Dokładnie, tak jak piszesz, Darenka, każde dziecko jest inne.
Ja tym razem, nauczona przykrym doświadczeniem, podejdę do swojej diety tak jak do rozszerzania diety niemowlaka - po jednym składniku. Ale u mnie taką decyzję determinuje właśnie silna alergia ze strony rodziny męża. Przy Tymonie posłuchałam położnej ze szkoły rodzenia - mówiła własnie, ze matka karmiąca może jeść wszystko. No ale wtedy nie zdawałam sobie jeszcze z sprawy z obciążenia genetycznego, bo rodzina męża w ogóle nie robiła badań pod kątem alergii. Twierdzili, na podstawie objawów, bez konsultacji z lekarzem, że to łuszczyca, a nie alergia i dopiero jak u Tymona zaczęły się niepokojące objawy, to mąż zrobił testy alergologiczne razem z nim. Nieźle się zdziwił, jak zobaczył wyniki. Od tamtej pory leczę ich obu i u jednego i drugiego jest poprawa, a "łuszczyca" poszła w niepamięć.