reklama
Ja przy pierwszym porodzie byłam krojona i szyta i nieźle to wspominam i powiem Wam, że teraz też wolałabym, żeby cięli mi krocze, bo zbyt wiele czytałam (osobiście też spotkałam takie dziewczyny) o nienacinanych kroczach podczas porodów (zwłaszcza pierwszych). Teoretycznie wszystko może być ok, ale po nienaciętym kroczu poostaje masę mikrouszkodzeń (niewidocznych gołym okiem), które dają o sobie znać później (nawet po kilku latach) masą problemów - z "wypadaniem macicy włącznie, że o współżyciu nie wspomnę. Sama mam koleżankę, która już w 6 tygodni po porodzie musiała iść na operację plastyczną pochwy. Więc osobiście wolę uniknąć tkich historii.
A to wypadanie macicy to przypadkiem nie skutek dżwigania w czasie połogu ???Damaris pisze:Teoretycznie wszystko może być ok, ale po nienaciętym kroczu poostaje masę mikrouszkodzeń (niewidocznych gołym okiem), które dają o sobie znać później (nawet po kilku latach) masą problemów - z "wypadaniem macicy włącznie, że o współżyciu nie wspomnę. Sama mam koleżankę, która już w 6 tygodni po porodzie musiała iść na operację plastyczną pochwy. Więc osobiście wolę uniknąć tkich historii.
Bo przypominam w połogu wolno nam podnieść tylko dzidzię i nawet niech żadna się nie waży nic więcej. Potem skutki jak wyżej (czasem na starość ale zawsze)
Ja miałam tak super nacięte i zszyte, że wychodząc za szpitala po tygodniu miałam ranę prawie zagojoną i część szwów już się rozpuściła
A z tym wypadaniem macicy to faktycznie zakaz dźwigania obowiązuje, ale moja koleżanka miała tą plastykę ewidentnie po "przeciągniętym" kroczu i mikrouszkodzeniach, które nie pozwoliły mu wrócić do całkowitej normy. Nawiasem mówiąc miała pecha biedulka, bo przy następnym porodzie też jej nie nacięli i dzieciątko ją rozerwało, a to już dużo trudniej się goi niż niż nacięcie.
A z tym wypadaniem macicy to faktycznie zakaz dźwigania obowiązuje, ale moja koleżanka miała tą plastykę ewidentnie po "przeciągniętym" kroczu i mikrouszkodzeniach, które nie pozwoliły mu wrócić do całkowitej normy. Nawiasem mówiąc miała pecha biedulka, bo przy następnym porodzie też jej nie nacięli i dzieciątko ją rozerwało, a to już dużo trudniej się goi niż niż nacięcie.
kaszu27
Październikowa mamusia
u nas w szpitalu stosują jeszcze starą metodę i szwy są nierozpuszczalne - dopiero potem je ściągają....
kaszu to chyba niemożliwe... podobno jak weszliśmy do unii muszą być stosowane szwy samorozpuszczalne...
i to takie, które rozpuszczają się do... 64 dni! jeeeeeeeezuuuuuuu...
ale u nas dodatkowo na wierzch zakladaja także nierozpuszczalne, które są zdejmowane po ok. 5 dniach...a wewnątrz te rozpuszczalne...
i to takie, które rozpuszczają się do... 64 dni! jeeeeeeeezuuuuuuu...
ale u nas dodatkowo na wierzch zakladaja także nierozpuszczalne, które są zdejmowane po ok. 5 dniach...a wewnątrz te rozpuszczalne...
reklama
kaszu27
Październikowa mamusia
nie wiem Efuniu, ale tak przynajmniej słyszałam, zrtesztą nasz ordynator to istny potwór!
Po jego badaniu tydzień nie można chodzić.......
Po jego badaniu tydzień nie można chodzić.......
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 19
- Wyświetleń
- 2 tys
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 622
- Odpowiedzi
- 10
- Wyświetleń
- 526
Podziel się: