czesc kwietniowki, jak zawsze wchodze i mam co poczytac :-)
Sonisia-Ja popeiram pomysl
Martolinki, nie ma co teraz walczyc na calego, bo to kiepski moment. Dogadaj sie z rodzinka
co do kasy na przyszlosc zeby nie bylo takich nieporozumien. A przynajmniej masz zatrudnienie, po ciazy znajdziesz cos lepszego ale teraz z rosnacym brzuszkiem bedzie troche ciezko.
Martolinka-ja mam to samo z tesciami, te zlote rady doprowadzaja czlowieka do bialej goraczki...
Madziarra-wow ale z Ciebie szefowa, tyle potraw, ja bym w zyciu nie dala rady, szacun! Co do rodzinki-wiesz co jak wyjedziesz to odetchniesz z ulga od rodzinnych klotni na kazdy temat. A juz sobie wyobrazam Twojego meza w poskiej rzeczywistosci i z polska tolerancja, hehe. Bedziesz szczesliwa w Australii, nie bylam tam nigdy ale od znajomych wiem ze zyje sie podobnie jak w stanach czyli bardzo dobrze. Wiadomo po jakims czasie zaczyna sie tesknic do PL, do rodziny i znajomych tak to juz jest dziwnie na emigracji, jedna noga tu jedna tam.
Ja mam tez fajne relacje w rodzince, nawet jeszcze nikt nie wie ze w ciazy jestem, jestescie jedyne z Polski co wiedza
Mojej mamie i tacie chce zrobic niespodzianke na Swieta. Ale jesli chodzi o tesciow... po prostu pamietam jak bylo przy pierwszym dziecku-tesciowa co chwile z glupimi radami, co mam zrobic jak zyc, jak wychowymac, co kupic (mimo ze nie wie jak tutaj jest wiec co sie wpieprza) ale masakra totalna to moj tesc ktory mi powiedzial: "idz na cesarke bo po naturalnym bedziesz ochydna i P. juz cie nie bedzie chcial". Dlatego moi tesciowie dowiedza sie ostatni o mojej ciazy albo najchetniej wysle im zdjecie po porodzie albo nawet wcale...
Robaczek-najgorzej jest zaczac, ja tez najmlodsze dziecie ale raz sie wyrwalam z domu i jakos poszlo
chociaz cale zycie slyszalam ze d... wolowa jestem. najgorzej jak czlowiek jest zniewolony prez druga osobe, jak zaczynasz nad wszystkim panowac i sama planowac i wzystko zalatwiac po swojemu to staje sie to przyjemne, bo to takie realizowanie wlasnego widzimisie. Ale ja to zrozumialam dopiero na emigracji. Wczesniej probowalam ukladac sobie zycie w Gdyni, kupiismy mieszkanie na kredyt, nieduze ale wlasne! tak sie cieszylismy i ekscytowalismy, a tesciowa wlazla i od progu-czemu taki maly przedpokoj, ale ciemno tutaj kto to takie ciemne mieszkania kupuje, co za glupota, no a widok przez okno jaki nieszczegolny itd. odechcialo mi sie. Po prostu poczulam sie tak jakby ktos mi w twarz strzelil. Wiec wiem ze budowanie gniazdka w tym samym miescie moze byc koszmarem. Niestety moj maz nie mial na tyle jaj zeby to zalatwic...
Ewela-witaj!