reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

PORÓD i wszystko co z nim związane.

reklama
Martitka- niesamowity opis :-D szczerzyłam się do monitora- koleżanka przyleciała i się ze śmiechu poryczała :-D
 
Pinio25, przy drugim i kolejnym dziecku lekarze pytają rodzącej, czy podejmie się urodzenia dziecka przy ułożeniu pośladkowym, jesy wybór, pierwodówki od razu idą pod nóż. Moja koleżanka niedawno rodziła synka własnie ułożónego pośladkowo, mój M. też się tak urodził (no ale to było 30 lat temu, nie było usg itd) i chłop, jak dąb :))

Martitka, pięknie, wzruszająco, zaraz odszukam opis swojego porodu :)

---

o proszę, opisane 5 dni po porodzie:

"w niedzielę rano wstałam na sikanie i poczułam, że troszkę boli mnie brzuch tak miesiączkowo, ale że bolał mnie już od kilku dni, to olałam i poszłam dalej spać, ale te pobolewanie jakby się nasilało, ale nieregularnie. poczułam jakiś niepokój wewnętrzny, ale brzuch miękki, ale obudziłam M., że chyba przejedziemy się na IP sprawdzić, czy wszystko jest ok, w końcu zostało kilka dni do terminu, najwyżej mnie zostawią w szpitalu. poszłam się ogolić, wykąpać, M. zrobił śniadanie, zjedliśmy i jakoś ok. 9 byliśmy w szpitalu, po badaniu zaczęłam krwawić, 1,5 cm rozwarcia, wzięli mnie na usg, mały nisko, wszystko z nim ok, wracamy do sali, w której mnie badali i znów leci ze mnie krew, myśleli, że to może wody, bo krew rozwodniona, ale po badaniu stwierdzili, że pęcherz płodowy jest cały, no więc podpięli mnie pod ktg, skurcze nadal nieregularne, za krótkie, sami nie wiedzą, czy porodowe, czy jeszcze nie, ale zdecydowali, że podepną mi kroplówkę z oksytocyny na chwilę, ale po 3 kroplach małemu zaczęło spadać tętno i szybko ją odłączyli.
Najbardziej mnie wkurzał ten wskaźnik mocy skurczy na ktg, jak na niego patrzyłam i widziałam, jak skala rosła to mnie bardziej bolało, choć bóle kojarzyły mi się po prostu z okresem, a zawsze miałam dość bolesne miesiączki, pewnie dlatego aż takiego wrażenia na mnie nie robiły.
M. cały czas był ze mną, podawał mi wodę i smarował usta ochronną pomadką, wysychały mi strasznie. przyszedł ordynator i mnie zbadał, okazało się, że jest 6 cm rozwarcia, powiedział, że strasznie szybko to postępuje i że jednak będę dziś rodziła ;)
o 10.15 odeszły mi wody i wtedy skurcze stały się bardzo regularne i bóle naprawdę zaczły mi dokuczać, o dziwo brzuch wcale mi nie twardniał, tylko bolał, jak przy boleśniejszym okresie (przyznaję, że raz nawet siarczyście zaklnęłam eh, a później przepraszałam haha).
O 11.00 miałam już pełne rozwarcie, co było dla wszystkich takim zaskoczeniem, że zaczęli się uwijać, jak mrówki, nikt nie ubrany do porodu, a tu nagle hello, 10cm, rodzimy!!
No i zaczęły się skurcze parte, które okazały się mniej bolesne niż te skurcze początkowe! normalnie ulga. maluszka urodziłam na 3 skurczu o 11.15, ale tak mocno parłam, że zaczęłam mdleć i musieli mi tlen podać, miałam drgawki i drętwiały mi palce u rąk, M. przyciskał mi głowę do klatki, bo ciągle ją odchylałam w tył. byłam wręcz zaskoczona, że on tak szybko wyszedł! Na tym ostatnim partym miałam mocno zaciśnięte oczy, a robiło mi się biało pod powiekami, trzęsłam się cała, chyba się przewentylowałam oddychaniem + tlen który mi podawali, słyszałam, jak wszyscy coś do mnie mówią i słabłam i gdyby M. nie krzyknął mi głośno "przyj!" to chyba bym nie wypchnęła małego na świat na tym skurczu, tak więc jestem mu niesamowicie wdzięczna!
M. przeciął pępowinę i poszedł z maluchem na mierzenie i ważnie, a mnie szyły. nacieli mnie przy drugim partym, mały miał za dużą główkę (36cm w obwodzie) i musieli mnie naciąć, żebym nie pękła, bo szybciutko wychodził. samego nacięcia nie czułam, szyli mnie ze znieczuleniem, ale bolało i cieszę się, że M. wrócił do mnie na salę, jak jeszcze położna mnie szyła, dzięki niemu dostałam jeszcze jedno znieczulenie i było już bezboleśnie. najgorsze było dla mnie to urocze naciśnięcie na brzuch na samym końcu, krzyknęłam do położnej "k*rwa, p*****ło cię?!!!" :)) Nie miałam pojęcia, że takie coś odbywa się po porodzie, dlaczego nikt o tym nie mówi?!
maluszek dostał 10pkt, 3280g, 57cm.
na wypisie mam napisane: I faza porodu 44 min, II faza 15min. (więc rodziłam 59minut!)
ogólnie poród wspominam dośc lajtowo, choć te pierwsze bóle po odejściu wód były faktycznie silne i ja je pamiętam (a podobno się o tym zapomina). w każdym razie życzę wszystkim dziewczynom takich porodów, jaki ja miałam :)"
 
Ostatnia edycja:
Kotka-----------to ja nigdy nie zdecydowałabym się na poród pośladkowy sn;-):tak: tak poważnie to ja wciąż rozważam cc na życzenie:-D:-D:-Dja się boję już sn:tak:wtedy nie wiedziałam co jest grane z porodem sn i dlatego tak ochoczo się zgodziłam:-D:-D
 
Ja jestem po cc i nie miałam szwów :) byłam szyta do środka i w szpitalu jak wychodziłam zostały obcięte tylko końcówki po bokach ( a leżałam 3 dni ) to jest tak zwane szycie bez szwowe :) i mam niewielka bliznę w dole brzucha :) która wygląda jak uśmiech i kryje się w bikini :) ja tym razem też rozmyślam nad cc bo sn za bardzo się boje po wszelkich opowieściach :)
 
Ja też jestem po cc ale miałam szwy rozpuszczalne więc też mi nic nie wyciągali. Zastanawiam się, bo mojej cioci bratowa miała cc 29 stycznia a 3 lutego wzięli ją na wyjęcie szwów! jak jej je wyjęli to się "spruła"! i znowu ją szyli ;/ zdaje mi się, ze za szybko jej te szwy wyjęli ;/ ja jak leżałam to była babka która miała normalne i wychodziła do domu po 4 dniach a na wyjęcie miała przyjść jakoś za tydzień!
 
reklama
Rozumiem, że to na jakie szwy (rozpuszczalne, zwykłe) się trafi zależy od praktyki z danym szpitalu? Dobrze kombinuję? Czy jednak mamy na to jakiś wpływ?
 
Do góry