lazy_butterfly
Fanka BB :)
Echhh, mam dzisiaj mały kryzys macierzyński. Byliśmy dzisiaj na kontroli pupy w poradni w Prokocimiu. Czekaliśmy na wizytę ponad 5 godzin - dawno tyle nie spędziłam na szpitalnym korytarzu. Przyjął nas jakiś średnio miły lekarz, pupa nie za bardzo się goi. Mamy obserwować i smarować. Stwierdził, że Mała zdecydowanie nie powinna robić jednej kupy na parę dni jeżeli jest karmiona cyckiem, a raczej kilka na dzień. I od razu - pani nie ma pokarmu. Wg niego Julka zbyt mało przybrała od urodzenia. Orzekł, że Mała jest przeźroczysta (w sensie że bardzo blada, więc niedożywiona) i zdecydowanie muszę ją dokarmiać. Rzeczywiście wydawało mi się, że jest zbyt blada, nawet raz zapytałam się położnej i lekarza, ale stwierdzili, że raczej nie. Ostatnio widziało ją 5 lekarzy i tylko jeden potwierdził moje przypuszczenia o bladości. To tak jak już jedna z Was pisała - trzeba trzymać się własnej wersji bo matka najlepiej zna swoje dziecko.
Na dodatek bardzo opornie szło jej dzisiaj cycanie, opierała się, prężyła jak tylko ją przystawiłam, natomiast z butelki całe mm wyduldała. Nie powiem, troszkę mnie to podłamało, miałam plany karmienia conajmniej do 6 m-ca, a tu wychodzi że nic z tego nie będzie. A przez ten stres to tym bardziej produkcja przyhamuje i koło się zamknie. No i pewnie zignorowałam jakoś oznaki tego, ze Julka mogła być ciągle głodna i stąd jej wieczorny płacz, a ja zagłuszałam to smoczkiem. Wydawało mi się, ze jest jakaś apatyczna, eMek mówił, ze mi się wydaje, ze upały, sruty pierduty, po prostu mała jest głodna. I oczywiście myśli - co ze mnie za matka!:-(
Inna rzecz - już tyle razy konsultowałam ten jej brak przybierania na wadze, ale co lekarz to opinia, a czasem nawet jej brak, i jak tu być mądrym i nie skrzywdzić dzieciaka. W przyszły piątek umówiłam się ze swoją pediatrą i postaram się wyprosić skierowanie na morfologię, bo pewnie jakaś anemia wyjdzie.
No nic, wyżaliłam się, dziękuję Jedyny plus - to może teraz będzie lepiej i z tymi kupskami też powinno się unormować. No i dzisiaj po porządnym nakarmieniu - cyc + mm (w końcu) śliczny uśmiech Julki jakiego dawno po karmieniu nie miała.
Na dodatek bardzo opornie szło jej dzisiaj cycanie, opierała się, prężyła jak tylko ją przystawiłam, natomiast z butelki całe mm wyduldała. Nie powiem, troszkę mnie to podłamało, miałam plany karmienia conajmniej do 6 m-ca, a tu wychodzi że nic z tego nie będzie. A przez ten stres to tym bardziej produkcja przyhamuje i koło się zamknie. No i pewnie zignorowałam jakoś oznaki tego, ze Julka mogła być ciągle głodna i stąd jej wieczorny płacz, a ja zagłuszałam to smoczkiem. Wydawało mi się, ze jest jakaś apatyczna, eMek mówił, ze mi się wydaje, ze upały, sruty pierduty, po prostu mała jest głodna. I oczywiście myśli - co ze mnie za matka!:-(
Inna rzecz - już tyle razy konsultowałam ten jej brak przybierania na wadze, ale co lekarz to opinia, a czasem nawet jej brak, i jak tu być mądrym i nie skrzywdzić dzieciaka. W przyszły piątek umówiłam się ze swoją pediatrą i postaram się wyprosić skierowanie na morfologię, bo pewnie jakaś anemia wyjdzie.
No nic, wyżaliłam się, dziękuję Jedyny plus - to może teraz będzie lepiej i z tymi kupskami też powinno się unormować. No i dzisiaj po porządnym nakarmieniu - cyc + mm (w końcu) śliczny uśmiech Julki jakiego dawno po karmieniu nie miała.