcie mogłam odpocząć. Pani anestezjolog poinformowała mnie że po 1 godzinie może mi podać kolejną dawkę ale po upływie tego czasu miałam 9 palców i położna odradziła mi tą opcję bo powiedziała że nie będę czuła bóli partych co nie jest dobre. Ok. 23 zaczęłam mieć bóle parte ale okazało się że dziecko jest zbyt wysoko i musi się obniżyć. Położna poleciła, żeby zająć pozycję kolankowo-łokciową na materacu i kręcić miednicą. Jak miałam skurcz party i musiałam przeć a dziecko było wysoko i było to chyba najgorsze uczucie w moim życiu. Myślałam, że mnie rozerwie w środku. Człowiek już wtedy nic nie kontroluje, np. sikałam i tego nie czułam. Okropnie poniżające... II faza porodu trwała już ponad godzinę więc zleciało się wiecej ludzi m.in dwóch lekarzy, który zaczęli szeptać między sobą że parte trwają już zbyt długo. Wtedy poprosili mnie o przejście na fotel i po 10 minutach powiedzieli że dłużej nie mogą czekać i muszą mi "trochę pomóc". Pan doktor naciskał na mój brzuch starając się wypchnąć dziecko (na szczęście robił to delikatnie w miarę) a Pani doktor nacięła mi krocze. Po 1 godzinie i 25 minutach parcia urodziła się Jagódka. Tata musiał od razu przeciąć pępowinę i Pani pediatra szybko ją zbadała po czym trafiła na mój brzuch na 2 godzinki. Wtedy też mieliśmy pierwsze karmienie. Ogólnie mój poród był traumatycznym przeżyciem. W oczach popękały mi naczynka, na twarzy z wysiłku wyszły wybroczyny, nabawiłam się hemoroidów, a jak próbowałam na drugi dzień się wysikać to okazało się że nie jestem w stanie sama przerwać:( Jednym słowem masakra:( Po porodzie malutka dostawała antybiotyk na wszelki wypadek bo wody odpływały przez 38 godzin. Ja również dostałam antybiotyk. Jeśli chodzi o opiekę po porodzie to powiem Wam że była cudowna. Położne są wspaniałe, przychodziły na każdy płacz dziecka i pytały czy nie trzeba pomóc, czy nie ma problemów z karmieniem itp. Super babki jednym słowem. Przy każdej zmianie położne przekazywały sobie informacje co u każdej pacjentki w rezultacie nowa położna na zmianie wiedziała że np. mam poranioną prawą brodawkę itp. U mnie macica nie oczyściła się należycie i musiałam dłużej leżeć w szpitalu bo na USG wychodziły skrzepy. Rano i wieczorem dostawałam zastrzyki z oksytocyny, żeby organizm lepiej się oczyszczał. Malutka też leżała dłużej bo podawali jej ten antybiotyk. Jak powiedziałam że mam ten problem z sikaniem to przyszła Pani rehabilitantka i pokazywała nam ćwiczenia do wykonywania w połogu. Po paru dniach już normalnie sikałam:) Leżałam na sali z dziewczyną która rodziła w 2010 na Ujastku i powiedziała że nie ma porównania i Żeromski bije Ujastek na głowę. Jedyne co mówiła że jest lepsze na Ujastku to to że są tam półki w łazience i że do każdego posiłku dają owoca:) Jak tylko znajdę chwilkę to napiszę Wam moje rady i sugestie odnośnie szpitala.
 
reklama
Ania dzieki za relacje. milo slyszec ze mimo ciezkiego porodu z wyboru szpitala jestes zadowolona

W ogole jestescie niezastapione z tymi wszystkimi informacjami..

To ja mam jeszcze takie pytanie:
czy takie podklady co sie na lozko kładzie zeby nie pobrudzic poscieli są potrzebne? warto kupic?
no i ta nieszczesna lewatywa.. gdzie i jaka kupic? w aptece?
 
To ja mam pytanie odnośnie tego terroru laktacyjnego ;)

Mam spory biust za to bardzo małe sutki (wcześniej były płaskie ale od kiedy jestem w ciąży to zdecydowanie częściej wystają co mnie niezmiernie cieszy)
Ale zastanawiam się czy nie warto w takiej sytuacji zaopatrzyć się w kapturki/nakładki silikonowe...
Położne/ doradcy laktacyjni polecają takie rozwiązanie czy raczej sceptycznie do tego podchodzą?
Wiecie coś na ten temat?

ja własnei miałam brzydki sutki :( ale z nakladkami nie szło mi wogóle karmienie, mały nie chciał brrać do buzi tego bo to duże było dla niego.
sorry za reklame koali :(
Koala - Rodzinne Centum Położnicze :: Filmy
ale jest tam fajny filmik jak przygotować ze strzykawki tłoczek do wyciągania sutka .. w moim przypadku pomógł też laktator
 
Betina ..mi te podkłady sie przydały i to bardziej dla małego bo mi obesrał wszystko w nocy w swoim pudełeczku wiec miałam na zmianę :)

Ania ... gratulacje i powodzenia i duża doza współczcia ale po cięzkich porodach rodzą sie najfajniejsze dzieci - tak se tłumacze:)
 
Ania łatwy poród to nie był, ale byłaś dzielna i ważne, ze macie swoje szczescie juz przy sobie. Nabieraj sil i bede czekala na instrukcje od Ciebie :)
Ja nie wiem jak to z tym karmieniem będzie, ale od początku ciąży urosły mi strasznie sutki, a teraz jeszcze ciemnieją :szok: piersi może nie są jakieś duze ale te sutki to sporo urosly.
Betina na szkole rodzenia te podkłady polecali. Można je podkladac juz wczesniej, gdyby np. wody odeszly Ci podczas snu. Do szpitala generalnie nie sa potrzebne, ale przy duzej ilosci porodow (a od 2013 jest ich bardzo duzo) lepiej miec swoje.
 
Ania przeżycie faktycznie .... ale teraz trzeba zebrać siły dla Jagódki :-)

Co do piersi to w sumie moje zrobiły się pełniejsze a sutki mmm w sumie jakoś nie odstają ale nie są wklęsłe mam nadzieję że nie będzie problemu z tym ;-)
Szczerze powiem że jestem zielona z porodem i tego się obawiam , ale mam nadzieję że trafię na taką położną która nam pomorze jakoś przetrwać i urodzić Małą:-)

Wesolutka a mówili coś na szkole jeszcze ? godnego zapamiętania :-)
 
Mam pytanie /prośbę do dziewczyn które chodzą na szkołe rodzenia ..
poszukuje swoich położnych z z porodu .. co by im podziękować za opiekę i nei mam pojecia jak sie nazywają;
Jedna jest taka duża, jak to mąż powiedział jak ona nie wycisnie dziecka to nikt nie wyciśnie:) a druga jest taka drobniutka czarna z pasmami siwych włosów i o szalenie miłym uspokającym głosie
 
aninek, jestem po pierwszych zajeciach z tematu 3 trymestr ciazy :) zajecia trwaly 2 godziny :p to co najwazniejsze wydaje mi sie, że Wam napisalam :) jak masz jakieś watpliwosci to pytaj, jak czegos nie bylo to zawsze moge zapyac po zajeciach :)
Nastepne zajecia mamy z porodu - tez Wam zdam relacje :)
elak, czy ta Pani o spokojnym głosie wygląda tak? Zobacz załącznik 529548
jak tak to jest to Pani Ania Pułczyńska. Większej Pani nie kojarzę ;-) Obchod po oddziale mamy dopiero na 3 lub 4 zajeciach, wiec wtedy ewentualnie moge bardziej pomoc. :)
tu jeszcze coś jest.
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie...oly_czyli_najlepsi_lekarze_i_polozne.html?i=2
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Dziewczyny, wasze relacje, spostrzeżenia i porady są po prostu bezcenne:happy2: Zaglądam tu codziennie i przyznam,że z każdym dniem czuję,że wiem więcej i powoli nabieram pewności,że mnie też uda się przejść przez poród...;-)Aniu-gratuluję Jagódki!- i życzę Ci dużo sił i zdrowia!
 
reklama
Dzięki dziewczyny:) Kilka moich rad:

1. Ktoś pytał o szlafrok - mi zupełnie nie był potrzebny, po korytarzu praktycznie wszyscy chodzili w koszulach.
2. Ja mam piersi z gatunku bardzo dużych i sutki raczej nie super wystające - z karmieniem nie ma problemu. Przy dużych piersiach najlepiej sprawdza się pozycja spod pachy. Panie od laktacji pomagają w przystawieniu więc nie martwcie się.
3. Moja malutka od samego początku bardzo poraniła mi brodawki - warto mieć ze sobą jakąś maść na ten cel przeznaczoną. Moim zdaniem lepsza jest maść która ma w składzie 100% lanoliny niż np. bepanthen. Pierwsze dni karmienia to generalnie jedna wielka masakra jeśli chodzi o brodawki. Mi leciała krew i każde przystawienie wiązało się z moimi łzami i w sumie nadal tak jest. Miejmy nadzieje że niebawem się zahartują. U mnie nakładki z Aventu wogóle się nie sprawdziły.
4. Podkłady na łóżko dostaje się po porodzie jeden, ale warto mieć więcej żeby np. przewinąć na nim malucha. My używamy ich także w domu. Fajne są podkłady które można kupić w Margocie firmy Bella Panda, bo nie są takie wielkie jak te w aptece.
5. Podpaski poprodowe Bella ja zużyłam już ponad 12 opakowań, a w szpitalu ponad 6 ale używałam ich także jak sączyły mi się wody.
6. Ubranka dla dziecka - warto mieć więcej niż 1 komplet na dzień.
7. Nie bójcie się pytać - ja na początku pytałam o wszystko - jak przewinąć, jak układać do spania, co zrobić jak się dziecko krztusi itp. Moja Jagódka na początku bardzo ulewała wodami płodowymi więc ta wiedza się przydała.
8. Warto mieć coś do jedzenia dodatkowo bo jedzenia w szpitalu jest mało. Kolacja jest ok. 16:30-17:00 a śniadanie dopiero ok. 8:00 więc warto mieć jakąś bułkę na drugą kolacje.
9. Ja do podmywania miałam Lactacyd ale nie używałam bo zdecydowanie lepsze na krocze po porodzie okazało sie mydło w płynie Biały Jeleń + ręczniki papierowe do osuszania krocza.

Jak macie jeszcze jakieś pytania to piszcie:)
 


Napisz swoją odpowiedź...
Do góry