Mart, przykro mi, że się wystraszyłaś...
Nie ma co ukrywać - poród boli. Jednych bardziej, innych mniej. Jeśli Cię to pocieszy, to powiem Ci, że ja swój wspominam rewelacyjnie. Mimo tej prawie rozwalonej kabiny
Nie krzyczałam (
), nie mówiłam, że nienawidzę Męża i że to ostatni raz
Nie błagałam o znieczulenie. Do 4 cm bolało trochę, ale jak przy ostrzejszej miesiączce - bez szału. Potem było trochę gorzej, bo dużo szybciej wszystko szło.
Ale ten
ból nie jest ciągły. Naprawdę aż dziwne, jak człowiek potrafi się zregenerować przez minutę między skurczami. Skurcz trwa maks. właśnie minutę (piszę o swoich doświadczeniach) - pierwsze 15 sekund narasta (jeszcze nie za bardzo boli, czułam to jakby przychodziła jakaś fala z zewnątrz), potem jest punkt kulminacyjny w połowie, a potem już się wycisza. Bardzo mi pomagało jak Mąż mi liczył sekundy co 10. Wiedziałam, że jak usłyszę "30", to znaczy, że już powoli będzie koniec. Bo inaczej to by mogło trwać w nieskończoność.
A potem jest błoga minuta przerwy
No i kopa dają informacje o powiększającym się rozwarciu. A jak już się pójdzie na fotel na parte, to prawie nic nie boli
Koncentrujesz się na pchaniu i skurczu prawie nie czujesz. Nie czuć nawet nacięcia, o ile je robią. I jeszcze położna co chwilę mówi, że główkę widać i że jest coraz bliżej - wtedy naprawdę już nic nie boli
No a na koniec czujesz coś, jakby wielomackowa ośmiornica przez Ciebie przechodziła i nagle - nie zdając sobie jeszcze sprawy z tego, że to JUŻ - słyszysz płacz Malucha i dostajesz go na brzuch! I już jest PO WSZYSTKIM! I w tej sekundzie zapominasz o całym bólu. Naprawdę
***
Trzeba być przygotowanym na to, że będzie bolało (ale jak będziesz to źle znosić, to same położne zasugerują znieczulenie - one robią wszystko, żeby Ci się dobrze z nimi współpracowało). Pod koniec mięśnie drżą z wysiłku no i przez skok adrenaliny. Usiądziesz na fotelu i nogi będą Ci latać jak galareta - nawet to trochę śmieszne jest
Jak się szyjka rozwiera to może być trochę niedobrze (ale ja np. nie wymiotowałam). No i z takich przykrych rzeczy to chyba tyle.
Czas leci szybko, a najbardziej pocieszające jest to, że TO SIĘ MUSI KIEDYŚ SKOŃCZYĆ