Cześć forumowiczki !!!
Niestety na temat opieki po porodzie w szpitalu Rydygiera nie mam za dobrego zdania :-(,a rodziłam niedawn
gólnie opieka podczas porodu była pierwszej klasy,dzieki położnej Pani R.,natomiast opieka po porodzie coś strasznego i niestety do dnia dzisiejszego ponoszę tego skutki.Może akurat mnie się tak przytrafiło,bo byłam może za grzeczna i nie chciałam nikomu sprawiać kłopotu,a zwłaszcza pielęgniarkom,ponieważ miałam problemy z karmieniem.Niestety zakończyło się to stanem zapalnym piersi :-(.Dużo można by tu opowiadać.... Niestety nie karmię swojego dziecka,a tak bardzo chciałam.... Raczej drugi raz nie zdecyduję się na poród w tym szpitalu.Pozdrawiam Wszystkie i trzymam kciuki !!!
U mnie podobna historia
Opiszę swoją przygodę z tym szpitalem bo sama tu szukałam informacji na jego temat.
Rodziłam tam 30.09 tego roku, pierwsze dziecko.
Teraz jestem o wiele mądrzejsza, ale jak rodzisz pierwsze dziecko to mimo wielu lektur, szkół rodzenia i porad internetowych tak naprawde niewiele wiesz...
Miałam lekarkę stamtąd, ale nie prowadzącą tylko tak troche "po znajomości", z polecenia koleżanki, byłam u niej prywatnie kilka razy w trakcie ciąży, świetna babka.
Ogólnie lepiej mieć tam "swojego" lekarza, wtedy można uniknąć kolejek, rejestracji, poza tym wszyscy zdecydowanie lepiej człowieka traktują, itp, etc.
Miałam również dużo szczęścia i trafiłam z porodem na jej dyżur.
Nikomu nie płaciłam, nie brałam położnej, trafiłam na bardzo fajną babkę (chyba też Jola, ale nie ta co prowadzi szkołę rodzenia, bo tam chodziłam i ją znam), wszyscy super się mną zajmowali.
Miałam krótki, ale cięzki poród, bo Młody źle sie ułożył i nie chciał wyjść. Dlatego też nacięcie było konieczne.
Poród super (o ile poród może być super
), jeżeli chodzi o sam poród polecałabym ten szpital w 100%!
Ale potem już zaczęły sie problemy. O ile opieka ginekologiczna nadal była bardzo dobra, o tyle cokolwiek co związane z pomocą z dzieckiem i opieką nad nim to totalna porażka
Najpierw kazano mi zadzwonić, jak będę chciała małego przystawić, jak zadzwoniłam i mówie, że chce nakarmić to mi położna odpowiedziała "to niech Pani karmi" :/ Musiałam sie dopraszać o pomoc.
Z tym karmieniem to w ogóle osobna historia. Od razu walą dziecku butle.
Cała neonatologia to hipokryzja. Mają przykazane propagować karmienie piersią i tak robią, ale pomóc nie chcą wcale a poza tym non stop dokarmiają, tak, że lepiej im w ogóle dziecka nie oddawać!
Kiedyś byłam na noworodkach a tam taka rozmowa pielęgniarek:
"-kolejna urodziła i zakazała dokarmiać dziecko, znowu kolejne dziecko bedzie zagłodzone,
-spoko, jest po cc, to na noc nam na pewno odda dziecko to dokarmimy..."
ręce opadają,
kazali mi kupić nakładki na sutki, po czym lekarka mi powiedziała, że jak bede karmić w nakładkach to strace pokarm, a jak sie okazało na sali obok leżała babka, która pierwsze dziecko karmiła w nakładkach pół roku, jak jej to powiedziałam to zaczęła sie wycofywać, że ona tego nie miała na mysli, że strace pokarm i zaczęła się bardzo pokrętnie tłumaczyć.
Niestety tam wracałam, bo nie wyleczyli dziecku żółtaczki, oczywiście w nocy zabroniły mi przychodzić karmić, jak leżał pod lampami, jak wróciłam do domu okazało sie, że Młody nadal niedoleczony, a że 3 raz do Rydygiera już nie miałam nerwów jechać pojechaliśmy do Prokocimia. Prokocim a Rydygier to niebo i ziemia jeżeli chodzi o opiekę nad dzieckiem, cudowni lekarze, pielęgniarki, super rzetelna opieka.
Wracając do neonatologi w Rydygierze to jeszcze jedna historia, chciałam zapytać Panią dr o szczepionki, jej odpowiedź była tragiczna bo po pierwsze nic sie nie dowiedziałam, zaczęła kręcić, a ja zadawałam konkretne pytania, nie potrafiła odpowiedzieć tylko ciamkała i stroiła głupie miny.
Sama pracuję w bardzo specyficznej branży i zawsze staram się klientom tłumaczyć wszystko bardzo przejrzyście, wiem, jak to jest ważne niestety Pani dr nie była mi w stanie niczego przejrzyście wyjaśnić.
Konsekwencją tej beznadziejnej opieki noworodkowej jest to, że muszę syna dokarmiać mlekiem modyfikowanym:/ Przez 2 tygodnie od porodu tułałam się po szpitalach:/ Zjadłam masę nerwów z powodu jakże błahej żółtaczki.
Nie wiem czy jeżeli będę miała drugie dziecko zdecyduję się tam rodzić jeżeli tak to tylko z uwagi na ginekologię.
Jestem teraz o wiele mądrzejsza i nie dam sobie już w kaszę dmuchać. Postawię na swoim i nie będę słuchać tych pseudo lekarzy neonatologów i pielęgniarek od noworodków. naprawdę mam do nich wieeele żalu