Witajcie, ja rodziłam w Rydygierze we wrześniu 2014 a drugi poród mam na koniec maja i nie wyobrażam sobie, żebym rodziła w innym szpitalu. Miałam "swoją" położną P. Jolę Łaszczyk i przy drugim porodzie też chcemy z mężem rodzić z Nią. Poznaliśmy Panią Jolę w szkole rodzenia i oboje byliśmy przekonani, że Jej ciepło i spokój jest nam potrzebny. Przed przyjazdem do szpitala, odbierała każdy nasz telefon, udzielała wskazówek przez co dużą część porodu spędziłam w swojej wannie. Kiedy przyjechaliśmy do szpitala a Pani Jola była w drodze, inna położna która akurat wtedy miała dyżur była bardzo oschła i bez empatii. (nie wiedziała, że "moja" położna była w drodze, bo można by pomyśleć, że stad jej zachowanie)Mówiła do mnie, żebym oswoiła się z bólem, bo to dopiero początek, że będzie boleć bardziej itp. To były słowa, które w niczym nie pomagały, wręcz byliśmy oboje z mężem przerażeni. Do szpitala trafiłam z 1,5cm rozwarciem, więc też może nie przypuszczała, że urodzę. Jak tylko Pani Łaszczyk weszła do sali porodowej, od razu mnie przytuliła, powiedziała żeby się nie martwić, że już jest, że wszystko będzie dobrze i spokojnie będziemy sobie rodzić. I tak właśnie było. W sali porodowej byłam od godziny 2, a o 3:45 urodził się Nasz Synek. Prawie cały poród leżałam w wannie, wyszłam tylko na ostatnie 10 min skurczy partych. Było bardzo spokojnie, intymnie. Mąż i ja cały czas słuchaliśmy Jej rad i byliśmy na tym skupieni, więc nie było nerwowo. Od początku byłam nastawiona na znieczulenie przy porodzie ale obeszło się bez. Kiedy rzeczywiście już poprosiłam o podanie Pani Łaszczyk powiedziała, że za 15 minut kończymy i czy wytrzymam i żebym dotknęła główki. Wtedy wiedziałam, że dam radę i wszystko musi być tak jak Ona mówi. Zaufaliśmy Jej w 100% i nie rozczarowaliśmy się w niczym. Przyniosła mi jeszcze gaz, który jak dla mnie nie uśmierzał bólu ale skupiłam się na oddychaniu i mąż też miał łatwiej, jak oddychał ze mną. Ostatni etap porodu, był na krześle porodowym i myślę, że jest to świetna sprawa, bo pozycja nie jest męcząca, działa dodatkowo siła grawitacji i u mnie trwało to 10 min. Pani Jola doradzała jak oddychać, wspierała, chroniła krocze (poleciła mi przed porodem olejek do masowania krocza, który uelastycznia mięśnie). Od samego początku bardzo uważnie monitorowała przebieg porodu, ze szczegółami odpowiadała na nasze pytania. Stworzyła atmosferę bardzo intymną, ciepłą, komfortową, spokojną, a przede wszystkim czuliśmy się bezpiecznie.