Właśnie wróciłam od ginki. Szyjka się raczej nie zmieniła, nadal przepuszcza palec i nie skraca się, ale pani doktor określa ją raczej na 36 tydzień niż 27, więc mam uważać.
Poza tym mam stosować dietę taką w stylu cukrzycowej: bez słodyczy, ciasteczek, słodkich soków i napojów, cukru, mało mącznych potraw, ograniczyć pieczywo oraz tłuszcze. Tiaaaaaaa
No i również bez słodkich owoców, zostają praktycznie jabłka (ale nie bardzo słodkie), gruszki, no i czasem może jakiś grapefrucik ale nie często bo to pryskany cytrus.
"Wyglądam" podobno na insulinooporność, czyli jestem kandydatką do cukrzycy w przyszłości, więc powinnam jednak jeść odpowiednio. A oprócz wyników krzywej cukrowej wskazuje na to moja budowa ciała, szybkie przybieranie na wadze, oraz jedzenie słodyczy jak narkoman na głodzie. Dalsze badania po porodzie już.
Może dobrze że będę na diecie (no przynajmniej drastycznie ograniczę słodycze) to się nie utuczę jak z Maksem....
Poza tym c.d. leczenia stanu zapalnego skóry w okolicy krocza. Dziadostwo się przyplątało i nie chce sobie pójść, ale już jest lepiej. Stosuję liczne zabiegi, jest to dość upierdliwe, ale czuję już pewną ulgę. Wreszcie trafiłam do przytomnej lekarki, bo w pierwszej ciąży miałam coś podobnego i wszyscy tylko kręcili głowami i tak się męczyłam do samego porodu.