witajcie!
Wczorajszy wieczór cały na leżąco...znajomi wpadli, ale byli bardzo wyrozumiali i dużo pomogli eMkowi w przygotowaniu czegoś na stół, bo ja leżałam i nie byłam w zbyt bojowym nastroju, ale było bardzo miło i fajnie, że wpadli, bo przynajmniej nie smęciłam tylko najgorsze chwile przetrwałam w śmiesznej i sympatycznej atmosferze...Dzisiaj już niby lepiej i zatrucie chyba odpuszcza trochę, ale jeszcze cały czas czuję straszny wir w brzuchu...No i Zosia nie ułatwia sprawy kopiąc mnie nieustannie po wnętrznościach...Mała akrobatka...
Newsy od kivinko zaraz wrzucę na SOS...
A tymczasem zabieram się za czytanie, bo od wczoraj mam chyba z 3 sztrony
g_agnes Marcin przygotował pałeczki kurczaka wg przepisu knorra pieczone w workach w piekarniku w ziołach i czosnku...no niestety nie dane mi było spróbować przez problemy żoładkowe...:-
-(
_agata ja też się smectą leczę...
mama_mia dziękuję...nikomu nie życzę takiego wiru w baku jak mam dzisiaj...no co zjem, to od razu takie bulgotanie, że szok...
wiercipiętka a czym leczyłaś to zatrucie? masz jakieś sekretne sposoby?
sonisia co do romansów w snach, to mi się już 3 raz chyba w ciąży śni, że jestem z takim chłopakiem, z którym chodziłam w liceum...i dziś znowu mi się to śniło...dodam tylko, że jestem z nim w stałym kontakcie i się kumplujemy, więc jak kiedyś mu powiedziałam, że mi się śnił, to do dziś się z tego śmiejemy...hehehe...
Masz rację...jak nie urok, to sraczka
Co do wietrzenia w pomieszczeniach, gdzie są dzieci, to ja jestem jak najbardziej za. Wystarczy założyć czapeczkę i jakiś sweterek dla maleństwa i można wietrzyć. Wiadomo, że nie może być przeciągu, ale nie dajmy się zwariować. Gorzej dla dziecka jest siedzieć w duchocie, niż w przyjemnej atmosferze.
3mam kciuki za licytację wóziczkówrobacz
izka wy tam już wiosnę macie pełną parą...a u nas dżdżysto i pochmurnie...ja już chcę słoneczko i ciepełko i śniadanko na ogrodzie choćbym miała się ubrać w płaszcz i szal, to marzę o wypiciu ciepłej herbaty na leżaku
magda mamy właśnie taki holik gdzie mamy szafę na kurtki i buty i nic więcej i tam właśnie psiaki dziś nocowały...od małego były na dworze, bo w domu nie chciały być niestety i przez to strasznie się rozbestwiły, ale dzisiaj o dziwo nic nie narozrabiały i teraz też śpią w salonie...gorzej będzie jak się Zosia pojawi, bo one w ogóle nie są przyzwyczajone do dzieci...no cóż zobaczymy...obie są wysterylizowane, więc nie przyniosły żadnych niespodzianek...
robaczku współczuję Ci nocki...biedny Mateuszek...oby jak najszybciej wrócił do zdrowia...ja już troszkę lepiej...tzn. nie latam co chwilę do kibelka, ale samopoczucie słabe...
edytka ja mimo tego, że nie mam dziecka i trochę się nudzę sama w domu, to mam wrażenie, że dopiero co były święta w grudniu a tu już marzec...za chwilę nic nie będzie już tak jak dawniej i cieszę się każdym dniem i mam zamiar wykorzystać te ostatki na maksa dla siebie i Marcina i przede wszystkim raz jeszcze dla siebie
Dlatego jutro kosmetyczka, sobota fryzjer, sobotnie popołudnie z Mężem a wieczorek z najlepszymi psiapsiółkami...a co!! nie wiadomo, kiedy będę mieć później na to czas...
martolinka ja wczoraj też prałam i moje już prawie suche bo pod kaloryferem postawiłam
także mam wszystko dla Zośki wyprane, a jutro wpada znowu Mamcia i robimy AKCJA PRASOWANIE CZ.2
mój Gin liczy tydzień do tyłu, ale to dlatego, że przypadkiem podałam mu datę ostatniej miesiączki tydzień później, a jak się zorientowałam w 6 miesiącu, że to nie ta data tylko tydzień wcześniej, to nie chciałam mu już mieszać...najważniejsze, że na USG wychodzi ok
magda robaczek martolinka mój eMek też dziś nie spał koło 5 i wiecie co zrobił? wziął odkurzacz i posprzątał całe biuro...hehe wariat jeden. Później przyszedł i zasnął. A ja spałam i o bożym świecie nie wiedziałam
Ziewaczka współczuje tych remontów, ale pomyśl, że każdy dzień zbliża Cię już do końca tego bałaganu...
ilooonka chcem przepis na taki sernik, bo skoro facetowi wychodzi to mi też musi...
magda co do operacji, to ja uważam, że drobne kosmetyczne poprawki w celu polepszenia ogólnego wyglądu są ok, ale robienie sobie co rusz dla własnego widzi mi się, to już przesada...no i nigdy nie ingerowałabym chirurgicznie np. w piersi, bo jestem cykor pod tym względem, chyba, że byłyby naprawdę beznadziejne...
Co innego jak ktoś jest po urazach i wygląda tragicznie. to już rozumiem, że to jest konieczność...
Koniec końców...najważniejsze, żeby nasza psychika miała się dobrze i żebyśmy my czuły się piękne i dowartościowane...a jeśli jedną dowartościuje operacja, a druga trening osobisty na siłowni, to już jest sprawa indywidualna...Ważne, abyśmy my czuły się dobrze ze sobą, a jakimi sposobami to osiągniemy, to już zależy tylko od każdej z nas osobno...
ewela rozumiem Twoje wkurzenie...
Emilia S a czemu nie możesz pójść na L4?
reniuszku my mamy tak samo termin chyba, więc przede mną jeszcze długa droga...choć nigdy nie wiadomo, czy te co na koniec kwietnia nie urodzą wcześniej a te z połowy, czy nie przenoszą...także wszystko przed nami...
Ja jeszcze dziś muszę jechać z psinką do weterynarza, bo dopatrzyliśmy się, że ma strasznie jedną poduszkę od przedniej łapki rozwaloną...
Biedna psinka...
Ale chrapią strasznie obie na kocykach w salonie:-):-)