reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Poród - pytania, wątpliwości, wskazówki...

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
reklama
zgadzam się ze taki poród ma sens jeśli są spełnione wymienione w artykule warunki. Nic na siłę, jeśli mężczyzna nie czuję się na siłach żeby uczestniczyć w takim wydarzeniu to jestem za tym aby nie zmuszać. Mój mąż był przy mnie podczas pierwszej fazy porodu (która trwała 17 godzin) bo później miałam cesarkę i nie miał możliwości być ze mną, ale naprawdę była to dla mnie nieoceniona pomoc.
 
moj maz uwaza ze takie akcje typu.. kupka siku czy inne perypetie to naturalna czesc porodu... i nie ma sie czego wstydzic....rozumie to. I mowi ze nie wyobraza sobie nie byc przy porodzie :) wiec jestem dumna z mezczyzny mego :) i ciesze sie ze nie bede sama bo jestem troche przestraszona
 
Co do cięcia, to moja mama przy pierwszym porodzie była tak porozdzierana przez to, że jej nikt nie naciął, że później wylądowała na plastyce u chirurga...
nie ma się co bać.
Słuchajmy doświadczonych mam :-p
 
co do obecności męża to z jednej strony chciałabym ale mój jest taki ciekawski, że obawiam się, że mógłby zająć miejsce położnej żeby dobrze widzieć co się dzieje. Na 100 chcę aby był w pierwszej fazie a później wyjdzie w praniu. W szkole rodzenia tez mówili, żeby nikogo nie przymuszać i że czasem wystarczy obecność w tej pierwszej fazie, żeby kobieta miała oparcie. Znam przypadek gdzie tatuś bardzo chciał być do końca ale niestety nie dał rady i musieli go cucić...
 
Przy pierwszym porodzie mąż był od samego początku, do samego końca. Fakt faktem wszystko trwało 3g i 20 min, więc szybko. Przeciął pępowinę i właściwie to on pierwszy trzymał malutką, bo mi ją na chwilkę dali na brzuch i potem poszła z nim do mierzenia i ważenia. Nigdy nie zapomnę jego łez szczęścia i dumy, że to jego córeczka i że był przy jej porodzie. Teraz też potrzebuję jego obecności, bo wiem że mnie skrzywdzić nie pozwoli :tak:
 
My jesteśmy jeszcze na fazie zastanawiania się, to znaczy ja bym chciała, ale T się trochę boi jak to będzie. Ja wiem, że bez niego będzie mi ciężko, a że do wyrywnych on nie należy to nie boję się zbytnio, że będzie zaglądał nie tam gdzie trzeba :-D w razie czego każę mu wyjść już w trakcie :-)
Dzisiaj miałam okazję obejrzeć panie położne z mojego szpitala i kilka ma taki wygląd, że bałabym się zostać z nimi sam na sam. Ja wiem, że nie powinnam ich tak oceniać, ale naprawdę kilka to takie babochłopy, że się obawiam konieczności meżowskiej interwencji gdyby coś się działo nie tak. Kobieta na ktg czekała prawie 2 godziny, a im się bynajmniej nie spieszyło :wściekła/y:
 
reklama
Dziewczyny byłam dziś zwiedzać drugi z rozważanych przeze mnie szpitali i normalnie buty mi spadły. Prawie cały oddział jest nowiusieńki, są 4 sale porodowe,w każdej akcesoria, w jednej wanna, niestety prysznic na te 4 sale tylko jeden. Ten szpital kładzie nacisk na ochronę krocza (a jest to dla mnie baardzo ważne o czy pisałam), jest możliwość wzięcia ZZO. Po porodzie, jeśli z mamą i dzieckiem jest wsio ok to dzidzia przy mamie jest mierzona, ważona, badana, nigdzie nie jest zabierana. W ogóle położna która nas oprowadzała to rewelacyjna. Dosadna, z poczuciem humoru, w miarę młoda babeczka. Superowo. B. też się o wiele bardziej podobało niż w tym pierwszym szpitalu. Myślę, że już się zdecydowaliśmy na ten drugi szpital :-)

Jeśli chodzi o poród to zależy to tylko od B. zapytałam go na począku jak on się na to zapatruje, powiedział, że się zastanowi czy chce być przy porodzie. Nic nie mówił na ten temat, a potem przeszedł na tym do porządku dziennego, że będzie mi towarzyszył. Chciałabym, żeby naszej córce przeciął pępowinę, zobaczymy jak to będzie. B. dużo się wypytuje o kwestie porodowe (dzisiaj mu tłumaczyłam co to oksytocyna i "czym to się je" ;-)) i widać, że chce wiedzieć i uczestniczyć, rozumie też, że poród to nie tylko kilka bóli partych, i być może coś się w ciągu tego czasu może wydarzyć. Akceptuje to. Jestem straszną panikarą i nie wydaje mi się, żebym sama dała sobie radę, a wiem, że jak on ze mną będzie to i ja będę silniejsza.
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry