moj mezulek byl przy porodzie nicoluski, przy wszystkich fazach mnie wspieral, choc byl juz baardzo zmeczony bo od pierwszych skurczy do samego porodu to prawie 4 doby minelo
a ze my wiadomo, zieloni w tej kwestii,pierwsza córcia sie miala narodzic, to od samego poczatku zapisywalismy czestotliwosc i czas skurczy
a przez prawie 3 dni byly one co 7 minut po 30,pozniej 40 sekund. teraz mamy zeszyt ze skurczami
ale jak juz przyszlo co do czego, rano 27.01(o 4)pojechalismy do szpitala bo skurcze byly co 5 min, zrobili badanie(pierwszy raz mi patrzyli pod majteczki, az sie zawsztydzilam tej poloznej
i) i sprawdzila ona rozwarcie-1cm(wepchala paluchy tak, ze az podskoczylam na fotelu!) zrobili odczyt na komputerze skurczy i serduszka, ale nas odeslali, ze jeszcze nie bede rodzic do domu. potem caly dzien mialam bardzo ocne skurcze co 5 lub 7 min, ale mowie, ze nie jade bo znowu mnie odesla do domu, wiec tak sobie zapisywalismy i czekalismy co bedzie. ojj sie nakleczalam w tym dniu za wszystkie czasy bo to byla dla mnie najlepsza pozycja na bol w czasie skurczu
i tak caly dzien az do 12 w nocy, gdzie skurcze byly co 4 min. i budze mojego ł i mowie mu:masuj mi tu plecy bo mnie tam strasznie boli a on taki zaspany mi po rece jezdzil
to sie wkurzylam, poszlam sie wykapac, bo jak lezalam w wannie to mi lepiej sie robilo.wykapalam sie, podgolilam jeszcze tu i ówdzie, bo sobie pomyslalam, ze moze to juz dzis to zeby wiochy nie bylo
choc ten rytual co wieczor od 15 dni(bo tyle bylo po terminie
a pozniej, jak sikalam to zobaczylam jeszcze, ze czop sluzowy mi wypadl i byl z krwia to mysle, budze lukasza i dzwonie, ze jedziemy do szpitala
tak tez zrobilam, mowieco i jak, ze skurcze silne, ze co 4 min i 40s,ze mi odszedl czop, a pani ze szpitala mowi, ze moge przyjechac, ale oni mnie odesla jak nie beda co 2min.mowie jej na to ok, ale przyjade.ok,ok,to pa.
po taksowke zadzwonilam, nie chcieli za bardzo przyjechac bo powiedzialm, ze szybko w miare prosze bo ja do porodu, ale przyjechali po 10 min. i wszpitalu bylismy o 1:10 w nocy a nicola o 3:07 sie urodzila.w szpitalu juz wszystko szybkoposzlo. a moj mezulek jak zobaczyl głowke, to sie prawie rozplakal i byl w szoku ale wytrzymal do konca, pepowine przeciali dopiero wtedy sobie usiadl i poprosil pania o wode
byl dzielny i dal rade, tylko nie wiem czy teraz bedzie chcial byc tak az do samego konca
...ale pewnie da sie przekonac