reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

PORÓD w szpitalu RYDYGIERA w Krakowie

U mnie też różnica w pomiarze o 500gr, ale to od ilości wód zależne- miałam wielowodzie. Stan szpitala dramatyczny, najlepsze te pęknięcia na korytarzu- mój syn genialnie usypiał jak go wiozłam po tych wybojach :D Ginekologia super, zwłaszcza doktor Opalski jest na wagę złota, ale i inni lekarze konkretni, ale nic ci nie narzucają, podobnie ekipa anestezjologiczna, chociaż przed moim cc jakaś dziewczyna miała problem ze znieczuleniem (super jest słuchać komentarzy położnych o tym, że komuś jelita z bólu wypadły i czekać na swoją operację). O dziwo nie dostałam lewatywy (chciałabym, potem czekasz 3-4 dni...), masz też własne ubranie, nie koszulę do zabiegu. Noworodki jak dla mnie klęska- owszem, panie bardzo pomagają przy karmieniu, dostawianiu, ale i tak ładują w dzieci butelki bez pytania- jak się leży po cc jak ja 26 godz to 2 noce dziecko spędza u nich- co 3 godziny butla, potem problem z łapaniem piersi, mimo że pokarm mnie zalewał od 1 dnia. Jak już mnie pionizowano po tych 26 godzinach (myślę, że byłoby wcześniej, ale panie o mnie zapomniały, a ja nie wiedziałam na ile mogę się ruszyć) i w 3 dobie byłam w stanie zająć się dzieckiem to na noworodkach głośno komentowano, że jeszcze nie umiem przewijać. Lekarze neonatolodzy bez zarzutu. Położniczy pól na pół- są super położne, ale były też i takie, które wyglądały, jakby chciały zamordować ;) Największa wada- dezinformacja, każdy mówi co innego albo zgoła nic, ja naiwnie czekałam 4 dni na informację , jak pielęgnować ranę, aż w końcu zapytałam o to wychodząc ze szpitala (ale to chyba mój problem: liczyć na to, ze jesteś w szpitalu to się ktoś tobą zajmie :D).
 
reklama
Tak, te pęknięcia na korytarzu były masakryczne, ale faktycznie dziecko przynajmniej usypiało ;). Co do opieki na noworodkach to ja nie miałam do tego jako tako zastrzeżeń. Na pewno neonatolodzy bardzo dokładnie badali dzieciaki i nie wypuszczali ze szpitala bez dokładnych oględzin. Niektóre dziewczyny czekały na wypis o kilka dni dłużej, jak było nawet małe podejrzenie, że coś może być nie tak. No a z tym dokarmianiem to masz 100% rację, że robią to bez pytania. Choć w moim wypadku akurat trzeba było dokarmiać małego, bo nie miałam pokarmu przez 2 doby:/ tylko teraz tak sobie myślę, że może dlatego że powiedziano mi, że "mam płaskie brodawki" i dlatego dziecko nie chce się przyssać (wyśmiała to później moja położna, jak już byłam z synkiem w domu) przez co za rzadko go dostawiałam. Po prostu nie potrafiłam tego dobrze zrobić, a żadna z tych pań nie była w stanie poświęcić mi więcej niż 10 minut każdego dnia. Dlatego super by było, jakby w codziennie był na oddziale doradca laktacyjny tylko od tego tematu - w czasie mojego pobytu pani od laktacji była tylko raz. Skutek był taki, że do domu wychodziłam prawie, że z zapaleniem piersi i dzieckiem które wymagało dokarmiania butelką. A panie z noworodków tylko mówiły przerażone, że jak nie nauczy się jeść z cycka, to będę miała duży problem, bo dostanę zapalenia piersi:/
 
Kurczę, oni dają po 30ml mieszanki co 3 godziny, panie w nocy mają spokój- taki bobas nie ma aż takiego zapotrzebowania, no ale "musi przybierać". U mnie pomogło trzymanie dziecka na sobie cały dzień (samo to pobudza laktację) i przegłodzenie- no bo jak mu rzeka mieszanki sama leciała to nie ma sił, żeby był głodny przy dostawianiu co 3 godziny. Ale to za radą pani z oddziału położniczego, której jestem głęboko wdzięczna, bo nie wiedziałam dlaczego on się denerwuje przy dostawianiu, myślałam, że nie mam pokarmu. Na co ona nacisnęła pierś i mleko trysnęło na ścianę, wtedy uwierzyłam w siebie ;)
 
lalena84, dowiedziałaś się może, co z tym remontem ?
Wlasnie bylam, remont jak remont, generalnie polozna mi mowila, ze sami czekaja i nie wiedza nic konkretnego, ogolnie warunki jak w hotelu klasy S;) i to jest jedyne do czego moge sie doczepic, choc i tak mialam jedynke po cc:)
I to jedyny minus.

Wszystko inne na ogromnego plusa! Poporzednie dziecko rodzilam na ujastku i tam bylo tylko ladnie. W rydygierze, jie wspominajac juz o samych lekarzach, to panie z porodowki, poloznictwa i neonatologi super, bardzo mile, wyrozumiale i cierpliwe! Żadnego marudzenia, ze trzeba cos pomoc czy cos zrobi , zadnych komentarz, ze sie narzeka-przeciez jestes po porodzie to ma prawo boleć:)
Dziecko dokarmiaja, ale mi to nie przeszkadzalo, bo ja nie mialam pokarmu, dwie nocki bylo u nich, po porodzie po dwoch godzinach dziecko bylo ze mna i bylo przystawiane, nastepnego dnia wod rana bylo ze mna, my nie mielismy problemu, zeby potem przystawic do piersi.

Generalnie bardzo polecam!
 
reklama
Ja się mocno zastanawiam nad porodem w domu narodzin w rydygierze, jeżeli oczywiście przejdę kwalifikację. Ważne dla mnie jest to, żeby poród odbył się w moim rytmie, bez poganiania i przedwczesnego podawania oksytocyny.
Wątek coś umarł, a ciekawa jestem, czy inne dziewczyny rozważają dom narodzin.
 
Do góry