No i jestem po wizycie, poszłam wcześniej tak jak pisałyście.
Gin już na "pierwszy rzut oka" stwierdził nadżerkę :/ Zrobił USG i stwierdził że wszystko OK, widziałam serduszko. Jestem dużo spokojniejsza, bo szłam tam z myślą że maleństwo już nie żyje... Kazał się oszczędzać i stwierdził, że skoro było plamienie, nawetjeśli spowodowane nadżerką to ciąża jest zagrożona, przepisał dupfaston i kazał wypoczywać. Dał mi L4 na 2 tygodnie. Tego się nie spodziewałam, bo jak już tu kiedyś pisałam jestem nauczycielką i skoro nie mogę nawet zacząć pracy od 1 września, to w ogóle teraz moja praca stoi pod znakiem zapytania. Myślałam, że popracuje sobie do końca grudnia, a tu się okazuje że lepiej dla dzieci chyba będzie jak ich od razu przejmie inny nauczyciel, niż ktoś na miesiąc potem ja na 3 miesiące i ktoś do końca...trochę mi się to pokomplikowało, ale cóż, dziecko najważniejsze. No to sie rozpisałam...